Pożar w Czerwionce-Leszczynach. Ruszyła zbiórka
W ciągu kilku godzin stracili wszystko. Teraz walczą o przetrwanie – dramat po pożarze hali w Czerwionce-Leszczynach
W piątek 20 czerwca, po godzinie 15:00, nad dzielnicą Czuchów w Czerwionce-Leszczynach uniosły się potężne kłęby czarnego dymu. W ogniu stanęła hala produkcyjna należąca do rodziny Dzitkowskich – miejsce, w którym przez ponad dwie dekady rozwijali swoją firmę PFI Car Styling. Przedsiębiorstwo specjalizowało się w produkcji dywaników samochodowych, obszyć kierownicy oraz tapicerek – wysokiej jakości, ręcznie wykonywanych produktów, które trafiały do klientów z całej Polski.
– W ciągu jednej nocy straciliśmy wszystko, na co pracowaliśmy przez ponad 20 lat.
Ogień, który wybuchł w naszej hali, zabrał cały nasz dorobek życia – w tym maszyny, projekty, materiały, serce firmy oraz powierzone tapicerki i kierownice do obszycia od klientów. To były dziesiątki tysięcy godzin pracy, wyrzeczeń, planów i marzeń. Została pustka. Ból. Niedowierzanie. I łzy – pisze Tomasz Dzitkowski, właściciel firmy, w poruszającym apelu.
Pomimo błyskawicznej reakcji służb i ogromnej mobilizacji – do akcji gaśniczej zadysponowano aż 23 zastępy straży pożarnej oraz samolot gaśniczy – nie udało się uratować hali. Pożar był na tyle gwałtowny, że ogień strawił dosłownie wszystko.
Ogień pochłonął nie tylko budynek – ale całe dotychczasowe życie
Kilka tygodni wcześniej zakończył się generalny remont hali. Wszystko było dopięte na ostatni guzik – inwestycja pochłonęła ogromne środki, ale dawała nadzieję na jeszcze lepszą przyszłość. Tę przyszłość ogień zamienił w popiół.
Firma zatrudnia 34 osoby, które z dnia na dzień zostały nie tylko bez pracy, ale też bez środków do życia. To dramat wielu rodzin, które wiązały swoją stabilność z PFI Car Styling. - To dramat 34 wspaniałych ludzi, naszych pracowników, którzy z dnia na dzień stracili pracę, stabilność i bezpieczeństwo swoich rodzin. To też dramat naszych klientów, tych, którzy zaufali nam przez te wszystkie lata, którzy wracali do nas z uśmiechem i polecali nas dalej - czytamy.
Mieszkańcy Czuchowa relacjonowali w mediach społecznościowych, że dym był widoczny i wyczuwalny nawet kilka kilometrów od miejsca pożaru.
– Usłyszałem syreny straży i wyszedłem zobaczyć, co się stało. Później sąsiedzi powiedzieli mi, że płonie budynek byłej piekarni – mówił jeden z mieszkańców Czuchowa. Faktycznie, w miejscu dawnej piekarni od kilku lat prowadzono produkcję tapicerek samochodowych.
Zostały długi, zobowiązania, łzy. Ale jest też nadzieja
Rodzina Dzitkowskich została bez narzędzi pracy, bez magazynu, bez towaru, ale nie bez nadziei. Dziś, zamiast produkować dywaniki i obszycia kierownic, walczą o przetrwanie. Co gorsza – z ogniem nie spłonęły kredyty, raty leasingowe, zobowiązania wobec ZUS czy wypłaty dla pracowników.
Dlatego bliscy oraz społeczność lokalna uruchomili zbiórkę na pomoc rodzinie Dzitkowskich oraz ich pracownikom.
– Nigdy nie sądziłem, że przyjdzie mi prosić Was o wsparcie, ale życie właśnie wystawiło nas na próbę, której sami nie udźwigniemy. Bliskie nam osoby uruchomiły zbiórkę. Każda złotówka, każde udostępnienie, każde dobre słowo ma dla nas teraz ogromne znaczenie – pisze Tomasz Dzitkowski.
Jak można pomóc?
Zbiórka na rzecz odbudowy życia i firmy PFI Car Styling trwa. Można ją wesprzeć wchodząc na stronę: https://zrzutka.pl/fmy6a8. Dotąd zebrano niemal 50 tys. zł.