Waleczne pożegnanie z europejskim pucharem koszykarek z Gorzowa
KSSSE Enea AZS AJP Gorzów - Athinaikos Qualco Ateny 69:77
- Kwarty: 22:27, 13:24, 21:14, 13:12.
- KSSSE Enea AZS AJP: Reid 21 (3x3), Hurt 17 (8 zbiórek), Owusu 6, Telenga 4 (14 zbiórek), Stasiak 0 oraz Mikulasikova 10, Szymkiewicz 8 (2x3), Kuczyńska 3, Lebiecka 0, Kloska 0.
- Athinaikos Qualco: Winterburn 17 (1x3, 7 zbiórek), Parks 12 (2x3), Prince 11 (1x3), Takacs-Kiss 4, Pavlopoulou 3 (1x3) oraz Hristova 10, Tsineke 8, Raca 4, Bertch 4, Borkowska 2, Louka 2, Stamati 0.
Tutaj nie docierają tłumy turystów. Jedno z najbardziej fotogenicznych miejsc Lizbony
Już przed rywalizacją było wiadomo, że KSSSE Enea AZS AJP Gorzów starciem z Greczynkami zakończy zmagania w europejskich pucharach. Na początku listopada, po porażce gorzowianek z francuskim Charnay Macon Basket, stało się jasne, że nie awansują one do fazy play off. W tym sezonie grupowi rywale lubuskiej drużyny byli znacznie lepsi. Dotyczy to m.in. zespołu z Aten, który może pochwalić nie tylko jednym z najwyższych budżetów w Europie, ale również plejadą koszykarskich gwiazd światowego formatu. W tej ekipie gra dobra znajoma gorzowskich kibiców - Elena Tsineke - która w dwóch poprzednich sezonach reprezentowała AZS AJP.
Greczynki prowadziły od pierwszych minut, już w połowie kwarty wypracowały 10-punktową przewagę (20:10), m.in. dzięki celnym "trójkom". Ale w 7 min, po dwóch trzypunktowych trafieniach Stephanie Reid i dwóch "oczkach" Anshley Ann Owusu, gospodynie przegrywały tylko 18:20. Za ciosem jednak nie poszły, a rywalki do końca kwarty powiększyły przewagę (27:22).
Przyjezdne zaczęły zdecydowanie dominować mniej więcej od połowy drugiej odsłony meczu, znów osiągnęły dziesięć punktów przewagi, a po kolejnych akcjach jeszcze bardziej odskoczyły i zespoły na przerwę udały się przy wyniku 35:51.
Po zmianie stron boiska zespół z Aten systematycznie budował wysoką przewagę, która w 27 min, po trafieniu Alexis Prince urosła do 19 punktów (63:44). Było po meczu? Nic z tych rzeczy, bo gorzowska drużyna niespodziewanie wskoczyła na zdecydowanie wyższe obroty. Podopieczne trenera Dariusza Maciejewskiego raz za razem "dziurawiły" grecki kosz, a ich rywalki wyraźnie zatraciły rzutową skuteczność, pudłowały niemiłosiernie. Dlatego nic dziwnego, że przewaga przyjezdnych błyskawicznie malała. Po trzeciej kwarcie gorzowianki przegrywały 56:65, a czwartą rozpoczęły wyśmienicie. Zdobyły sześć punktów z rzędu, a w 34 min niemal odrobiły wszystkie starty, po trafieniu Rebeki Mikulasikowej przegrywały już tylko 66:67! Za chwilę miały nawet akcję na objęcie pierwszego prowadzenia w meczu, ale Courtney Hurt nie trafiła do kosza w dość komfortowej sytuacji. Był to kluczowy moment dla losów spotkania. Miejscowe wyraźnie straciły dobry rytm, a ich rywalki mimo, że nie grały pięknej koszykówki, w końcówce meczu zaprezentowały rutynę, która doprowadziła je do sukcesu.