WiadomościAmerykanie biorą na celownik dużą firmę. Jest popularna również w Polsce

Amerykanie biorą na celownik dużą firmę. Jest popularna również w Polsce

Amerykański Departament Sprawiedliwości wszczął dochodzenie wobec TP-Link. To największy dostawca domowych routerów w USA.
fot. TP-Link
fot. TP-Link
mkk

TP-Link to jeden z największych producentów sprzętu sieciowego na świecie. Koncern z Shenzhen produkuje przeróżne routery, karty sieciowe, modemy, przełączniki, punkty dostępowe i zaawansowane systemy Mesh. Wytwarza też kamery internetowe, rozwiązania inteligentnego domu i od niedawna automatyczne odkurzacze. Należą do niego m.in. marki Mercusys, Deco, Tapo, Omada i Kasa Smart. W sumie firma jest dobrze znana w wielu miejscach świata – w tym w Polsce i w USA. Za oceanem TP-Link kontroluje 65 proc. rynku domowego sprzętu sieciowego.

No i właśnie, jak donosi Bloomberg, amerykański Departament Sprawiedliwości wszczął dochodzenie wobec TP-Link. Bada, czy firma swojego znaczącego udziały na rynku nie osiągnęła poprzez nieuczciwe praktyki cenowe, czyli sprzedaż tanio towarów ze stratą. Po to, wykończyć w ten sposób konkurencję i stać się  monopolistą. A wtedy podnieść już ceny, aby zmaksymalizować własne zyski.

Amerykański Departament Sprawiedliwości sprawdza też, czy chińskie powiązania TP-Link wpływają na bezpieczeństwo narodowe kraju.

TP-Link nic nie wie o dochodzeniu

O powyższym dochodzeniu amerykański TP-Link nic nie wiedział, aż do publikacji artykułu przez Bloomberga. Rzecznik TP-Link Systems, amerykańskiej spółki sprowadzającej sprzęt TP-Link z Wietnamu, gdzie je wytwarza na rynek w USA, spytany przez serwis Tom’s Hardware twierdzi, że jego firma nie otrzymała żadnego zapytania od Departamentu Sprawiedliwości w tych sprawach. Poza tym deklaruje, że TP-Link działa z najwyższą uczciwością i przejrzystością. Jest przy tym gotowy w pełni współpracować z wszelkimi zapytaniami rządowymi, jeśli takowe się pojawią.

– W przeciwieństwie do konkurentów, TP-Link jest właścicielem swoich operacji produkcyjnych i badawczo-rozwojowych, co umożliwia oszczędności kosztów i zwiększoną kontrolę nad bezpieczeństwem naszego zintegrowanego pionowo łańcucha dostaw — powiedział rzecznik TP-Link Systems serwisowi Tom’s Hardware. – Nie sprzedajemy produktów poniżej kosztów i utrzymujemy politykę przejrzystości w naszych praktykach biznesowych, zapewniając uczciwe ceny dla naszych cenionych klientów – dodał.

Dochodzenie, o którym napisał Bloomberg wydaje się być wznowieniem podobnego, które amerykański Departament Sprawiedliwości rozpoczął pod koniec ubiegłego roku. Jeszcze za kadencji poprzedniego prezydenta. Rozpoczął je m.in. na wezwanie jednego z komitetów (odpowiednik naszych komisji sejmowych) w Izbie Reprezentantów. Wzywano w nim do przyjrzenia się działalności TP-Link po ujawnieniu dużego cyberataku na amerykańskie telekomy, który był ponoć przeprowadzony przez chińskich cyberdywersantów.

Co grozi TP-Link?

Gdyby dochodzenie zakończyło się wyrokiem skazującym TP-Link, to firmie grozi kara finansowana wysokości 100 mln dol, plus do 1 mln dol. kary dla jej menedżerów. Mogą też trafić do więzienia na maksymalnie 10 lat. To się nie stanie jednak szybko, jeżeli w ogóle.

Nowe dochodzenie może potrwać miesiącami lub nawet lata. Ale niewykluczone, że administracja Trumpa będzie bardzo zdeterminowana by utrudnić działalność TP-Link. Podobnie jak zrobiła to w przeszłości z Huawei.

Problem w tym, że finalnie krucjata Trumpa przeciw Huawei zakończyła się potężnym wzmocnieniem chińskiego koncernu i opracowaniem przez niego szeregu nowych rozwiązań i technologii. W tym własnych zaawansowanych chipów oraz dużego systemu operacyjnego dla sprzętu mobilnego.

Źródło artykułu:Portal Technologiczny

Wybrane dla Ciebie