"Stadion na poziomie Premier League". Wrocław zostawił po sobie dobre wrażenie. Finał Ligi Konferencji 2025
Po środowym finale Ligi Konferencji, w którym Chelsea pokonała Betis Sewilla 4:1, wielu hiszpańskich kibiców pojechało prosto na lotnisko, gdzie czekały na nich czarterowe samoloty do ojczyzny. Co zrozumiałe - euforii nie było. Wiele osób czuło zwyczajnie potworne zmęczenie, bo przylecieli do Wrocławia rano, a powrót zaplanowano na późną noc. Chociaż nie kryli rozczarowania wynikiem, to jednak w większości pozytywnie oceniali organizację meczu.
- Byliśmy we Wrocławiu tylko jeden dzień, więc nie mieliśmy wiele czasu, żeby zobaczyć miasto. W strefie kibica było pięknie. Jeśli chodzi o stadion - wszystko było czyste i dobrze zorganizowane - mówił Javier, który do Wrocławia przyleciał z rodziną. Wszyscy od urodzenia kibicują Betisowi. - Sam mecz - bardzo dobra pierwsza połowa, ale to były tylko marzenia. Myślę, że większość fanów spodziewała się tego, ale to i tak był dla nas duży honor - dodaje.
- Jesteśmy bardzo rozczarowani, ale ok. To jest piłka. Czasem wygrywasz, czasem przegrywasz - stwierdził Antonio. Sam wcześniej był kilka razy w Polsce zawodowo. Teraz zabrał ze sobą nastoletnich synów, dla których była to pierwsza wizyta w naszym kraju. Wykupili bilety na lot czarterowy organizowany przez Betis. - Było ok. Mieliście darmowy transport w tramwajach. Dojazd do stadionu jest dobry. Ludzie mogli łatwo się do niego dostać i wejść. Organizacja meczu naprawdę dobra - chwalił wydarzenie. Narzekał trochę Felipe. - U nas jest duża kultura tapas. Zwłaszcza w Sewilli. Kelnerzy wszystko szybko serwują. Tutaj nie zwracali uwagę na to, że do piwa ustawia się coraz większa kolejka. Byli bardzo spokojni - narzekał trochę.
Cała trójka pytana o starcia hiszpańskich kibiców z fanami Chelsea zgodnie stwierdziła, że to margines, a głównym powodem burd był alkohol.
- Atmosfera była dobra. Rozmawialiśmy z fanami z Anglii. Podróżowaliśmy do innych miast na mecze z innymi angielskimi klubami i z naszego punktu widzenia oni byli bardziej niebezpieczni niż Chelsea. Myślę więc, że to nie chodzi o samych Anglików. To zależy od klubu - dodał Felipe.
- Myślę, że nikt tego nie chce. Przyjechaliśmy tu zobaczyć mecz, bawić się z ludźmi z twojej ekipy, spotkać kibiców drużyny przeciwnej. Rozmawiałem z fanami Chelsea, którzy byli bardzo fajnymi osobami. Alkohol daje ci humor, ale też sprawia, że ludzie bywają agresywni. Są tacy, dla których to jest cel - zaczepiać kibiców innej drużyny - mówił Javier.
"Stadion na poziomie Premier League. Może nawet lepszy"
Wrocław chwali też brytyjski reporter BBC Nizaar Kinsella, którego na portalu X obserwuje ponad pół miliona ludzi.
- Podróżowałem po świecie, relacjonując mecze reprezentacji Anglii i Chelsea, ale to był mój pierwszy raz w Polsce. To było nawet dziwne, że za każdym razem z różnych powodów omijały mnie mecze w tym kraju, ale w końcu cieszę się, że mogłem odwiedzić Wrocław – miasto, które nie jest zbyt znane w Wielkiej Brytanii w porównaniu do innych, bardziej turystycznych miejsc w Polsce - powiedział Kinsella Gazecie Wrocławskiej. Jedyne na co narzekał, to na kolejki na lotnisku, ale przyznał też, że inni dziennikarze nie mieli tego problemu.
- Naprawdę podobała mi się ta podróż – wszystko było dobrze zorganizowane, wrocławski stadion prezentował poziom Premier League, a może nawet był lepszy niż wiele angielskich obiektów piłkarskich. Strefy kibica były bardzo licznie odwiedzane. Jestem pewien, że angielscy i hiszpańscy kibice bawili się tu dobrze. Centrum miasta również jest bardzo piękne, a atmosfera w całym Wrocławiu była bardzo pozytywna - dodał. Zamieszki chuliganów nazwał „kilkoma drobnymi incydentami”. Przypomnijmy, że policja zatrzymała 11 obywateli Wielkiej Brytanii.
Pierwszy puchar w nowej epoce
Anglojęzyczne media podkreślają, że dla Chelsea to pierwszy puchar w nowej erze, czyli od 2022 roku kiedy to klub zmienił właściciela.- To rozgrywki, w których zwycięstwa spodziewano się od samego początku, a szanse były duże już jesienią ubiegłego roku, biorąc pod uwagę ogromną przepaść w zasobach między Chelsea a resztą stawki - zauważyła stacja ESPN.
„Okrutny finał” – napisał z kolei na okładce czwartkowego wydania hiszpański sportowy dziennik „Marca”. Gazeta „AS” podkreśliła, że piłkarze Betisu byli lepsi w pierwszej połowie, ale nie wystarczyło to na mocną Chelsea, która w drugiej strzeliła cztery gole. - To był mecz ich życia. Podeszli do niego jak do meczu swojego życia, ale do europejskiej chwały trochę zabrakło – napisał dziennik „ABC”.