Górki i doły w budowlance. Ekspert mówi wprost, kto za to odpowiada
Budownictwo z dużymi wahaniami koniunktury
– Stawiam tezę, że to państwo w dużej mierze przyczynia się do destabilizacji polskiego segmentu infrastruktury, w którym rynek przechodzi od głębokich „dołków” do wysokich „górek”. Tego rodzaju wahania upośledzają sektor budownictwa (1/10 gospodarki, 1,3 mln pracowników) i blokują rozwój rodzimych firm budowlanych. W dojrzałych gospodarkach wahania koniunktury też mają miejsce, ale zasięg tych wahań jest mniejszy niż w Polsce –stwierdził dr Damian Kaźmierczak we wpisie na LinkedIn.
Jak twierdzi członek zarządu Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, państwo dysponuje narzędziami, by skutecznie wypłaszczać takie wahania, ale z powodu "urzędniczego bezwładu, braku motywacji do działania i niedostatku sprawczości, nie podejmuje żadnych kroków w celu zapewnienia sprawnego funkcjonowania strategicznego sektora polskiej gospodarki, jakim jest budownictwo".
Potrzeba mechanizmów finansowania opartych na środkach krajowych
Dodatkowo w jego ocenie brakuje mechanizmów finansowania opartych w większym stopniu na środkach krajowych, które mogłyby zostać uruchomione w przypadku opóźnień w transferze funduszy unijnych do Polski.
– Brak takiego mechanizmu jest szczególnie widoczny na rynku kolejowym. Jest wręcz szokujące, że do tej pory państwo nie stworzyło mechanizmu na wzór Krajowego Funduszu Drogowego (KFD), który w inwestycjach realizowanych przez GDDKiA sprawdza się doskonale – podkreślił dr Damian Kaźmierczak.
Spory polityczne i brak planowania źle wpływają na budownictwo
Poza tym według niego nie podejmujemy działań, by programy inwestycyjne były rozpisane na lata i wyjęte spod bieżącego sporu politycznego.
– Wiele programów jest głęboko modyfikowanych w zależności od tego, kto aktualnie sprawuje w Polsce władzę. W efekcie dochodzi do spowolnienia inwestycji i pogłębiania „dołków” w budownictwie w okresach dekoniunktury, ponieważ inwestycje infrastrukturalne nie mogą ruszyć, by wypełnić lukę po inwestycjach komercyjnych, które z natury cechują się dużą cyklicznością i mogą znajdować się w fazie spowolnienia – wyjaśnił przedstawiciel branży budowlanej.
Jego zdaniem każde opóźnienie w realizacji rządowych programów infrastrukturalnych prowadzi do sytuacji, w której pod koniec okresu budżetowego UE zaczynamy spieszyć się z wydatkowaniem funduszy unijnych i sami wpędzamy się w destrukcyjną „górkę” inwestycyjną, ze wszystkimi negatywnymi konsekwencjami.
– Programy inwestycyjne nie są koordynowane na poziomie centralnym. Każdy zamawiający i każde ministerstwo realizują własne programy infrastrukturalne, za które są odpowiedzialne, nie uwzględniając działań innych. Brakuje instytucji, która pełniłaby rolę „rady koordynacyjnej przy Prezesie Rady Ministrów” – ciała złożonego z przedstawicieli ministerstw, zamawiających i reprezentantów rynku. Co więcej, zbyt często „Polska resortowa” napotyka opór ze strony „Polski koalicyjnej” – ta silosowość jest rakiem trawiącym nasze państwo od lat - podsumował dr Damian Kaźmierczak.