Zlikwidowano dużą plantację marihuany pod Łodzią. 30-latek zatrzymany
Akcję przeprowadzili policjanci Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi, którzy 2 września udali się do pewnej miejscowości w powiecie zgierskim. Wkroczyli do wytypowanego gospodarstwa. Przywitała ich matka nieobecnego 30-latka, którego podejrzewali o narkotykowy proceder. Podczas przeszukania wykryli susz roślinny, który - po zbadaniu narkotestem - okazał się marihuaną.
Następnie stróże prawa pojechali do dwóch pobliskich wiosek, w których znajdowały się dwie plantacje marihuany.
76-latka jechała pod prąd przez ponad 70 km. Stanie przed sądem
Ponad 30 krzaków konopi. Ile to marihuany?
- Na pierwszej plantacji policjanci zabezpieczyli 34 krzaki konopi w końcowej fazie wzrostu. Na drugiej znajdowały się duże ilości ścinek, łodyg oraz resztek roślin, które po wstępnym przebadaniu również dały pozytywny wynik na obecność THC. Na miejscu oprócz roślin konopi zabezpieczono przyrządy służące do uprawy: doniczki, oznaczniki i puste opakowania po nawozach - informuje komisarz Edyta Machnik z zespołu prasowego KWP w Łodzi.
Z jednego krzaka konopi można uzyskać od 100 do 350 gramów marihuany. Podczas przesłuchania 30-letni "plantator" usłyszał zarzut uprawy znacznej ilości konopi innych niż włókniste, za co grozi nawet do 20 lat pozbawienia wolności. Decyzją sądu, na wniosek prokuratora, został aresztowany na trzy miesiące.