Toruń: Sąd ogłosił wyrok w sprawie zabójstwa
Do tej zbrodni doszło w nocy z 16 na 17 września ubiegłego roku w Grudziądzu. I czas ten na długo pozostanie w pamięci nie tylko mieszkańców bloku przy ul. Warszawskiej, ale całego osiedla Lotnisko. Nie tylko dlatego, że przed blokiem było mnóstwo krwi, bo ranione nożem ofiary zdołały zejść na ulicę. Także z tego powodu, że nożownik uciekł i w okolicy zapanował strach.
Poruszenie ludzi wzbudzała też duża ilość policjantów zmobilizowanych do poszukiwania sprawcy. Był strach. Nożownika jednak dość szybko ujęto - okazał się nim Jan S., z zawodu kucharz. Ofiary jego brutalnego ataku nożem trafiły do szpitala. Zycie mężczyźnie uratowano, ale doznał ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Pani Elżbieta natomiast zmarła po dwóch tygodniach w szpitalu.
41-letni kucharz oskarżony został przez grudziądzką prokuraturę o zabójstwo kobiety i usiłowanie zabójstwa jej znajomego. Jego proces niedawno się skończył i 10 października Sąd Okręgowy w Toruniu ogłosił wyrok. Już wiadomo, że sprawy on nie kończy i będą apelacje...
Ostatnie słowo kucharza w toruńskim sądzie: "Bardzo mi przykro"
Według ustaleń Prokuratury Rejonowej w Grudziądzu, kucharz działał niezwykle brutalnie - miał wyprowadzić w kierunku kobiety aż 32 ciosy nożem. Mężczyznę też napadł bestialsko - licząc się według śledczych ze skutkiem ostatecznym takiego działania.
Proces Jana S. ruszył w toruńskim sądzie pod koniec lipca 2025 roku. Na pierwszej rozprawie, co "Nowości" opisywały, prokurator Małgorzata Zdrojewska-Gutowska odczytała akt oskarżenia, a potem kucharz złożył swoje wyjaśnienia. Miał prawo milczeć, ale chciał się tłumaczyć.
-Oskarżony złożył obszerne wyjaśnienia, zaprotokołowane na ośmiu stronach, zaczynające się od słów o tym, że "nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów" - relacjonował nam Jarosław Szymczak, asystent rzecznik sądu.
Proces potoczył się szybko. 10 października br. sędzia Hanna Konrad ogłosiła wyrok. Nim to jednak nastąpiło, strony procesowe wygłosiły mowy końcowe. Prokuratura zażądała uznania winy Jana S. i skazania go na karę łączną 25 lat więzienia.
Obrońca kucharza - adwokat Jacek Kozłowski - wnosił o zmianę kwalifikacji zarzucanych czynów z zabójstwa i jego usiłowania na spowodowanie ciężkich obrażeń i wymierzenia za to kary możliwie łagodnej, w tzw. dolnej granicy przewidzianej prawem.
A co powiedział w ostatnim słowie kucharz? -Bardzo mi przykro. I wnoszę tak, jak mój obrońca - powiedział mężczyzna i już tylko czekał w napięciu na wyrok. Dodajmy, że za kratami żyje od ponad roku - od czasu zbrodni jest nieprzerwanie tymczasowo aresztowany.
Wyrok: 20 lat więzienia. I już wiadomo, że sprawy to nie kończy
Sąd uznał Jana S. za winnego dwóch przestępstw. Za zabójstwo Elżbiety K., popełnione z zamiarem bezpośrednim, wymierzył mu karę 15 lat pozbawienia wolności. Z kolei za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu Krzysztofa K., który doprowadził do choroby realnie zagrażającej jego życiu, oskarżony usłyszał wyrok 6 lat pozbawienia wolności. Sąd połączył te kary, orzekając ostatecznie karę łączną 20 lat więzienia.
Jak zatem widać, toruńska Temida zmieniła kwalifikację prawnego przy drugim zarzucie - dotyczącym mężczyzny. Prokuratura oskarżyła bowiem kucharza o usiłowanie zabójstwa z zamiarem ewentualnym. To powód, dla którego śledczy z Grudziądza rozważają apelację - od razu wnieśli do sądu o wydanie uzasadnienia wyroku na piśmie. A taki krok standardowo poprzedza zaskarżenie orzeczenia.
Podobny plan ma też kucharz i jego obrońca. -Oskarżony i jego adwokat również wnieśli już o wydanie pisemnego uzasadnienia - przekazuje Jarosław Szymczak.
Wygląda zatem na to, że losy Jana S. rozstrzygnie dopiero Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Do tego czasu mężczyzny nadal pozostawać będzie w izolacji jako tymczasowo aresztowany.