Tak Qemetica Noteć Inowrocław wygrała pierwszy mecz w sezonie. "Czasami oczy krwawiły"
Żubry Białystok - Qemetica Noteć Inowrocław 62:83 (8:20, 17:23, 16:19, 21:21)
- Żubry: Karpik 15, Didier-Urbaniak 8, Balaban 8, Tyszka 5, Stryjewski 4 oraz Szpakowski 11 (1), Proczek 8, Klawa 3.
- Noteć: Frye 11 (3), Rompa 11 (1), Hamilton 10 (1), Sobiech 5, Trubacz 4 oraz Styczeń 16 (1), Harris 10 (1), Grzesiak 13 (2), Lis 3 (1)
W Białymstoku spotkały się dwie drużyny bez zwycięstwa, ale to raczej gospodarze byli faworytami. Żubry minimalnie przegrywały wcześniej w Łańcucie z Sokołem i w Warszawie z Polonią. Noteć na Podlasie jechała po ciężkim laniu w derbach z Astorią i z bagażem 75 ujemnych małych punktów.
Na parkiecie to wreszcie ekipa Przemysława Łuszczewskiego pokazała wartość i I-ligową jakość. Od pierwszych akcji goście imponowali zaangażowaniem w defensywie. W 1. kwarcie pozwolili Żubrom zaledwie dwa razy trafić z gry do kosza i przewaga już wtedy była dwucyfrowa.
- Walczyliśmy od początku do końca. Mieliśmy swój cel i misję do wykonania, bardzo dobrze broniliśmy, zabezpieczaliśmy zbiórki, to były kluczowe elementy - mówi Darell Harris.
Inowrocławianie najwyższą przewagę wypracowali sobie na początku ostatniej kwarty, gdy prowadzili już 74:48. Ich największym atutem w tym meczu była skuteczność za 2 - prawie 66 procent. Pomagały też seryjnie pudłowane rzuty dystansowe przez gospodarzy - oddali ich 32 i trafili... jeden.
- Obie drużyny były pod dużą presją. Gdyby gospodarze trafili kilka trójek, to mielibyśmy duży problem. Dostaliśmy trochę tlenu i mamy więcej czasu na spokojną pracę przed kolejnym meczem. Najważniejsze, aby Hamiltona wprowadzić do zespołu, na razie jeszcze nie czuje roli i odpowiedzialności, jaką chciałbym mu powierzyć. Nie staram się myśleć o problemach, a koncentrować na ich rozwiązywaniu - podkreśla trener Przemysław Łuszczewski.
W kolejny meczu Qemetica Noteć w sobotę o godz. 20.00 podejmie Basket Poznań.