Szczecin: Opera na Zamku przygotowała premierę "Kopciuszka". Nie typową. Baletową
"Kopciuszek" to jedna z najpiękniejszych historii wszechczasów. W naszej literaturze niewiele jest bardziej wzruszających i jednocześnie równie pozytywnie nastrajających. Wszyscy ją znają. I, wydaje się, że od zawsze.
- Bo tę opowieść o realizacji marzeń, nadziei i wierze, że życie może być lepsze znamy od dziecka - twierdzi Jacek Jekiel, dyrektor Opery na Zamku w Szczecinie. - Mamy albo babcie opowiadają ją dzieciom od wielu pokoleń, dużo wcześniej nim wreszcie ktoś postanowił ją spisać.
Dlaczego tak się dzieje, że niektóre historie mają tak wielka moc trwania?
- Bo są genialne w swoim przesłaniu - zapewnia dyrektor Jekiel. - Mamy oto historię dziewczyny, która jest ofiarą przemocy. Żyje w opresyjnym domu, w którym robi się wszystko, by jej dokuczyć. A mimo to, wbrew wszystkiemu, ona wychodzi z tej opresji zwycięsko.
Fabułę "Kopciuszka" znają wszyscy. Jednak w szczecińskiej Operze na Zamku ta historia zostanie opowiedziana inaczej niż zwykle. Bez słów!
- Tę piękną i trafiającą do każdego widza opowieść opowiadamy w formie baletowej mówi Zuzanna Markiewicz autorka Scenografii i kostiumów. - To przestrzeń bez dyskursywna. Mamy do dyspozycji tylko muzykę i ruch. Przez co, moim zdaniem, przekaz jest jeszcze silniejszy - niczego nie mówi wprost, daje młodemu widzowi wiele możliwość interpretacji.
Odpowiedzialna za kostiumy Zuzanna Markiewicz przyznaje, że długo badała jak główne postaci spektaklu funkcjonują w dziecięcej wyobraźni.
- Okazuje się, że dzieci identyfikują Kopciuszka w kolorze błękitnym a księcia, koniecznie, biało-złotym. Dostosowanie się do tych wymagań sprawia, że widzowie od razu wiedzą, kto jest kim. Są w świecie, który znają.
Spektakl, jak zapowiadają jego twórcy, jest w zrealizowany w koncepcji klasycznej.
- Duży więc nacisk położyłem na grę aktorską i bycie naturalnym na scenie - podkreśla Grzegorz Brożek, choreograf "Kopciuszka". - Złość, miłość, odrzucenie, agresja muszą być widoczne, czytelne.
To dlatego w role złych sióstr wcielają się mężczyźni.
- Ich siła generuje większą energię - tłumaczy. - I jednocześnie ich groteskowy ruch wywołuje u widza uśmiech.
Ale oczywiście najważniejszy jest Kopciuszek.
- Skupiłem się na uwypukleniu osoby, która jest przepełniona nadzieją pomimo ciągłego odrzucania przez macochę i siostry - mówi Grzegorz Brożek. - Wierzy, że świat może być lepszy.
Choreograf zapytany o czym jest "jego" "Kopciuszek" odpowiedział bez zastanowienia: o nadziei a także o tym, że należy pokonywać trudności i zarazem cały czas być sobą. Trzeba wierzyć w siebie i ludzi. Pozytywnie myśleć. Wtedy szczęście... przyjdzie.
- Pracując nad tym spektaklem myślałam, że będąc dzieckiem chciałabym zobaczyć właśnie ten spektakl jako pierwszy w swoim życiu - przyznaje Zuzanna Markiewicz. - "Kopciuszek" Grzegorza pozwala się zakochać w sztuce baletowej, w operze i w muzyce. Mam nadzieję, że zostanie w wyobraźni młodych widzów na zawsze.
"Kopciuszek" Opery Na Zamku to spektakl familijny. Składa się z dwóch aktów po 35 minut każdy. Jak się dowiedzieliśmy, będzie w nim magia, dużo efektów świetlnych i... multimedialnych.
Tytułową postać wykreują tancerki – Ciara Belloni i Boglárka Novák. W rolach sióstr zobaczymy m.in. Pawła Wdówkę i Alessandro Imperialliego.