Zużycie energii spadło o połowę po nalocie na górników kryptowalut
Kuwejt przed rozpoczęciem fali letnich upałów zaczął ścigać górników kryptowalut, którzy destabilizują sieć energetyczną.
Kopanie kryptowalut, czyli w pewnym uproszczeniu tworzenie nowych ich jednostek w serii skomplikowanych obliczeń realizowanych za pomocą komputerów, jest niewiarygodnie energochłonne. Dość powiedzieć, że np. pojedyncza transakcja Bitcoinami oznacza zużycie energii na poziomie ponad tysiąca kilowatogodzin. To tyle ile w Polsce zużywa w ciągu jakiś 4-5 miesięcy przeciętna rodzina mieszkająca w mieście.
Z tego powodu kopanie walut w zasadzie opłacalne jest wyłącznie w miejscach, gdzie jest bardzo tania energia. Tak jest np. w Kuwejcie. Pojawiła się tam więc w ostatnich latach dość spora grupa górników kryptowalut. Niezbyt duża w skali globu. Naukowcy z University of Cambridge oszacowali, że w 2022 r. Kuwejt odpowiadał za zaledwie 0,05 proc. światowego wydobycia bitcoinów w tamtym czasie.
Ale na tyle duża, że zaczęła przeciążać tamtejszą niewielką sieć energetyczną. Tak bardzo, że zaczęły się tam pojawiać lokalne blackouty.
Władze Kuwejtu postanowiły więc coś z tym zrobić. I to jak najszybciej. Zanim nadejdzie największa fala letnich upałów w trakcie których sieć energetyczna będzie bardzo obciążona pracującymi klimatyzatorami.
Zakazano więc kopania kryptowalut i dodatkowo kuwejcka policja zrobiła naloty na domy ich górników w Al-Wafrah, miejscowości położonej na południu Kuwejtu przy samej granicy z Arabią Saudyjską. Tam wcześniej energetycy zidentyfikowali około 100 domów, które zużywały do 20 razy więcej energii od przeciętnego gospodarstwa domowego w Kuwejcie.
Efekt nalotu policji był więcej niż spektakularny. Zużycie energii w całym miasteczku spadło o 55 proc. – poinformowało ministerstwo energii elektrycznej Kuwejtu w oświadczeniu wydanym w sobotę.