GKS Katowice - Zagłębie Sosnowiec. Święta Wojna na lodzie rozgrzała kibiców w Satelicie
GKS Katowice - Zagłębie: Rozpędzony wicelider w Satelicie
Zagłębie świetnie spisuje się na początku sezonu. Do Katowic przyjechało jako wicelider tabeli z pięcioma zwycięstwami z rzędu (sześć meczów, 14 punktów). Ostatnio pokonało u siebie mistrza Polski GKS Tychy 6:2. Sosnowiczanie przegrali tylko w 1. kolejce w Oświęcimiu z Unią 2:4. GieKSa w sześciu spotkaniach zgromadziła 10 punktów i była czwarta. Piątkowa Święta Wojna ("hanysów z gorolami") na lodzie zapowiadała się bardzo ciekawie.
GKS Katowice - Zagłębie: Gol w 25. sekundzie. Dwa trafienia do pustej bramki
GieKSa już w 25. sekundzie otworzyła wynik meczu po solowej akcji Bartosza Fraszki. Kibice w Satelicie fetowali drugiego gola w 15. minucie, gdy spod niebieskiej linii uderzył Travis Verveda. Prowadzeniem gospodarzy 2:0 zakończyła się pierwsza tercja. Zagłębie zmniejszyło straty grając w przewadze 5 na 3 i po golu Arona Chmielewskiego. Po dwóch tercjach było 2:2, za sprawą trafienia Michała Bernackiego.
GKS Katowice zadał trzeci cios - Maksymilian Dawid z strzelił pod poprzeczkę, kończąc składną akcję katowiczan. Kibice GieKSy głośno fetowali gola, który dawał nadzieję na wygraną w tym meczu.
W końcówce gospodarze wykorzystali błędy rywali i dwa razy umieścili krążek w pustej bramce (przy wycofanym bramkarzu na 25 sekund przed końcem i na trzy sekundy przed ostatnią syreną).
GKS Katowice - ECB Zagłębie Sosnowiec 5:2 (2:0, 0:2, 3:0)
Bramki: 1:0 Bartosz Fraszko (1), 2:0 Travis Verveda (15), 2:1 Aron Chmielewski (26), 2:2 Michał Bernacki (33), 3:2 Maksymilian Dawid (46), 4:2 Stephen Anderson (60), 5:2 Mateusz Bepierszcz (60).
Kary: GKS - 10, Zagłębie - 8 minut.
Widzów: 1 435.