Zdobywa medale, bije rekordy, a we Wrocławiu nie ma gdzie trenować
Paulinę Kubis na zawodach szkolnych wypatrzył trener Kamil Kobiałka. To był rok 2017, miała 13 lat i wygrała wtedy rywalizację w skoku w dal. To były mistrzostwa Wrocławia. Od tego czasu trenowała przede wszystkim wielobój, ale Kobiałka właściwie od początku największy potencjał widział w płotkach, na których tak na poważnie skupili się na treningach dopiero w ostatnim roku. Efekt w Bergen był piorunujący.
W Norwegii, w półfinale, 21-letnia Kubis pobiegła 55.88 o ponad sekundę poprawiając własny rekord życiowy. Niestety, stawkę miała mocną, zajęła trzecie miejsce i dostała się do finału z małym 'q' (kwalifikacja z czasem). W związku z tym wylosowała najgorszy, pierwszy tor. Wynik znów miała świetny - 55.89. To drugi i trzeci wynik w historii polskiej lekkoatletyki. Szybciej w kategorii U23 biegała tylko Anna Jesień. Jej rekord Polski to 55.75. Wydaje się zatem kwestią czasu aż Paulina Kubis poprawi ten wynik.
Dodajmy, że wrocławianka biegła także w sztafecie 4x400, która zajęła w Skandynawii piąte miejsce zbliżając się do rekordu Polski. Na swojej zmianie było najszybsza z Polek (52.1).
- Jest wszechstronnie uzdolniona. Ma dobre warunki fizyczne - 174cm wzrostu. Jest szybka, wytrzymała. Ma poczucie rytmu na płotkach. Czuje bieg. Dokładnie wie, co ma zrobić. Do tego jest profesjonalistką. Gdyby to sprawdzić, to przez ostatnie trzy lata opuściła może jeden trening - komplementuje swoją podopieczną trener Kobiałka, który przypomina, że Kubis ma w swoim dorobku już ok. 30 medali mistrzostw Polski w różnych kategoriach wiekowych. - Gdyby w Bergen w finale nie biegła na pierwszym torze, to pewnie powalczyłaby o medal. Taki jest jednak sport, znaliśmy zasady - dodaje.
- Do tej pory robiliśmy to trochę na wariata. Były dwa treningi, a potem start - mówi Kobiałka. Teraz jednak płotki mają priorytet, chociaż jeszcze w czerwcu Paulina została mistrzynią Polski w wieloboju U23. Udało się jednak zaplanować dwa zgrupowania - najpierw zimą na Teneryfie, a potem w Turcji. Nie są to tanie rzeczy, tym większe słowa uznania dla kierownictwa klubu AZS AWF Wrocław, które się na to zdecydowało. A przecież - gdy to planowano - Kubis biegała na poziomie 58 sekund. I tylko paradoksem jest to, że jedna z najlepszych w tej chwili płotkarek w Polsce, nie ma gdzie trenować we Wrocławiu. Nie ma tu bowiem czynnego lekkoatletycznego stadionu z 400-metrwą bieżnią, a tylko na takiej można rozstawić płotki. Nie można tego zrobić w hali na Kłokoczycach, bo "halowe" tory mają 200m i zupełnie inne łuki. Zresztą pod dachem nie biega się tej konkurencji. Kubis razem z trenerem muszą jeździć zatem do Oleśnicy.
Ostatnie wyniki Pauliny Kubis są imponujące z jeszcze jednego względu. 30 czerwca na obozie w Karpaczu miała wypadek, podczas którego doszło do uszkodzenia kolana. Początkowo nie mogła nawet chodzić. Zastanawiano się, czy nie będzie potrzebna operacja. Na nogi postawił ją Kuba Rogalski, fizjoterapeuta, który ma za sobą współpracę m.in. z Hubertem Hurkaczem, a teraz pomaga Idze Świątek.
Wrocławianka z Bergen przez Amsterdam i... Warszawę poleciała z reprezentacją od razu do Niemiec, gdzie trwa już letnia Uniwersjada. Jest potwornie zmęczona, ale będzie walczyć. Trudno oszacować, na co ją stać. Poziom tych zawodów jest różny. Bywały edycje, że nawet brak złamania 56 sekund dawał złoto. - Patrzyłem na listy startowe. Tegoroczna obsada jest mocna. Z tego co widzę, to Paulina ma szósty-siódmy czas w stawce - opowiada Kamil Kobiałka, który w poniedziałek wieczorem wrócił z Bergen. - Poleciałem tam za własne pieniądze, ale to nie jest problem. Miałem akredytację, przespałem się trzy noce na podłodze, a potem przez Gdańsk i Gniezno wróciłem do Wrocławia - mówi trener.
22 sierpnia w Bydgoszczy zaplanowano mistrzostwa Polski seniorów. Kubis jest jedną z faworytek do medalu. W kraju ma obecnie drugi czas. To będzie jednocześnie ostatnia szansa, by wywalczyć kwalifikację na mistrzostwa świata w Tokio (13-21 września).
- Minimum jest wysokie (54.65), ale gdyby Paulina miała pięć dobrych, równych startów, to zakwalifikowałaby się zapewne z rankingu. ME U23 i Uniwersjada to dwa, mistrzostwa Polski to trzeci start. Do tego jeszcze dwa mitingi. Trzeba się jednak zastanowić, czy warto za wszelką cenę walczyć o Tokio. Ona jest jeszcze młoda. Wszystko ma przed sobą - racjonalizuje Kobiałka, który jest przekonany, że kolejne igrzyska olimpijskie to bardzo realny cel (Los Angeles 2028).
We wtorek Paulina Kubis w Niemczech miała swój pierwszy bieg na Uniwersjadzie. Spokojnie, kontrolując wszystko na bieżni awansowała do półfinału.