Przesmyk suwalski nie taki straszny, jak go malują. Mieszkańcy podkreślają spokój tego miejsca. Czują się bezpiecznie
W tym artykule:
Korytarz suwalski, częściej nazywany przesmykiem suwalskim to strategiczny korytarz lądowy położony w północno-wschodniej Polsce, pomiędzy granicą z Białorusią a obwodem kaliningradzkim. Łączy kraje bałtyckie -Litwę, Łotwę, Estonię - z resztą państw NATO. W przypadku konfliktu zbrojnego Rosja mogłaby próbować zająć ten przesmyk, by odizolować państwa bałtyckie od pomocy sojuszników.
Czy mieszkańcy przesmyku suwalskiego uciekają?
Niedawno na łamach niemieckiej gazety "Blid" informowano, że lokalni mieszkańcy przesmyku suwalskiego po litewskiej stronie granicy żyją w ciągłym strachu. Strach podyktowany jest obecną sytuacją na świecie, ale także faktem, że tuż obok nich, za granicą rosyjską i białoruską, odbędą się rosyjsko-białoruskie ćwiczenia Zapad-2025. Paraliżujący strach ma być powodem wyjazdów i przeprowadzek w inne miejsca.
Czy Polacy równie mocno boją się mieszkać na przesmyku suwalskim?
- Czołgi na ulicach, żołnierze z karabinami, na każdym kroku Straż Graniczna, a do tego wystraszeni mieszkańcy. Taką wizję przesmyku suwalskiego mają ci, którzy tu nigdy nie byli. Ponoć to najbardziej niebezpieczne miejsce na świecie, a nam tu się żyje cudownie - mówi Leszek, mieszkaniec Wiżajn. Wtóruje mu pani Jadwiga - To chyba tylko w telewizji wygląda tak źle. W rzeczywistości cisza, spokój.
I rzeczywiście, w Wiżajnach życie toczy się powoli. Błoga cisza, zakłócana jest tylko śpiewem ptaków. Jednak dwie mieszkanki spotkane tuż obok gminnej biblioteki mówią o strachu.
- Realnego zagrożenia nie ma, ale gdzieś tam w głowie jest ten strach, że jak Rosja zaatakuje to my możemy być pierwsi. Ale też to nie są takie obawy, które każą się stąd wyprowadzić albo zniechęcać innych do przyjazdu do nas - mówi jedna z pań. - Paniki nie ma, wewnętrzny strach jest od początku wojny na Ukrainie. Kiedy pojawią się publikacje o naszym przesmyku suwalskim to człowiek się zastanawia, a tak na co dzień żyje się normalnie - dodaje druga.
Spokojnie i bezpiecznie - taki jest przesmyk suwalski
Na pytanie, jak żyje się na przesmyku suwalskim Kazimierz mieszkaniec jednej z wsi pod Wiżajnami tylko się uśmiecha.
- Nie straszcie już ludzi tym przesmykiem suwalskim. Tu nikt się nie boi. Czego tu się bać? Jak zaatakują to nie tylko nas, zmiecie wszystkich - mówi.
W Rutce-Tartak jeszcze spokojniej niż w Wiżajnach. Koło kościoła o przesmyku rozmawiamy z panią Marią.
- My nie mamy się czego bać. Uważam, że jak wystrzelą to dalej w Polskę nie w nas. My za blisko granicy mieszkamy żeby nas atakować, nie będą sobie brudzić terenu - uważa.
Piotr Sinkiewicz, wójt gminy Rutka-Tartak przekonuje, że o przesmyku mówią wszyscy w koło, tylko nie mieszkańcy tego miejsca.
- Tu żyjemy normalnie, pracujemy, robimy zakupy, chodzimy do kościoła. Nie odczuwam wśród mieszkańców jakiejś paniki, strachu. Nikt z tego powodu nie opuszcza gminy. Faktem jest, że mamy więcej Straży Granicznej, ale to z powodu presji migracyjnej. Wszystkich zapraszamy do nas, tu jest naprawdę bezpiecznie - mówi.
Witold Liszkowski, wójt gminy Puńsk przyznaje, że ludzie uciekają z tych terenów.
- Ale z powodu pracy i nauki, a nie ze strachu. Nie słyszałem żeby ktokolwiek wyjechał, bo się boi. Mieszkańcy owszem pytają o schrony, ale bez paniki, ze spokojem. Chciałbym żeby już nikt nie dmuchał tej bańki pod tytułem przesmyk suwalski - mówi włodarz i zaprasza na piękne tereny turystów.
Warto tu przyjechać - mówią turyści
A tych już teraz nie brakuje.
- Puńsk jest piękny. Od kilku dni jesteśmy w tych rejonach odpoczywamy, jeździmy na rowerze, zachwycamy się naturą. Tu jest tak spokojnie i cicho - mówią Hanry i Amelia, turyści z Wielkiej Brytanii. - Słyszeliśmy o przesmyku suwalskim. Ale gdzie w dzisiejszym świecie jest bezpiecznie na sto procent? Wszędzie możemy zostać zaatakowani. A tu nasze głowy odpoczywają od miejskiego zgiełku. Będziemy polecać znajomym żeby odwiedzili przesmyk suwalski.
W Rutce-Tartak grupa seniorów odpoczywa już kolejny dzień.
- Jak słyszę przesmyk suwalski to się uśmiecham. Przyjeżdżałam w te rejony jako dziecko z rodzicami, a teraz po 50 latach z mężem i znajomymi. Czołgów nie ma, za to są piękne krajobrazy i cudowni ludzie. Piękniejszego miejsca na wypoczynek nigdzie nie znajdziemy - zachwyca się Waleria, która przyjechała na Suwalszczyznę ze Śląska.