Gdańsk: Nowa premiera w Teatrze Wybrzeże. Dokąd pędzą konie Apokalipsy?

Z wielkim zainteresowaniem oczekiwana jest najnowsza premiera Teatru Wybrzeże "Memling, czyli historia końca świata", według scenariusza, w reżyserii i scenografii Agaty Dudy-Gracz.
Muzeum Narodowe w Gdańsku. "Sąd Ostateczny" Hansa MemlingaMuzeum Narodowe w Gdańsku. "Sąd Ostateczny" Hansa Memlinga
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | Karolina Misztal
Dariusz Olejniczak
  • Postacie z obrazu Memlinga ożyją na oczach widzów
  • "Sąd Ostateczny" Hansa Memlinga, jak przystało na arcydzieło, nadal intryguje i budzi niepokój
  • 01.10.2025 Gdansk Teatr Wybrzeze - Scena Duza. Próba medialna prapremiery spektaklu Memling, czyli historia koca wiata" w re. Agata Duda Gracz FOT. PRZEMEK SWIDERSKI / POLSKA PRESS / DZIENNIK BALTYCKI
  • 01.10.2025 Gdansk Teatr Wybrzeze - Scena Duza. Próba medialna prapremiery spektaklu Memling, czyli historia koca wiata" w re. Agata Duda Gracz FOT. PRZEMEK SWIDERSKI / POLSKA PRESS / DZIENNIK BALTYCKI
[1/4] Postacie z obrazu Memlinga ożyją na oczach widzów Źródło zdjęć: Polska Press Grupa | Przemek Świderski

W Europie szaleją zarazy, trwają wieloletnie wojny. W klasztornym szpitalu na "niemoc nerwową" leczy się słynny malarz Hugo van der Goes. Umieszczono go tu w obawie przed Świętą Inkwizycją. Dopiero co wrócił z podróży, podczas której widział obraz swego konkurenta, Memlinga, a także coś, co odebrało mu zmysły.

Trwa wojna

- Akcja naszego spektaklu dokładnie rozpięta jest między rokiem 1467 a 1471. To są lata, w których Memling malował swój "Sąd Ostateczny". Kilkanaście lat wcześniej na stosie spłonęła Joanna d'Arc, Turcy podbili Konstantynopol i zniknęło Bizancjum - mówiła przed spektaklem Agata Duda-Gracz w rozmowie z Moniką Mioduszewską (kierowniczką Działu Komunikacji i Edukacji Teatru Wybrzeże). - W Europie szaleje niejaki Vlad Palownik, który dla zabawy w ciągu dwóch dni wbił na pal dwadzieścia tysięcy ludzi. Turcy wpływają na Morze Śródziemne i zaczynają zagrażać republikom kupieckim. Trwa wojna Europy z Hanzą. Koniec świata wisi nad ludźmi, bo wszystkie znaki z Apokalipsy się spełniają. Konie Apokalipsy pędzą przez Europę tam i z powrotem, a cała historia dzieje się w głowie rywala Memlinga, wielkiego malarza z Brugii, Hugona van der Goesa.

Van der Goes zasłynął jako "najznamienitszy malarz późnego gotyku", ale również jako człowiek, który "zmysły stracił" i był leczony w klasztorze Augustianów w dosyć oryginalny sposób, a mianowicie za pomocą muzyki. Jej słuchanie zostało mu zaordynowane na podstawie Starotestamentowej Księgi Samuela, w której młody Dawid koił grą na harfie skołatane zmysły króla Saula.

W spektaklu jako Hugona van der Goesa zobaczymy Michała Miodka.

- Nasza praca nie zaczęła się od tekstu scenariusza, od historii, która jest tam przedstawiona, tylko od tego, że zastanawialiśmy się, kim był Hugo van der Goes, jakie miał problemy, kim dla niego mógł być Memling - powiedział aktor na próbie prasowej. - To, że był on jego rywalem malarskim, nam nie wystarczało. Dla nas było ważne pytanie, dlaczego ten Memling powoduje u Hugona tak głębokie stany depresyjne, dlaczego jest wywoływaczem psychozy? Z tego powodu, improwizując, stwarzaliśmy różne sytuacje. Ostatecznie zbudowaliśmy historię opowiadającą o tym, że kiedy van der Goes wyjechał do Kolonii (posłany tam przez braci zakonnych w ramach poszukiwania inspiracji), zobaczył tam obraz Memlinga, ale jednocześnie zastał płonące stosy i palone podczas procesów czarownic małe dziewczynki. To była dla niego ogromna trauma, więc wrócił nie z inspiracją, ale doświadczeniem stosu. Jednocześnie na obrazie Memlinga zobaczył postać bardzo przypominającą jego zmarłą żonę, która podobnie jak ona miała miedziane włosy, tak jakby Memling zmultiplikował jej postać. W momencie głębokiej psychozy taka interpretacja staje się prawdą. Żywimy przekonanie, że to jest mój największy wróg, który poniżył mnie najbardziej jak tylko mógł i nienawidzę go całym sobą, więc obwiniam o wszystkie swoje nieszczęścia i postrzegam jako uosobienie zła. Co natomiast było najtrudniejsze w pracy nad tą rolą? Pokazanie, że nie jest to żaden wariat, tylko osoba głęboko nieszczęśliwa - dodał aktor.

W roli Hansa Memlinga zobaczymy Michała Jarosa.

- Jestem bardzo ciekawy, jak zostanie odebrana moja postać - powiedział Michał Jaros. - Komu widz uwierzy, van der Goesowi czy Memlingowi (uosobieniu wszelkiego zła), a może Memlingowi artyście, który chce namalować dzieło życia? Rodzi się też pytanie, co przemawia przez jego rywala? Zazdrość, ból, depresja, kompleksy? Czy jest to usprawiedliwienie? Co jest najtrudniejsze w tej roli? Myślę, że w przypadku mojej postaci bardziej precyzyjność niż emocjonalność - dodał aktor.

Kwiatom brakuje tylko zapachu

Tryptyk Hansa Memlinga z otwartymi skrzydłami mierzy 242 cm wysokości i 360 cm szerokości, można go oglądać z dwóch stron. Namalowany został techniką temperowo-olejną na dębowych deskach o grubości nie większej niż 1 cm. Na skrzydłach zewnętrznych, które widać po zamknięciu tryptyku artysta namalował klęczącego fundatora obrazu - Angelo di Jacopo Taniego i jego żonę Catarinę. Angelo miał wtedy lat pięćdziesiąt, a jego żona osiemnaście. Obraz powstał między 1467 a 1471 rokiem, dlatego nie ma na nim córki fundatora, która urodziła się pod koniec 1471 roku.

Tryptyk miał zachęcać do rozważań nad prawami wiary i skłaniać do ich przeżywania. Jest to dzieło wybitne, kwiatom na obrazie brakuje tylko zapachu, motyle skrzydła różnią się tym od prawdziwych, że nie można z nich zetrzeć pyłku, a z brokatowych tkanin wyciągnąć nitki. Memling, jak wszyscy malarze niderlandzcy, czuł materię, ale nie zgubił ducha.

Tryptyk Memlinga - pełen alegorii i symboli, na którym centralne miejsce zajmuje Chrystus - Król Nowego Przymierza, gestem rąk wprawiający w ruch wszystko wokół siebie, oddzielający dobrych od złych - niezmiennie wzbudzał pożądanie możnych tego świata.

Nie ma drugiego "Sądu" o tak ciekawej historii. Przypomnijmy, wizję Sądu Ostatecznego Hans Memling wykonał na zamówienie Włocha Angelo di Jacopo Taniego, przedstawiciela banku Medyceuszów w Brugii (dzisiaj Belgia). Przeznaczone było do rodowej kaplicy Tanich w kościele w Badia Fiesolana pod Florencją. Ukończone dzieło załadowano wraz z innymi kosztownościami na galerę "San Matteo". Droga z niderlandzkiego portu Sluis została przerwana w kwietniu 1473 r. na wysokości Dunkierki atakiem karaweli "Peter von Danzig", dowodzonej przez gdańskiego kapra Paula Beneke. Paul Beneke dowodził swoim statkiem tylko do 1475 roku, kiedy to "Peter von Danzig" ("Piotr z Gdańska"), dotarłszy do Brugii, prawdopodobnie rozbił się o skały. Paul Beneke zamieszkał z córką Elżbietą na rogu ulic Świętego Ducha i Węglarskiej w Gdańsku. Miał stamtąd blisko do kościoła Mariackiego, gdzie w kaplicy Bractwa Świętego Jerzego znajdował się słynny tryptyk. Czy kapitan został pochowany w tej świątyni, czy na żeglarskim cmentarzu koło kościoła Świętego Jakuba? Nie wiadomo.

Tylko rabunek

"Sąd Ostateczny" Memlinga to wyjątkowy skarb. Już na początku XVII wieku cesarz Rudolf II chciał go odkupić od gdańszczan za niewyobrażalną wówczas sumę 40 tysięcy talarów. Potem cena dzieła już tylko rosła, aż do momentu, gdy uzyskało ono status bezcennego, czyli takiego, w którego posiadanie można było wejść jedynie przez rabunek. Kupić go chciał Piotr Wielki, dawał ogromne pieniądze, za które można by dzisiaj nabyć pół wybrzeża Bałtyku, a gdańszczanie powiedzieli: nie! Tłumaczyli przy tym, że obraz jest zdeponowany w kościele i stanowi dar dla Pana Boga, jakby zapominając, że Sąd Ostateczny pochodzi z rabunku...

Piotr Wielki nie odważył się go zagrabić. Cóż, władcy świata wiedzieli, że staną kiedyś przed Sądem Ostatecznym i być może zastanawiali się, po której stronie, po lewej czy po prawej. Na kradzież zdecydował się jednak Napoleon, a potem Fryderyk Wilhelm III, wreszcie Rosjanie, jednak tryptyk wciąż wracał.

Intryguje i budzi niepokój

Tryptyk przetrwał ponad 500 lat historycznych burz i - jak przystało na arcydzieło - nadal intryguje, budzi niepokój. Wizja Hansa Memlinga przedstawia bowiem nie tyle dramat końca świata, co głęboko teologiczną opowieść o dniu, w którym zbiega się początek i koniec czasu Zbawienia.

Jego niezwykłe dzieje zainspirowały kilka lat temu Mirosława Bujko do napisania libretta, a Krzysztofa Knittla do skomponowania opery, którą wyreżyserował w Operze Bałtyckiej Paweł Szkotak.

Czy spektakl Agaty Dudy-Gracz stanie się równie wielkim wydarzeniem artystycznym jak jej zrealizowany przed dziesięcioma laty w gdyńskim Teatrze Muzycznym autorski spektakl "Kumernis, czyli o tym, jak świętej panience broda urosła"? Zobaczymy.

Wybrane dla Ciebie

Suchedniów: Święto Jesieni. Było sprzątanie i festyn w miejskim parku
Suchedniów: Święto Jesieni. Było sprzątanie i festyn w miejskim parku
Legnica: Na widok radiowozu rzucił się do ucieczki - najpierw autem, potem biegiem. Miał sporo na sumieniu
Legnica: Na widok radiowozu rzucił się do ucieczki - najpierw autem, potem biegiem. Miał sporo na sumieniu
Warszawa: Nowa atrakcja. Centrum rozrywki rodem z kosmosu. Powstało w galerii handlowej
Warszawa: Nowa atrakcja. Centrum rozrywki rodem z kosmosu. Powstało w galerii handlowej
Nowy Kawęczyn: Ponad 60 osób wzięło udział w rajdzie rowerowym z charytatywną nutą
Nowy Kawęczyn: Ponad 60 osób wzięło udział w rajdzie rowerowym z charytatywną nutą
Gorzupia: Jubileusz 70-lecia Koła Gospodyń Wiejskich
Gorzupia: Jubileusz 70-lecia Koła Gospodyń Wiejskich
Nieporęt: Nocna kolizja w deszczu. Kierowca BMW uderzył w latarnię i ogrodzenie
Nieporęt: Nocna kolizja w deszczu. Kierowca BMW uderzył w latarnię i ogrodzenie
Mielno: Niedzielna kąpiel morsów. Chętnych nie brakowało!
Mielno: Niedzielna kąpiel morsów. Chętnych nie brakowało!
Bydgoszcz: Ruszyła siódma edycja Bydgoskiej Sceny Barokowej. W Collegium Copernicanum UKW zagrał kwintet historycznych instrumentów dętych
Bydgoszcz: Ruszyła siódma edycja Bydgoskiej Sceny Barokowej. W Collegium Copernicanum UKW zagrał kwintet historycznych instrumentów dętych
Jugoszów: Strażacy uratowali psa, który wpadł do szamba
Jugoszów: Strażacy uratowali psa, który wpadł do szamba
Legnica: Obywatel Wenezueli jechał z prędkością 112 km/h, stracił prawo jazdy
Legnica: Obywatel Wenezueli jechał z prędkością 112 km/h, stracił prawo jazdy
Gliwice: Wypadek na autostradzie A4 pod miastem. Droga zablokowana. Policja wyznaczyła objazdy
Gliwice: Wypadek na autostradzie A4 pod miastem. Droga zablokowana. Policja wyznaczyła objazdy
Rybnik: "Szybcy i wściekli". Na terenie Zabytkowej Kopalni Ignacy trwa samochodowy zlot w stylu amerykańskich filmów
Rybnik: "Szybcy i wściekli". Na terenie Zabytkowej Kopalni Ignacy trwa samochodowy zlot w stylu amerykańskich filmów