Żuławy: Ulewy nie będą już groźne? Powołano samorządową spółkę wodną
W tym artykule:
Po ulewie samorządowcy postanowili działać
Wyliczono, że 28 i 29 lipca deszcz na Żuławach padał bez przerwy przez około 25 godzin - długo i jednostajnie. Punktowo opad zbliżał się nawet do 200 litrów wody na metr kwadratowy, co odpowiadało kilkumiesięcznej normie. Rowy melioracyjne i kanały główne nie były w stanie odebrać takiej ilości deszczówki, więc sporo hektarów z uprawami i łąkami zostało podtopionych. Lokalni samorządowcy wśród wyciąganych wniosków wymieniali potem nie tylko skalę zjawiska, ale też stan urządzeń melioracji wodnej - miejscami zasypane lub nieczyszczone rowy melioracji szczegółowej należące do rolników, niewykoszone, "pozatykane" kanały główne zarządzane przez Wody Polskie.
Po tym zdarzeniu losowym, które obnażyło słabe strony systemu melioracyjnego, 10 samorządów z powiatów malborskiego i nowodworskiego chce wziąć sprawy w swoje ręce i tym samym odpowiedzialność na swoje barki. Inicjatywa wyszła do burmistrza Nowego Stawu.
Myślałem o takim rozwiązaniu w styczniu bieżącego roku, ale tylko w kontekście naszej gminy, natomiast po lipcowej ulewie uznałem, że warto powołać Międzygminną Spółkę Wodną - tak ma się nazywać. Rozmawiałem najpierw z burmistrzem Nowego Dworu Gdańskiego Jackiem Michalskim i postanowiliśmy przekonać do tego pomysłu kilka samorządów z naszego terenu - mówi Jerzy Szałach, burmistrz Nowego Stawu.
Zgodnie z przepisami, spółki wodne są dobrowolnymi organizacjami zrzeszającymi właścicieli zmeliorowanych gruntów w celu wspólnego utrzymania oraz eksploatacji urządzeń melioracji wodnych. Gdy urządzenia melioracji wodnych zostają objęte działalnością spółki wodnej, ona przejmuje na siebie obowiązek utrzymania ich w należytym stanie. W skład Międzygminnej Spółki Wodnej mają wejść: miasto i gmina Nowy Staw, gmina Lichnowy, gmina Miłoradz, gmina Malbork, miasto i gmina Nowy Dwór Gdański, gmina Ostaszewo, gmina Sztutowo, gmina Stegna, powiat malborski, powiat nowodworski.
- Chcemy jako spółka eksploatować wszystkie cieki leżące na terenie jej działania. Czyli wyglądałoby to tak, że trzy grupy właścicieli: Wody Polskie, gminy, rolnicy wedle swojego uznania przekażą cieki i rowy melioracyjne do spółki. Spółka będzie pobierać od nich opłaty i zarządzać systemem melioracyjnym. Pozyska też niezbędny sprzęt, jak koparki i inne urządzenia - wyjaśnia Jerzy Szałach. - Spotkaliśmy się w gronie zainteresowanych samorządowców i uznaliśmy, że pomysł trudny, kosztowny, ale przy takim sposobie organizacji, jak powiedziałem, możliwy do realizacji. To prawda, że ja to zacząłem, ale chciałbym podkreślić, że teraz jest to już wspólna inicjatywa 10 samorządów, w których jest ogromna siła.
CZYTAJ TEŻ: Żuławy podtopione po ulewie. Bobry problemem w gm. Stare Pole
Nie wystarczy, że urządzenia melioracyjne istnieją...
Przedstawiciele samorządowców w czwartek (21 sierpnia) spotkali się w tej sprawie z wojewodą pomorską Beatą Rutkiewicz i marszałkiem województwa Mieczysławem Strukiem.
Zauważyliśmy życzliwość dla tej inicjatywy. Marszałek i wojewoda chcą nam pomóc w organizacji spółki, w pozyskaniu finansowania na wyposażenie w koparki i inny niezbędny sprzęt - dodaje Jerzy Szałach.
Burmistrzom Nowego Stawu i Nowego Dworu Gdańskiego towarzyszyli starosta nowodworska Barbara Ogrodowska i starosta malborski Piotr Szwedowski
- Spółki wodne, chociaż jest o nich mowa w prawie wodnym, w większości gmin nie funkcjonują, bo po prostu nie ma obliga ustawowego. Samorządowcy chcą wziąć w swoje ręce odpowiedzialność i chronić Żuławy przed powodzią. Ostatnie ulewy i podtopienia pokazały, jak ważna to kwestia. Dlatego gminy postanowiły założyć taki związek, któremu Wody Polskie są gotowe przekazać swoje cieki, więc to rozwiązanie pozwoli w jednym ręku zintegrować cieki wodne, które obecnie mają różnych właścicieli, co już samo przez się stanowi jakąś trudność. Utworzenie spółki daje natomiast możliwość skutecznego działania. Nasza rola jako dwojga starostów jest scalająca, w miarę możliwości będziemy się starali partycypować, ale głównie chodzi o nadzór - wyjaśnia Piotr Szwedowski.
Działalność wybranych spółek wodnych kontrolowała w ubiegłym roku Najwyższa Izba Kontroli, a do jej raportu odniósł się Rzecznik Praw Obywatelskich, który w swoim stanowisku napisał to, co wiedzą samorządowcy: "Samo istnienie urządzeń melioracyjnych nie gwarantuje prawidłowego nawadniania i odwadniania, niezbędne jest bowiem utrzymywanie ich w należytym stanie, przy uwzględnieniu konieczności skoordynowania terminów i prac. Niestety, jeżeli pozostają w gestii poszczególnych właścicieli gruntów, jest to zadanie trudne do zrealizowania, o czym spółki wodne piszą do RPO. Z tego punktu widzenia spółki mogą stanowić skuteczne narzędzie rozwiązywania problemów gospodarki wodnej w skali nie tylko lokalnej czy regionalnej, ale również ogólnokrajowej."
Klimat się zmienia. Groźba podtopień wisi nad Żuławami
Jednym z wniosków po ostatniej ulewie było to, że nie można siedzieć z założonymi rękami, bo prędzej czy później nastąpi powtórka z groźnej pogody.
W dobie zmian klimatycznych żuławskie samorządy są głęboko zainteresowane stanem rowów i ochroną przeciwpowodziową swoich obszarów. Wody Polskie byłyby partnerem spółki, jednak to na międzygminnej spółce spoczywałby obowiązek prawidłowego utrzymania rowów melioracyjnych. Beneficjentami będą przede wszystkich rolnicy i duże zakłady rolnicze - zaznacza Józef Sarnowski, wiceprzewodniczący Sejmiku Pomorskiego, który również uczestniczył w czwartkowych spotkaniach.
Kilka miesięcy zajmą sprawy proceduralne związane z dopięciem szczegółów organizacyjnych i formalnym powołaniem spółki. Muszą wypowiedzieć się rady gmin, trzeba uchwalić statut, wybrać władze. Prawdopodobnie ten etap przygotowań, związany z rejestracją organizacji, zakończy się w tym roku, żeby działalność, widoczną gołym okiem w terenie, można było rozpocząć wiosną 2026 roku.
- Wzięliśmy sprawy w swoje ręce. To nie jest łatwy temat, ale zaangażowanie i determinacja samorządowców oraz nastawienie wojewody i marszałka pozwalają wierzyć, że się uda. Przy czym trzeba uściślić: my nie będziemy niczego budować. Chcemy po prostu przywrócić system melioracyjny na naszym terenie do stanu sprzed 20 czy 30 lat, żeby działał sprawnie - mówi Jerzy Szałach.
Warto dodać, że niezależnie od pomysłu utworzenia spółki wodnej gmina Nowy Staw rozpoczęła właśnie za kwotę około 15 mln zł adaptację dwóch pocegielnianych stawów na zbiorniki retencyjne. Akweny znajdujące się przy ul. Obrońców Westerplatte mają zabezpieczyć teren o powierzchni 2000 hektarów.