Wiekowo: Zgłosił zaginięcie w wodzie i postawił na nogi służby. Czeka go kara
Natychmiast uruchomiono szeroko zakrojoną akcję ratowniczą. Na miejsce zadysponowano m.in. śmigłowiec Pierwszej Grupy Poszukiwawczej, Żandarmerię Wojskową, jednostki Państwowej Straży Pożarnej z Gniezna i Poznania wraz ze Specjalistyczną Grupą Ratownictwa Wodno-Nurkowego, a także strażaków ochotników z Wiekowa, Mosiny, Witkowa i Powidza. Działania prowadził również Zespół Ratownictwa Medycznego z Witkowa oraz policjanci z miejscowego komisariatu.
Poszukiwania prowadzone były zarówno z brzegu, jak i z łodzi. Równocześnie swoje czynności wykonywali policjanci. Po blisko dwóch godzinach akcji nie natrafiono jednak na żadną dryfującą łódź ani sprzęt pływający. Jedyna niebieska łódka, którą służby odnalazły przy linii brzegowej, należała do mieszkanki Wrześni i - jak ustalono - tego dnia nie była użytkowana.
Okazało się, że zgłoszenie było bezzasadne. Mężczyzna, który powiadomił służby, znajdował się w stanie nietrzeźwości. 37-latek odpowie teraz za swoje zachowanie - policja prowadzi wobec niego postępowanie w sprawach o wykroczenie, powołując się na art. 66 Kodeksu wykroczeń dotyczący wywołania fałszywego alarmu.
Jak udało się dowiedzieć dziennikarzom "Głosu Wielkopolskiego", to nie pierwszy raz, gdy służby mają do czynienia z tym mężczyzną. Kilka miesięcy wcześniej zgłosił podobne zaginięcie na wodzie, w efekcie czego miał trafić na krótki turnus w szpitalu "Dziekanka". Na swoim koncie ma mieć także prace społeczne w związku z innymi sprawami. Co zrobi następnym razem?
Komenda Powiatowa Policji w Gnieźnie podkreśla, że fałszywe zgłoszenia to nie tylko marnowanie publicznych pieniędzy i ogromnego nakładu pracy wielu służb. To także narażanie ratowników na niepotrzebne ryzyko i realne zagrożenie, że w tym samym czasie pomoc nie dotrze do osób, które rzeczywiście jej potrzebują.
Postępowanie w tej sprawie trwa, a jeśli podejrzenia się potwierdzą, 37-latek odpowie za wywołanie fałszywego alarmu przed sądem.