Nie tylko święto konstytucji. Od 3 maja żyjemy w Polsce na "ekologicznym długu”
W pierwszych edycjach wypadał bardzo późno, bo w grudniu. Oznaczało to, że ludzkość zużywa niewiele więcej zasobów naturalnych, niż Ziemia jest w stanie odtworzyć w ciągu roku.
Od tego czasu zmieniło się bardzo dużo. Nie chodzi tylko o znacznie większą liczbę ludzi, lecz przede wszystkim o znacznie większą skalę produkcji i konsumpcji. Ludzkość potrzebuje coraz więcej energii, tworzy więcej rzeczy, spożywa coraz więcej jedzenia itp.
Trzy Ziemie na 3 Maja
Od pewnego czasu organizacja Global Footprint Network, która oblicza „dzień długu”, robi to również dla poszczególnych państw. I tak się symbolicznie złożyło, że w tym roku w Polsce dzień ten przypada święto konstytucji, czyli 3 maja.
Na wyznaczenie daty wpływa m.in. to, jak mieszkamy, jak się przemieszczany, co jemy, co kupujemy i z jakich usług korzystamy. Oraz jak planeta jest w stanie uporać się z tym, co psujemy – jak na przykład stabilny klimat.
Oznacza to, że od 3 maja już do końca roku Ziemia nie będzie w stanie zregenerować zasobów, które jako Polacy wyciągnęliśmy z niej od 1 stycznia. A gdyby wszyscy żyli, produkowali i konsumowali jak w Polsce, potrzeba byłoby zasobów nie jednej Ziemi, lecz trzech.
Znaczący przekraczamy możliwości
"W przypadku Polski Dzień Długu rokrocznie wypada znacznie wcześniej niż globalna średnia, która od kilku lat przypada w sierpniu. Pokazuje to, że nasz styl życia, sposób konsumpcji oraz model gospodarki są wyjątkowo obciążające dla planety” – zauważa Instytut Ochrony Środowiska – Państwowy Instytut Badawczy.
IOŚ-PIB zaznacza, że od 3 maja żyjemy więc kosztem przyszłości. A zużywając to, czego natura nie zdąży odnowić, przyczyniamy się do pogłębiania kryzysu klimatycznego i degradacji środowiska.
– To wyraźny sygnał, że nasz styl życia znacząco przekracza możliwości regeneracyjne Ziemi. Trzy filary naszej codzienności, czyli gospodarstwa domowe, sektor energetyczny oraz transport, mają największy udział w nadmiernej eksploatacji środowiska i wymagają gruntownych zmian – komentuje Ilona Jędrasik, zastępca dyrektora ds. zmian klimatu i współpracy międzynarodowej w IOŚ-PIB.
Problem Polski…
Oczywiście nie decydujemy o tym, kiedy rząd zamknie elektrownie węglowe i ile pieniędzy wyda nasza gmina na budowę dróg rowerowych. Rozpoczęcie życia na "ekologiczny dług” nie jest więc winą i odpowiedzialnością nas jako jednostek.
Z pewnością jest jednak konsekwencją systemu gospodarczo-społecznego, w jakim żyjemy. I tego, jak postrzegamy ten system jako ogół – czy widzimy w nim coś, co chcemy zmienić, czy też wolimy raczej korzystać z niego (i zasobów Ziemi) dowolnie i bezrefleksyjnie?
W mediach społecznościowych i debacie politycznej nieustannie słychać głosy zdejmujące odpowiedzialność z Polski, a przerzucające ją na innych, np. Chiny i Indie. Gdyby wszyscy żyli jednak tak, jak my w Polsce, nadającą się do życia planetę zniszczylibyśmy szybciej niż jest niszczona obecnie. I szybciej, niż gdyby wszyscy żyli tak, jak w Chinach.
Podczas gdy w naszym kraju Dzień Długu Ekologicznego w 2025 r. przypada na 3 maja, w Chinach jest to 23 maja. Nasz kraj jest na 33 miejscu na świecie… razem z Niemcami. Dalej są nie tylko Chiny, lecz także Japonia (8 maja), Wielka Brytania (20 maja), Turcja (18 czerwca), Meksyk (30 lipca) czy Indonezja (18 listopada).
O ile życie "po polsku” wymagałoby zasobów trzech Ziemi, tak życie "przeciętnej osoby na planecie” – 1,7 Ziemi. I chociaż nie otwieramy stawki (w pierwszym Katarze "dzień długu” przypada już na 6 lutego), to jak widać w Polsce żyjemy znacznie bardziej ponad "planetarny stan” niż ogół ludzkości i zdecydowana większość innych państw.
…i problem dla ludzkości
Życie na "ekologiczny dług” dotyczy jednak ogółu ludzkości – i jest problemem dla nas wszystkich.
"Naturalne zasoby Ziemi są ograniczone, a ryzyko wyczerpania surowców kluczowych dla funkcjonowania cywilizacji technologicznej staje się coraz bardziej realne” – zauważa IOŚ-PIB.
I dodaje: "Warto pamiętać, że zagrożeniem jest nie tylko wyczerpywanie się surowców, ale również nieodwracalne zmiany powstające w wyniku ich wydobycia. Niszczenie siedlisk naturalnych, wylesianie, skażenie wód i degradacja gleby to tylko niektóre z negatywnych skutków intensywnej eksploatacji środowiska. Często prowadzą one do utraty różnorodności biologicznej oraz zaburzeń w funkcjonowaniu całych ekosystemów, których odbudowa jest niezwykle trudna, a niekiedy wręcz niemożliwa.”
Instytut Ochrony Środowiska komentuje, że to wszystko oznacza konieczność podjęcia "zdecydowanych działań na wszystkich poziomach”. A więcod indywidualnych wyborów konsumenckich, przez zmiany w politykach publicznych, aż po transformację gospodarczą w kierunku bardziej zrównoważonego modelu rozwoju.
"Świadomość naszego wpływu na planetę to dopiero pierwszy krok. Kolejnym musi być realne ograniczenie zużycia zasobów, inwestowanie w odnawialne źródła energii, rozwój gospodarki o obiegu zamkniętym oraz promowanie odpowiedzialnej konsumpcji” – podsumowuje naukowy instytut.