Tanie zboże nie zrobi taniego chleba. Oto co naprawdę winduje cenę
Rolnicy walczą o ceny zboża, ale te nie są głównym czynnikiem wpływającym na cenę chleba
Branża ma dziś przed sobą wiele wyzwań, nie tylko na krajowym polu, ale też europejskim. Wciąż rosną obawy wobec umowy Unii Europejskiej z krajami Mercosur, a także dalszego kierunku handlu z Ukrainą.
Działacze OOPR wskazali, że sektor zbożowy mierzy się z problemami, a to rodzi pytania m.in. o ceny chleba. Czy wyjściem z sytuacji i receptą na tańsze pieczywo jest import? Niekoniecznie. Z 1 kilograma mąki piecze się bochenek o wadze średnio 1,3-1,4 kilograma. W łańcuchu produkcji zerkamy wcześniej - z 1 kilograma pszenicy młyn robi ok. 0,72 kilograma mąki, na bochenek półkilogramowy potrzeba ok. 0,51 pszenicy.
Seniorka nie miała szans na ucieczkę. Policjanci wbiegli w kłęby dymu
Rolnicy wyliczają, że przy realnych cenach ziarna, koszt ziarna w bochenku 0,51 gr to odpowiednio - 26 groszy przy cenie 500 zł/t, 36 groszy przy cenie 700 zł/t oraz 46 groszy przy cenie 900 zł/t.
Co to oznacza dla klientów? Zakładając, że dziś bochenek półkilogramowy to koszt 3 zł przy pszenicy za 700 zł/t, jeśli cena zboża spadnie do 500 zł/t - będzie o 10 groszy taniej na chlebie, jeśli wzrośnie do 900 zł/t - będzie o 10 groszy drożej.
- Wniosek: nawet duża zmiana ceny ziarna daje małą zmianę ceny chleba - informuje OODR.
To ceny energii czy koszty sklepów mają wpływ na to, ile płaci się za bochenek. Nie pomoże import
W praktyce więc nie tylko cena ziarna jest istotna przy ustalaniu cen pieczywa. Największy udział mają inne czynniki, jak m.in. energia, paliwo, pensje pracowników, koszty sklepu oraz marża. Tani import nie jest więc taki tani i nie rozwiąże problemu. Wciąż kluczowe będą marża sieci i tutejsze koszty. Dodatkowo należy wspierać polskich producentów, im więcej towarów zagranicznych, tym mniej pracy dla lokalnych młynów czy piekarni. Zwłaszcza że sami gospodarze nie mają wielkiego zysku z wydanego chleba. - Rolnik dostaje tylko kilkadziesiąt groszy - zaznaczono.
- Gdy uzależniamy się od importu, wystarczy kryzys, wojna albo blokada granic, by łańcuch dostaw pękł. Wtedy jedzenia robi się mniej i staje się droższe. Utrzymując krajową produkcję (rolników, młyny, piekarnie), mamy pewność dostaw i stabilniejsze ceny - przypominają rolnicy w mediach społecznościowych.