Tomasz Karolak wystąpi jesienią w "Tańcu z gwiazdami". To kolejne zajęcie popularnego aktora
Żołnierskie piosenki
Wychował się w wojskowej rodzinie. Jego tata i mama, szukając możliwości wyrwania się spod radomskiej wsi, odnaleźli ją w ludowym wojsku polskim. W efekcie Karolakowie przeprowadzali się z miejsca na miejsce, z czego ich dwaj synowie nie byli szczególnie zadowoleni, bo musieli ciągle zmieniać szkołę i kolegów. Mały Tomek najlepiej wspomina Ustronie Morskie, bo niemal prosto z bloku wychodził na plażę.
Rodzice przyszłego aktora czuli się w obowiązku wspierać socjalistyczną ojczyznę. Kiedy chłopak był dzieckiem, jeździł z nimi co roku na festiwal piosenki żołnierskiej do Kołobrzegu, gdzie ile sił w piersiach wyśpiewywał płynące ze sceny amfiteatru dziarskie piosenki. Ponieważ rodzice służyli w pułku lotniczym, mały Tomek marzył, aby zostać pilotem wojskowym i zapełniał dom papierowymi modelami samolotów.
Bunt wobec rodziców
Los chciał, że tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego rodzina Karolaków została zakwaterowana w Warszawie. Kiedy generał Jaruzelski uderzył żelazną pięścią w stół, tata chłopaka zniknął w jednostce na kilka tygodni. Mało tego: najbliższy kolega Tomka z liceum, został pobity podczas antykomunistycznej demonstracji. To sprawiło, że chłopak wychowany w socjalistycznej propagandzie, wreszcie przejrzał na oczy.
Chcąc zamanifestować swój bunt wobec rodziców, został punkiem. Wraz z kolegami ze szkoły założył zespół i pod pseudonimem „Teddy” wydzierał się do mikrofonu. Potem zafascynował się metalem. Gdy postanowił wybrać się na występ Metalliki w Katowicach, tata gonił go po Dworcu Centralnym z sokistami, aby udaremnić mu wyjazd. Nie udało się - i chłopak zobaczył jeden z najważniejszych koncertów w swym życiu.
Zderzenie z rzeczywistością
Ponieważ Tomek lubił się popisywać w szkole przed kolegami i nauczycielami, wpadł przed maturą na pomysł zdawania do szkoły teatralnej. Nie udało się, więc dostał się na resocjalizację w Uniwersytecie Warszawskim, w międzyczasie dorabiając sobie dorywczymi zajęciami. Nie zrezygnował jednak z marzeń i za czwartym razem udało mu się wreszcie zostać studentem Akademii Teatralnej w Krakowie.
Po szkole zaczął występy w prestiżowych teatrach pod Wawelem, kiedy jednak otrzymał wypłatę w wysokości 540 zł, zrozumiał, że z tego nie wyżyje. Dlatego skrzyknął z kolegami małą trupę i wystawiał bajki dla dzieci w szkołach. Nie było to jednak szczytem jego marzeń, przeniósł się więc najpierw do Łodzi, a potem do Warszawy. Tam postanowił spróbować swych sił w filmie.
Na własnej scenie
Występ w sztuce „Testosteron” sprawił, że zwrócili nań uwagę jej autorzy – Andrzej Saramonowicz i Tomasz Konecki. Kiedy zabrali się za kręcenie filmów, zaprosili młodego aktora na plan. Tak zagrał najpierw w „Ciele”, a potem w kinowej wersji „Testosteronu”. W tym samym czasie upomniała się o niego telewizja. Za sprawą seriali „Kryminalni” i „39 i pół” stał się jednym z najpopularniejszych aktorów nad Wisłą.
Sukcesy te sprawiły, że zasypano go propozycjami występów w różnego rodzaju komediach. Jak sam potem przyznał, nawet nie czytał podsuwanych mu scenariuszy, tylko brał wszystko jak leci, bo chciał żyć na wysokim poziomie. Dopiero z czasem wyhamował: w 2010 założył prywatny teatr IMKA, co pozwoliło mu na upragniony powrót na scenę. Sympatię telewidzów podtrzymał, grając w „Rodzince.pl”, której nową serię zobaczymy jesienią.
Duchowy głód
Choć nie jest klasycznym przystojniakiem, nigdy nie miał problemów z sercowymi podbojami. Wiązano go z różnymi koleżankami po fachu, ale na poważniejszy związek zdecydował się tylko z modelką Violą Kołakowską, którą poznał na planie „Kryminalnych”. Oświadczył się jej nawet na scenie, ale do dziś para nie wzięła ślubu, nieustannie rozstając się i schodząc. Owocem tego związku jest dwójka dzieci: córka Lena i syn Leon.
Od lat Tomek ma w sobie głód duchowości i poszukuje jej na różne sposoby. Kiedyś był wyznawcą teorii głoszącej, że Jezus ożenił się z Marią Magdaleną i poszukiwał we Francji potomków legendarnego rodu Merowingów. Potem zamykał się w klasztorze i dążył do wyciszenia. Ostatnio chwalił się efektami zażywania ayahuaski, dzięki czemu miał sobie przypomnieć... własne narodziny. Kilka miesięcy temu obwieścił, że przechodzi z katolicyzmu na protestantyzm. Czy na tym koniec?