LKS Czeluśnica upolował Sokoła Nisko. Gracze rezerwowi zapewnili beniaminkowi zwycięstwo
Nielicznie zgromadzeni kibice po raz pierwszy w tym sezonie mieli okazję cieszyć się z gola swoich ulubieńców w Czeluśnicy. Cała akcja bramkowa też jakby żywcem wyciągnięta z piłkarskich gier komputerowych. Zaczęło się od podania piętą przez Kalinina do Podilnyka, który następnie zewnętrznym podbiciem dograł w pole karne wprost na głowę Ishmeala. Ghańczyk był bliski drugiego trafienia, tyle że samobójczego, gdy odbita od niego piłka wylądowała na poprzeczce. Sokół znacznie wcześniej miał świetne okazje do objęcia prowadzenia, ale górą w sytuacjach jeden na jeden ze Zwolskim i Kelechim był Zając.
Pod drugą bramką Konefał również miał sporo pracy. W ostatniej akcji przed przerwą nie dał się pokonać w sytuacji sam na sam z Vandą, a niedługo po wznowieniu gry w drugiej połowie obronił groźny strzał Walaszczyka z wolnego i dobitkę Y Tai'a. Gdy kilka minut później Sęp uderzał mocno z woleja, golkiper gości również był na posterunku.
Znany z gry do końca Sokół Nisko nie był w stanie poważniej zagrozić bramce gospodarzy w końcówce i pierwsze zwycięstwo Czeluśnicy na swoim terenie stało się faktem.
LKS Czeluśnica - Sokół Nisko 1:0 (0:0)
Bramka: 1:0 Ishmeal 75-głową.
Czeluśnica: Zając - Szubra, Sabik, Honkisz, De Assis - Walaszczyk, Kalinin - Sęp, Vanda (72 Podilnyk), Y Tai (89 Mercik) - Toure (63 Ishmeal). Trener Tomasz Wacek.
Sokół: Konefał - Maćkowiak (89 Kusy), Drelich, Stępniak, Bednarz ż - Dziopak ż (78 Halamaka), Ciemierkiewicz (78 Król) - Pietrzyk, Kelechi, Lebioda (72 Zakalyk) - Zwolski (78 Olszowy). Trener Jarosław Pacholarz.
Sędziował: Pachołek (Lubaczów). Widzów: 150.