Idol tłumów. Jak Gomułka omamił Polaków?
W październiku 1956 roku ulice polskich miast wypełniły się tłumami witającymi Władysława Gomułkę jako symbol odwilży po latach stalinowskiego ucisku. Nowy I sekretarz KC PZPR obiecywał demokratyzację systemu, ale jego triumf na Placu Defilad okazał się zarazem początkiem końca społecznych nadziei na głębokie przemiany.
Napięcia przed przełomem
Społeczne oczekiwania na zmiany narastały od miesięcy. Poznańskie protesty robotnicze z czerwca 1956 roku ujawniły skalę frustracji wobec systemu gospodarczego i politycznego. W lipcu, podczas VII plenum partii, doszło do rozłamu między zwolennikami twardej linii a reformatorami, co pokazało, że nawet wewnątrz władzy trwał spór o przyszłość Polski Ludowej.
Napięcie na polskiej prawicy. Człowiek Nawrockiego uderza w Brauna
Gomułka wydawał się idealnym kandydatem na przywódcę – nie był obciążony odpowiedzialnością za represje stalinowskie, a jego wcześniejsze zatargi z aparatem władzy nadawały mu aurę niezależności. W czasach, gdy społeczeństwo nie miało możliwości wpływania na wybór władz, sama symbolika takiej postaci nabierała ogromnego znaczenia.
Decyzja o powołaniu Gomułki zapadła bez zgody Moskwy, co w systemie podporządkowania Związkowi Radzieckiemu stanowiło istotne novum. Wywołało to natychmiastową reakcję – Nikita Chruszczow przybył do Warszawy, a jednostki sowieckie ruszyły w kierunku stolicy. Konfrontacja zakończyła się jednak kompromisem, który zachował pozory polskiej autonomii.
Przemówienie, które miało wszystko zmienić
Na VIII plenum 19 października Gomułka formalnie objął najwyższe stanowisko w partii. W swoim wystąpieniu otwarte krytykował dotychczasową politykę gospodarczą, potępiał przymusową kolektywizację wsi i przyznawał rację protestującym robotnikom. Dla społeczeństwa przyzwyczajonego do propagandowych kłamstw taka szczerość była szokiem.
Nowy przywódca zapowiadał demokratyzację, choć jednocześnie określał jej granice w ramach systemu socjalistycznego. Ta dwuznaczność nie była wówczas widoczna dla entuzjastycznych tłumów, które widziały w nim wybawcę od opresji.
Pięć dni później, 24 października, około 400 tysięcy warszawiaków zgromadzone na Placu Defilad witało Gomułkę z nadzieją na głębokie przemiany. Tłum był wyrazem autentycznego poparcia, ale też frustracji zgromadzonej przez lata bezsilności wobec władzy.
Pierwsze miesiące liberalizacji
Po objęciu władzy Gomułka wprowadził szereg reform, które zmieniły atmosferę polityczną. Ograniczono działalność Służby Bezpieczeństwa, a jej funkcjonariusze odpowiedzialni za represje trafili przed sądy. Z więzień wypuszczono żołnierzy Armii Krajowej i tysiące innych ofiar stalinowskiego terroru.
Ze Związku Radzieckiego wróciło około 30 tysięcy Polaków, co dla wielu rodzin oznaczało koniec wieloletnich dramatów. Kardynał Stefan Wyszyński odzyskał wolność, co umożliwiło odnowienie dialogu między państwem a Kościołem. Zakończono także zagłuszanie zachodnich rozgłośni radiowych, otwierając dostęp do informacji z zewnątrz.
W sferze gospodarczej zaprzestano forsowania kolektywizacji rolnictwa, dając chłopom większą swobodę decyzji. Polityka kulturalna złagodniała, umożliwiając szerszą debatę publiczną niż w okresie stalinowskim. Te zmiany, choć ograniczone, były wyraźne dla zwykłych ludzi.
Szybki koniec nadziei
Paradoksalnie, wiec na Placu Defilad był zarazem apogeum entuzjazmu i początkiem jego wygaszania. Gomułka wyraźnie dał do zrozumienia, że czas mobilizacji społecznej dobiega końca i nadchodzi okres stabilizacji. Ruch, który wyniósł go na szczyt, miał teraz wrócić do posłuszeństwa.
Już w 1957 roku zlikwidowano tygodnik "Po prostu", symbolicznie kończąc okres względnej wolności słowa. Nowe władze wojskowe i partyjne szybko przejęły kontrolę nad instytucjami, a Związek Młodzieży Polskiej zastąpiły struktury bardziej podporządkowane partii.
Gomułka wynegocjował z Moskwą pewne ustępstwa – konsultacje dotyczące działań wojsk sowieckich w Polsce oraz umorzenie długów wobec ZSRS. Te sukcesy dyplomatyczne nie mogły jednak ukryć faktu, że głęboka przemiana systemu nie nastąpiła. Polski Październik okazał się krótkim epizodem, po którym władza szybko odzyskała kontrolę nad społeczeństwem.