Zasiłek w wysokości 100 proc. pensji. Zmiana jest oczekiwana, ale możliwe są nadużycia
W tym artykule:
- Możliwe podwyższenie wysokości zasiłku chorobowego z obecnych 80% wynagrodzenia do nawet nawet 100%
- Kontrowersje budzi pomysł, by umożliwić pracownikom wykonywanie innej pracy zarobkowej podczas L4
- Bez odpowiedniego wsparcia finansowego i kadrowego ZUS może zostać zatkany - ocenia Mikołaj Zając, prezes Conperio
Zgodnie z planami ministerstwa, to ZUS miałby od pierwszego dnia pokrywać koszt L4. Dziś przez pierwsze 33 dni robi to pracodawca. Pojawiają się głosy, że zmiana mogłaby spowodować wzrost liczby pobieranych L4.
- Każda zmiana, która odciąża pracodawcę, jest dobra. Ale to musi iść w parze ze wzmocnieniem systemu kontroli. Inaczej liczba zwolnień wzrośnie. Zwiększenie roli ZUS jako płatnika od pierwszego dnia mogłoby być odczytane jako forma przyzwolenia - część pracowników mogłaby uznać, że "państwo i tak zapłaci". Początkowo firmy rzeczywiście odczułyby ulgę. Ale długofalowo mogą stracić: wzrost liczby zwolnień to przestoje w produkcji, konieczność zatrudniania zastępstw i spadek efektywności - mówi Mikołaj Zając, prezes Conperio, firmy doradczej, która zajmuje się problematyką absencji chorobowych.
Możliwe podwyższenie wysokości zasiłku chorobowego z obecnych 80% wynagrodzenia do nawet nawet 100%
W ubiegłym roku Polacy pobrali L4 aż 27 mln razy. Z danych Barometru Absencji Chorobowej Conperio za 2024 rok wynika, że 34 proc. z 33 000 kontroli przeprowadzonych przez firmę na zlecenie przedsiębiorców wykazało różnego rodzaju nieprawidłowości.
Kolejny postulat, jeśli chodzi o zmiany w przepisach, dotyczy podwyższenia wysokości zasiłku - z obecnych 80% wynagrodzenia do 90% lub nawet 100%. Z jednej strony, to rozwiązanie jest właściwe w przypadku osób chorych przewlekle. Z drugiej jednak strony - pojawia się ryzyko, że dla niektórych pracowników zwolnienie lekarskie może stać się alternatywą pracy.
- Pracownik jednej z firm, z którymi współpracujemy choruje na nowotwór. Choć przysługuje mu 180 dni zasiłku, często wraca do pracy wcześniej, bo potrzebuje zarabiać. Bierze krótkie zwolnienia tylko wtedy, gdy naprawdę musi się leczyć. To dramatyczna sytuacja, w której to pracodawca - nie system - podejmuje decyzję o wsparciu zdrowia i życia pracownika. Tak być nie powinno - uważa Mikołaj Zając i proponuje wprowadzenie specjalnego oznaczenia "P - przewlekle chory", które pozwoliłoby na wydłużenie okresu zasiłkowego dla tych naprawdę potrzebujących, bez podnoszenia świadczeń dla wszystkich.
Kontrowersje budzi pomysł, by umożliwić pracownikom wykonywanie innej pracy zarobkowej podczas L4
Najwięcej kontrowersji budzi jednak pomysł, by umożliwić pracownikom wykonywanie innej pracy zarobkowej podczas L4 - jeśli stan zdrowia na to pozwala. Nawet jeśli to lekarz miałby o tym decydować, i w tym obszarze możliwe są nadużycia.
- Znamy przypadki lekarzy wystawiających ponad 160 L4 miesięcznie dla pracowników jednego zakładu pracy - to więcej niż średnia roczna na jednego lekarza w Polsce, według danych ZUS. Przy takiej praktyce trudno mówić o rzetelnej ocenie zdolności do pracy - alarmuje Mikołaj Zając.
Bez odpowiedniego wsparcia finansowego i kadrowego ZUS może zostać zatkany - ocenia Mikołaj Zając, prezes Conperio
Poza tym, ewentualna reforma będzie kosztowna. Z danych Eurostatu za 2024 rok wynika, że Polska jest na trzecim miejscu w Unii Europejskiej, jeśli chodzi o wzrost wartości długu publicznego i wzrost jego relacji do PKB. Dług publiczny Polski wzrósł o 92,4 mld euro w ciągu 12 miesięcy, osiągając poziom 443,4 mld euro, co stanowi 53,5 proc. PKB. Przerzucenie wszystkich kosztów L4 na ZUS może być gigantycznym obciążeniem dla gospodarki.
- Zmiany oznaczałyby znaczne rozszerzenie kompetencji ZUS, a więc konieczna byłaby rozbudowa systemu, zwiększenia liczby pracowników kontrolujących zwolnienia, ewentualnie outsourcingu takich usług do podmiotów profesjonalnych. Bez odpowiedniego wsparcia finansowego i kadrowego ZUS może zostać zatkany, co opóźni realizację świadczeń. Niemniej jednak zmiany są potrzebne, ale muszą być precyzyjnie zaprojektowane i bezwzględnie kontrolowane. W przeciwnym razie system może stać się areną masowych nadużyć, które odbiją się nie tylko na budżecie państwa, ale i na kondycji rodzimych firm - mówi Mikołaj Zając.
Na razie cały czas trwają prace nad projektem ustawy odnośnie zmian w zwolnieniach lekarskich. Nowe przepisy, według optymistycznych zapowiedzi, mogą wejść w życie w 2026 r.