Liczniki kilometrów w Teslach zawyżają wynik? Groźba pozwu zbiorowego
Analityk finansowy Nyree Hinton kupił w grudniu 2022 r. używaną Teslę Model Y z 2020 r. Pojazd miał wtedy na liczniku 36,7 tys. mil. Był więc jeszcze objęty gwarancją producenta, która obowiązywała do limitu 50 tys. mil.
Hinton dość szybko odwiedził serwis po zakupie i potem jeszcze cztery razy z powodu powtarzających się problemów z zawieszeniem. Ciekawie zrobiło się po jego ostatniej wizycie. Hinton twierdzi, że samochód, który porusza się tą samą trasą jak wcześniej, nagle zaczął pokazywać dystans średnio o 55 mil większy dziennie.
Hinton zgłosił usterkę, a licznik przyspieszył. Wzrósł o kolejnych 20 mil. W ciągu pół roku licznik wykazał o ponad 6,5 tys. mil więcej niż faktycznie przejechał. Związany z gwarancją limit 50 tys. mil został więc przekroczony i kiedy zawieszenie samochodu kolejny raz uległo uszkodzeniu, jego naprawa nie była już bezpłatna. Trzeba było za nią zapłacić 10 tys. dolarów.
Hinton poszedł do sądu. Zarzuca Tesli umyślne manipulowanie wskazaniami licznika kilometra, poprzez zmiany w algorytmie jego pracy, w celu zaoszczędzenia na kosztach napraw gwarancyjnych.
– Poprzez powiązanie limitów gwarancji i limitów przebiegu w ramach leasingu z zawyżonymi odczytami licznika kilometrów Tesla zwiększa przychody z napraw, zmniejsza zobowiązania gwarancyjne i zmusza konsumentów do przedwczesnego zakupu przedłużonych gwarancji – czytamy w skardze.
Hinton domaga się odszkodowania i zadośćuczynienia dla kierowców Tesli w Kalifornii, co potencjalnie może objąć ponad milion pojazdów.
Tesla oczywiście przez swojego prawnika odrzuca twierdzenia Hintona, ale żadnego oświadczenia dla mediów nie przygotowała. Od lat koncern Muska nie ma działu prasowego. Ale i bez tego relacje z nadchodzącego procesu sądowego mogą okazać się interesującym materiałem.