Wesele Himilsbachów. Najbardziej szalony ślub PRL-u?

Uroczystość ślubna Himilsbachów była wyjątkowa. Co wiemy o wyjątkowości tamtego dnia?

Wesele Himilsbachów/ Erazm CiolekWesele Himilsbachów/ Erazm Ciolek
Źródło zdjęć: © Forum
Przez Wieki

Początki niezwykłego związku

Barbara i Jan poznali się wiosną 1960 roku w Warszawie. Ona – uporządkowana absolwentka geografii, pracownica Głównego Urzędu Statystycznego, on – kamieniarz z Powązek, który dopiero zaczynał przygodę z literaturą i filmem.

Początkowo Barbara nie była zachwycona zalotami Himilsbacha, lecz jego upór i poczucie humoru zrobiły swoje. Przez cztery lata Jan zabiegał o jej względy, potrafił nawet podstawić pod GUS orkiestrę cygańską, by śpiewała jej "Oczy cziornyje" po wyjściu z pracy. W końcu uległa – i tak zaczęła się historia miłości, która przetrwała burze i nałogi, stając się jednym z najbardziej niezwykłych związków polskiej bohemy.

Przygotowania do ślubu

Ślub Barbary i Jana odbył się dwukrotnie. Najpierw cywilny, a dwadzieścia lat później, na wyraźne życzenie Barbary, także kościelny. Na obu uroczystościach świadkiem był Roman Śliwonik, poeta i przyjaciel pary.

Wybór miejsca na wesele był nietuzinkowy: przyjęcie odbyło się w pracowni zaprzyjaźnionego malarza na Starym Mieście, artysty specjalizującego się w malowaniu na szkle. To właśnie szkliste tafle, zawieszone na ścianach, stworzyły niepowtarzalny klimat tej nocy.

Goście, atmosfera i... jedyna kobieta

Na weselu Barbary i Jana Himilsbachów zjawiło się wielu gości, ale tylko jedna kobieta – panna młoda. Nawet siostra Barbary nie mogła przyjechać, a reszta zaproszonych pań z różnych powodów nie pojawiła się na imprezie.

W efekcie Barbara znalazła się w centrum uwagi kilkudziesięciu mężczyzn, którzy – jak wspominają świadkowie – bawili się na całego. Goście przyjechali z Pragi platformą towarową zaprzężoną w dwa perszerony, co już na wstępie nadało wydarzeniu niecodzienny charakter.

Pracownia malarza, wypełniona taflami szkła, odbijała kontury tańczących i twarze gości. W pewnym momencie, po jednej z awantur i przepychanek, szklane prace osunęły się na podłogę z brzękiem, rozbijając się na odłamki.

Rozbawieni, obnażeni do pasa mężczyźni tańczyli wśród potłuczonego szkła, nie zważając na brak muzyki – taśma w magnetofonie urwała się, ale nikt tego nie zauważył. Wszyscy bawili się w najlepsze.

Barbara – szyja i głowa związku

Choć Jan Himilsbach był postacią barwną, znaną z ciętego języka i skłonności do alkoholu, to Barbara była tą, która trzymała dom w ryzach. Często zamykała męża w domu, by nie wychodził do baru, dbała o codzienność i wspierała go w twórczości.

Była nie tylko żoną, ale i menedżerką, opiekunką i aniołem stróżem. Znajomi Himilsbachów podkreślali, że bez Barbary Jan nie przeżyłby nawet połowy tego, co mu się udało. To ona była jego największym sukcesem – i odwrotnie.

Po ślubie Jan potrafił miesiącami pracować w domu, gdzie czekały na niego obiad i czysta koszula. Jeśli jednak zabalował, Basica (jak ją nazywał) potrafiła przywołać go do porządku. Barbara była jedyną kobietą, która potrafiła zapanować nad temperamentem Himilsbacha – nie bał się nikogo poza nią.

Wśród znajomych Himilsbachów krążyły liczne anegdoty o ich burzliwych kłótniach, które czasem kończyły się rękoczynami. Barbara przyznawała, że czasem zdzieliła Jana, ale on nigdy nie podniósł na nią ręki.

Jan Himilsbach zmarł w 1988 roku podczas kilkudniowej libacji. Barbara przeżyła męża o 25 lat, do końca dbając o pamięć o nim i unikając medialnego rozgłosu. Ich związek, choć pełen trudności, stał się legendą – symbolem miłości na przekór wszystkim i wszystkiemu.

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Spłonął na stosie, bo myślał zbyt niezależnie. Prawdziwa historia Giordano Bruna
Spłonął na stosie, bo myślał zbyt niezależnie. Prawdziwa historia Giordano Bruna
Gdańsk. Rozlał w sklepie jakieś świństwo, które zniszczyło towar. Właściciel oszacował straty na 65 tys. zł
Gdańsk. Rozlał w sklepie jakieś świństwo, które zniszczyło towar. Właściciel oszacował straty na 65 tys. zł
Lubelskie. 37-latka utonęła w zalewie. Kolega próbował ją ratować
Lubelskie. 37-latka utonęła w zalewie. Kolega próbował ją ratować
Łódź. Adam Fidusiewicz i improwizatorzy rozpoczęli wakacyjny cykl stand-upowy na Piotrkowskiej
Łódź. Adam Fidusiewicz i improwizatorzy rozpoczęli wakacyjny cykl stand-upowy na Piotrkowskiej
Ogromny pożar pod Warszawą. Ogień bucha przez dach bloków
Ogromny pożar pod Warszawą. Ogień bucha przez dach bloków
Wypadek na drodze krajowej nr 77 w  miejscowości Gołębiów w powiecie opatowskim. Jedna osoba ranna
Wypadek na drodze krajowej nr 77 w  miejscowości Gołębiów w powiecie opatowskim. Jedna osoba ranna
Summer Hot Festival 2025 w Świeciu. Czy są jeszcze bilety?
Summer Hot Festival 2025 w Świeciu. Czy są jeszcze bilety?
Święto Policji w Janowcu Wielkopolskim. Awanse i wyróżnienia
Święto Policji w Janowcu Wielkopolskim. Awanse i wyróżnienia
Zgłosił policji, że zabił żonę. Kobieta nic o tym nie wiedziała
Zgłosił policji, że zabił żonę. Kobieta nic o tym nie wiedziała
Pożar opuszczonej hali przy ul. Olimpijskiej w Gorzowie
Pożar opuszczonej hali przy ul. Olimpijskiej w Gorzowie
Sztuczna inteligencja zmienia energetykę. Firmy inwestują mimo barier i niepewności
Sztuczna inteligencja zmienia energetykę. Firmy inwestują mimo barier i niepewności
Chorzów: Gala Plebiscytu Kobiety z Pasją. Te panie to bohaterki
Chorzów: Gala Plebiscytu Kobiety z Pasją. Te panie to bohaterki