Życie dziecka było zagrożone, a karetka utknęła przez źle zaparkowane samochody nad Rusałką w Poznaniu. Zastępca prezydenta miasta komentuje
W minioną niedzielę karetka pogotowia nie mogła dojechać nad jezioro Rusałka przez zaparkowane tam pomimo zakazu samochody. Jak poinformowały POSIR, tego dnia miejsca na płatnym parkingu w pobliżu plaży były cały czas wolne. Do sprawy odniósł się Mariusz Wiśniewski.
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Adobe Stock
Marta Jarmuszczak
Karetka zablokowana przez źle zaparkowane samochody nad Rusałką
Zastępca prezydenta Poznania, Mariusz Wiśniewski, w swoich social mediach opisał sytuację, która wydarzyła się w niedzielę nad jeziorem Rusałka w Poznaniu. Mianowicie karetka pogotowia nie mogła dojechać do dziecka w stanie zagrożenia życia przez zaparkowane mimo zakazu samochodowy.
"Po bulwersującej sprawie z niedzieli, gdzie karetka pogotowia miała problem z dojazdem na skutek nielegalnie zaparkowanych aut do kąpieliska Rusałka, aby udzielić pomocy kilkumiesięcznemu dziecku w stanie zagrożenia życia (na szczęście udanej), poleciłem Straży Miejskiej Miasta Poznania i Zarządowi Dróg Miejskich w Poznaniu dokładne zweryfikowanie oznakowania w tym rejonie (umożliwiającego skuteczne karanie oraz co ważne wywożenie aut parkujących niezgodnie z przepisami) i zapobieżenie podobnym sytuacjom na przyszłość" - napisał Wiśniewski.
Jak ustalił zastępca prezydenta, z informacji pozyskanych z Poznańskich Ośrodków Sportu i Rekreacji wynika, że tego dnia na parkingu płatnym, znajdującym się nieopodal, były jeszcze wolne miejsca.
Do sytuacji odniosła się też Rada Osiedla Sołacz: "Karygodna sytuacja z weekendu pokazała to, o czym mówimy od dawna: chaos komunikacyjny, dzikie parkowanie i brak przepustowości ulic na Sołaczu mogą mieć tragiczne skutki".