Jean-Michel Jarre w Dolinie Charlotty. Niezapomniane widowisko
W piątkowy wieczór Doliną Charlotty zawładnęła muzyka elektroniczna wzmocniona świetlną i laserową iluminacją. Głównym i jedynym aktorem tego spektaklu był Jean-Michel Jarre - francuski kompozytor, performer i producent muzyczny, pionier muzyki elektronicznej, ambientu i new age. Jego debiutancka płyta „Oxygene” wydana w 1976 roku była krokiem milowym w rozwoju muzyki elektronicznej i przeszła do historii kultury.
Jarre to nie tylko muzyk. To także wizjoner i wytrawny scenarzysta wielkich widowisk, w których muzyka generowana z elektronicznych instrumentów – nie tyko klawiszowych – jest dźwiękowym podkładem iluminacji świateł i laserów oraz obrazów i animacji wypełniających scenę.
Tak też było w Dolinie Charlotty. Wielka, 20 metrowa scena, w trakcie koncertu zamieniała się w widowisko pulsujących świateł, strzelistych promieni laserów i wyświetlanych obrazów, czasem z animowanymi grafikami, czasem surrealistycznymi migawkami, czasem z wizjonerskimi screenami z komputerowych wnętrzności.
Ale najważniejsza była muzyka i on – Jean-Michela Jarre. Zagrał większość swoich największych przebojów, choć w nowej aranżacji, które nadały im świeżości. Być może najzagorzalsi fani odebrali te zmiany z nieufnością, bo czasem rytm dawnych hitów ocierał się o styl techno. Ale świat muzyki nie stoi w miejscu, a tym bardziej Jean-Michel Jarre.
Ten artysta nadal potrafi porwać tłumy, co udowodnił również w Dolinie Charlotty. Do tej pory pokutuje wyobrażenie, że muzyka elektroniczna jest zimna i mechaniczna, a muzycy ją tworzący zachowują się jak milczące roboty.
To nie dotyczy Jean-Michela Jarre’a. W jego muzyce jest sporo poetyckiej melodii. Można nawet stwierdzić, że jest ona przebojowa, zaś sam artysta niemal od razu nawiązał kontakt z publicznością.
- Dziękuje Słupsk, dziękuję Polska – takie słowa padały z ust francuskiego artysty wielokrotnie. W odpowiedzi fani skandowali: - Jean Michel! Jean Michel!
Atmosfera koncertu była wspaniała. Widzowie żywiołowo reagowali zarówno na pierwsze akordy znanych hitów, jak i na zapowiedzi Jarre’a, który ogarniał wzrokiem całą przestrzeń przed sceną, nie zapominając o tych, którzy stali w dalszych sektorach. – Widzę was, pozdrawiam was – mówił machając ręką.
A widzów zjechało do Doliny Charlotty wyjątkowo dużo. To były prawdziwe tłumy, których w tym miejscu jeszcze nie widziano. Było ich prawdopodobnie ok. 15 tysięcy. Dość powiedzieć, że ok. godz. 21 (koncert rozpoczął się o godz. 22.30) na drogach dojazdowych do Doliny Charlotty tworzyły się korki, a na zorganizowanych parkingach nie było już miejsca. Wielu musiało zostawić swoje samochody w odległości nawet 2 kilometrów. Wielkim powodzeniem cieszyła się komunikacja kolejowa – specjalnie zorganizowane pociągi ze Słupska i Ustki, a po koncercie do Słupska i Ustki.
Jean-Michel Jarre, pomimo swojego wieku – a ma 76 lat – jest w znakomitej formie, zarówno fizycznej, jak i artystycznej. Widać było, że występ, muzyka, to jego żywioł i że nadal sprawia mu to frajdę.