Czy w Stali Gorzów doszło do wyłudzenia dotacji? W sądzie wygłoszono mowy końcowe
Czy byli działacze Stali Gorzów wyłudzili 480 tysięcy złotych dotacji? W Sądzie Okręgowym w Gorzowie wygłoszono mowy końcowe. Prokuratura domaga się kar więzienia dla oskarżonych. Były prezes klubu Marek Grzyb, były dyrektor Tomasz Michalski oraz Edyta G. i Jacek B. nie przyznają się do winy i proszą o uniewinnienie. Wyrok w tej sprawie ma zapaść w połowie marca.
W czerwcu 2024 roku w Sądzie Okręgowym w Gorzowie rozpoczął się proces Marka Grzyba, byłego prezesa Stali Gorzów, oraz Tomasza Michalskiego, byłego dyrektora klubu. Oskarżeni zgodzili się na publikację pełnego nazwiska i wizerunku. Wraz z nimi na ławie oskarżonych zasiadła również Edyta G..
Cała trójka została oskarżona o wyłudzenie dotacji z Urzędu Miasta Gorzowa na rzecz sekcji piłki ręcznej. Zarzuty dotyczą kwoty 480 tys. zł, która nie została w pełni przeznaczona na wskazany cel, w tym na organizację obozu, który ostatecznie się nie odbył. Czwartym oskarżonym w sprawie jest Jacek B., przedsiębiorca z Międzyrzecza, który miał wystawić fakturę za nieistniejący obóz. Co więcej, umowa do tej faktury została podpisana dopiero rok później.
Mowy końcowe w procesie. Prokuratura domaga się kary więzienia
W czwartek, 6 marca, w Sądzie Okręgowym w Gorzowie zamknięto przewód sądowy i wygłoszono mowy końcowe. Podczas procesu przesłuchano kilkudziesięciu świadków, w tym byłego prezesa Stali Gorzów Ireneusza Macieja Zmorę, żużlowców Martina Vaculika i Krzysztofa Kasprzaka, a także urzędników Urzędu Miasta Gorzowa.
- W toku postępowania przygotowawczego zebrano materiał dowodowy, który pozwolił na przygotowanie aktu oskarżenia. W mojej ocenie materiał pozwala na uznanie oskarżonych za winnych. Wnoszę o uznanie oskarżonych za winnych i wymierzenie im następującej kary. Markowi Grzybowi karę 1 roku i 10 miesięcy pozbawienia wolności oraz grzywny w wysokości 16 tys. zł. Tomaszowi Michalskiemu karę 1 roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności oraz grzywny. Edycie G. karę 1 roku i 1 miesiąca pozbawienia wolności i grzywny oraz Jackowi B. karę 1 roku i 1 miesiąca pozbawienia wolności i grzywny w wysokości 7500 zł – podkreślała prokurator Agnieszka Hornicka-Mielcarek z Prokuratury Rejonowej w Gorzowie.
Oskarżeni nie przyznają się do winy i proszą o uniewinnienie
Wszyscy oskarżeni nie przyznają się do winy i wnoszą o uniewinnienie. Obrońca Jacka B. argumentował, że jego klient nie osiągnął żadnej korzyści majątkowej i zwrócił wszystkie pieniądze spółce. Również obrońca Edyty G. wniósł o jej uniewinnienie.
Adwokat Patryk Andrysiak, reprezentujący Marka Grzyba, podkreślił, że jego klient nie miał wpływu na rozliczenie dotacji, a jedynie podpisał dokumenty, ufając osobom, które je przygotowały. Podobne stanowisko zajął także sam oskarżony.
Wnosić o uniewinnienie Marka Grzyba to jak powiedzieć nic. Kilkudziesięciu świadków zeznało, że nie miał on nic wspólnego z rozliczeniem dotacji. Ta sytuacja doprowadziła do jego osobistej tragedii. Nie zaprzeczamy, że podpisał dokumenty, ale jego poprzednik pan Ireneusz Maciej Zmora wprost przyznał, że ten podpis opierał się na zaufaniu do ludzi, którzy te wnioski przygotowywali. Wnoszę o uniewinnienie Marka Grzyba – mówił Patryk Andrysiak, obrońca Marka Grzyba.
Marek Grzyb: "Jestem niewinny"
Następnie głos zabrał sam oskarżony Marek Grzyb, były prezes Stali Gorzów. - Połowa ludzi mnie nie lubi, bo zwolniłem je z klubu. Natomiast prokuratura z łatwością zmanipulowała ten akt oskarżenia. Kiedy dzisiaj z zeznań świadków i materiałów wynika, że Marek Grzyb nie ma z tym nic wspólnego. Pokochałem Stal Gorzów, pracowałem pro bono, przywoziłem tutaj swoje prywatne pieniądze. Przez to, że próbowałem sprzątać w tym klubie, to naraziłem się wielu osobom i byłem niewygodny. Kiedy zagłębiałem się w dokumenty rodziło się przerażenie u tych osób. Prawdopodobnie gdyby nie 2020 rok, to udałoby mi się doprowadzić do sytuacji, że w poprzednich latach te nieprawidłowości były. Przed wysokim sądem zostało udowodnione to, żeby mnie jako Marka Grzyba próbowano się pozbyć. Jakim miałbym cel, żeby doprowadzić do nieprawidłowości? Z jakiegoś powodu Krzysztof Z., były dyrektor sekcji piłki ręcznej złożył to zawiadomienie. Wysoki sądzie ja naprawdę nie jestem idiotą, ja potrafię logicznie myśleć. To jest jakiś cyrk. Kiedy przywieziono mnie jak małpę skutą w kajdankach, kiedy stały tutaj media. Zapytałem się pani prokurator czy ona naprawdę wierzy w to, abym ja naprawdę to zrobił. Przecież ja nie miałem z tego żadnej korzyści. To Edyta G. podłożyła mi ten dokument. Zrobiła to zapewne z Krzysztofem Z., który wiedział, że zostanie zwolniony. Nawet jeżeli Tomasz Michalski zrobił coś złego, to chciał ratować klub w covidzie i wyjść jakoś z tej sytuacji. Wstyd mi za to, co stało się z tym klubem i serce mi pęka. Uważam, że byłem i jestem niewinny. Moja córka, która ma 11 lat chodzi od 3 lat do psychologa. Proszę wysoki sąd o uniewinnienie - mówił ze łzami oczach i łamiącym się głosem Marek Grzyb, były prezes Stali Gorzów.
Obrońca Tomasza Michalskiego "Nie ma dowodów na spisek"
Obrońca Tomasza Michalskiego podkreślił, że żadne dowody ani zeznania świadków nie wskazują na to, aby oskarżeni działali wspólnie i w porozumieniu. Z aktu oskarżenia wynika, że w styczniu 2020 roku mój klient i pozostali oskarżeni mieli już wiedzieć, że obóz się nie odbędzie i że wybuchnie COVID-19. To absurd! Szkoda, że nie kupili wtedy maseczek i płynu do dezynfekcji. Miasto Gorzów miało kilka lat na odzyskanie pieniędzy, ale tego nie zrobiło. W tej sprawie nie ma szkody ani pokrzywdzonego. To powinno skutkować uniewinnieniem. A gdyby sąd uznał winę, wnoszę o nadzwyczajne złagodzenie kary – argumentował obrońca. Sam Tomasz Michalski również poprosił o uniewinnienie.
Ogłoszenie wyroku zostało zaplanowane na piątek 14 marca 2025 roku