Wadowice: Samochód wjechał w znak podczas rajdu. Uszkodzono dom

Organizatorzy Valvolin Rajd Małopolski 2025 zapewniają, że wszystkie szkody zostaną pokryte, bo załogi są ubezpieczone. - Co komu po pieniądzach, jak życie może stracić. Dlaczego takie rajdy odbywają się w centrum Wadowic? - pyta mężczyzna.

Na filmikach z monitoringu domu oraz tych, które pan Tomasz otrzymał po rajdzie od świadków widać, że samochód, który uszkodził dom nie trzyma się asfaltu. Dwa razy uderza słupy po dwóch stronach ulicy Gimnazjalnej w Wadowicach. Kierowca nie może go opanować.

W znak drogowy uderza blisko ogródka kawiarnianego, w którym są ludzie. Przy okazji ucierpiało drzewo, ale w tym przypadku uratowało sytuację, bo być może samochód finalnie znalazł by się wewnątrz posesji.

Do zdarzenia doszło w piątek 11 lipca ok. godz. 22. To była druga edycja Rajdu Małopolski, którego odcinek przebiegał min. przez centrum Wadowic, m.in. wokół rynku.

- Samochód uczestnika rajdu jadąc wyznaczoną trasą na odcinku ul. Gimnazjalnej, zdewastował sygnalizację uliczną, następnie wpadł w poślizg, uderzając w znak drogowy, który z dużym impetem poszybował ponad ogrodzenie mojego domu i wpadł na elewację, rynnę i osadnik. Dobrze, że w tym miejscu o tej porze żaden domownik nie przebywał, gdyż doszłoby do tragicznego w skutkach wypadku - podkreśla Tomasz Kowalski.

Jak przekonuje Marek Hejmo, rzecznik prasowy Valvoline Rajd Małopolski, do wypadku doszło, bo załoga miała "kapcia". Nie była w stanie zapanować nad samochodem. Zapewnia, że wszystkie straty zostaną pokryte. - Każdy z zawodników posiada ubezpieczenie - podkreśla Marek Hejmo. Na miejsce zostanie wysłana ekipa, by wycenić straty.

Uszkodzony dom jest nowy, do użytku został oddany w 2024 roku. - Rozmawiałem już z moim "majstrem", mówi, że trzeba będzie całą ścianę ścierać i od nowa kłaść tynk, bo miejscowo nie da się tego naprawić, będzie widać inny kolor - martwi się Tomasz Kowalski. Ma nadzieję, że ubezpieczenie na tyle wystarczy.

- Rodzi się pytanie, czy tego typu rajdy powinny być organizowane w centrach miast? Być może tak przyciągają rzeszę kibiców, aczkolwiek może powinno się lepiej zabezpieczać tego typu imprezy? - pyta Tomasz Kowalski.

Zanim samochód rajdowy ściął znak drogowy, wybiło go na separatorze, który jest zamontowany na jezdni a mający zadanie oddzielać miejsca parkingowe.

- Jaki było sens pozostawiać na czas rajdu te separatory parkingowe? - dopytuje poszkodowany mieszkaniec.

Podczas rajdu w Wadowicach było jeszcze wiele innych, niebezpiecznych sytuacji. Widzowie nie zawsze trzymali się wyznaczonych stref.

- Niektóry nie mogli powstrzymać swojej niepohamowanej żądzy adrenaliny, przechadzając się pomiędzy barierami ochronnymi z jednej strony chodnika na drugą - komentuje jeden z widzów. - Ryzykowali życiem na własne życzenie, ale gorzej, jeżeli przez ulicę w ten sposób przebiegał ojciec z małym dzieckiem - zapewnia, że widział taką sytuację.

Organizatorzy rajdu mimo to zapewniają, że rajd był dobrze zabezpieczony. Przekonuję że piesi mogli przechodzić przez jezdnię tylko, gdy dostawali pozwolenie od osób zabezpieczających wyścig.

Valvoline Rajd Małopolski to - jak określają organizatorzy - międzynarodowe rally show. "Chcemy, aby zawody rozwijały się w kierunku wielkiego wydarzenia, które niezależnie od ligi będzie kojarzone jako profesjonalna i stojąca na wysokim poziomie impreza. Angażujemy w jej organizację utytułowanych zawodników z krajów ościennych, którzy będą promować ją w swoich regionach Europy, by zachęcić do przyjazdu lokalne załogi." - czytamy na stronie internetowej rajdu.

Rajd Małopolski wjeżdżał do wielu innych miast i wsi. Na jego trasie znalazły się m.in. Myślenice, Maków Podhalański, Zawoja, Stryszów, Świnna Poręba. Rajd trwał trzy dni, od 10 do 12 lipca.