"Lato z radiem" miało 18 milionów słuchaczy! Rozmowa z Romanem Czejarkiem

Rozmowa z Romanem Czejarkiem, dziennikarzem radiowym i telewizyjnym, szefem "Lata z radiem".
18.06.2011 WAGROWIEC LATO Z RADIEM W WAGROWCU N/Z ROMAN CZEJAREK FOT. ARKADIUSZ DEMBINSKI / POLSKAPRESSE GLOS WIELKOPOLSKI18.06.2011 WAGROWIEC LATO Z RADIEM W WAGROWCU N/Z ROMAN CZEJAREK FOT. ARKADIUSZ DEMBINSKI / POLSKAPRESSE GLOS WIELKOPOLSKI
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | ARKADIUSZ DEMBINSKI/POLSKAPRESSE
Anna Gronczewska
  • 18.06.2011 WAGROWIEC KONCERT LATA Z RADIEM W WAGROWCU N/Z ROMAN CZEJAREK I BOGDAN SAWICKI FOT. ARKADIUSZ DEMBINSKI / POLSKAPRESSE GLOS WIELKOPOLSKI
  • 18.06.2011 WAGROWIEC KONCERT LATA Z RADIEM W WAGROWCU N/Z ROMAN CZEJAREK FOT. ARKADIUSZ DEMBINSKI / POLSKAPRESSE GLOS WIELKOPOLSKI
  • 18.06.2011 WAGROWIEC KONCERT LATA Z RADIEM W WAGROWCU N/Z ROMAN CZEJAREK FOT. ARKADIUSZ DEMBINSKI / POLSKAPRESSE GLOS WIELKOPOLSKI
  • 18.06.2011 WAGROWIEC LATO Z RADIEM W WAGROWCU N/Z ROMAN CZEJAREK FOT. ARKADIUSZ DEMBINSKI / POLSKAPRESSE GLOS WIELKOPOLSKI
[1/4] 18.06.2011 WAGROWIEC KONCERT LATA Z RADIEM W WAGROWCU N/Z ROMAN CZEJAREK I BOGDAN SAWICKI FOT. ARKADIUSZ DEMBINSKI / POLSKAPRESSE GLOS WIELKOPOLSKI Źródło zdjęć: Polska Press Grupa | ARKADIUSZ DEMBINSKI/POLSKAPRESSE

Pamięta pan pierwsze "Lato z radiem", które słuchał?

Kiedy ta audycja ruszyła, byłem już na świecie. Jednak dobrze jej nie pamiętam. Na pewno "Lata z radiem" słuchała moja mama. Tadeusz Sznuk i Sławomir Szof byli w moim domu postaciami z pierwszej ligi. Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że poznam Tadeusza i będziemy razem pracować, to na pewno w to bym nie uwierzył. W tamtych czasach większość osób słuchała "Jedynki". Nie było stacji komercyjnych. Wybór ograniczał się do "Jedynki", "Dwójki" "Trójki". Była "Czwórka", ale niewiele osób jej słuchało. Kiedy zaczynałem pracę w radiu, to "Lata z radiem" słuchało 18 milionów ludzi! Nie było w tym nic dziwnego.

Kiedy zaczął pan swoją przygodę z tą audycją?

To był przełom 1991 i 1992 roku. Czas dla radia był bardzo trudny. Pojawiały się poważne pomysły zlikwidowania "Lata z radiem". Było to na fali odcinania się wszystkiego z czasów PRL-u. Nadeszły czasy rządów ekipy Andrzeja Drawicza. Zastałem w "Lecie z radiem" skostniały zespół, który nie za bardzo chciał coś zmieniać, robić rewolucję w tej audycji. Uważali, że jest świetna, genialna i tak ma zostać... To jeszcze bardziej motywowało nowe władze, by dawny Radiokomitet odszedł do historii, a wraz z nim "Lato z radiem". I uratowano je rzutem na taśmę. Krzysztof Michalski, ówczesny szef "Jedynki", przypomniał sobie o mnie i zrobił ze mną eksperyment, choć wtedy mi o tym nie powiedział.

Co był za eksperyment?

Akurat w maju było kilka dni wolnych i wymyślił, że w tym czasie "Jedynka" zmieni swój charakter. Ma być "bajer", który przebije "Lato z radiem". Jeśli to by się udało, to miałby argument dla prezesa Drawicza, że ratowanie "Lata z radiem" ma sens i ma człowieka, który to zrobi. Widać ta "majówka", którą rządzili młodzi, wypadła dobrze. Ja też byłem wtedy młody i przyszedłem z zewnątrz, ze Szczecina, z tamtejszego radia. Po tej "majówce" Krzysztof Michalski powiedział mi, że albo uratuje "Lato z radiem", albo tego nie będzie.

I udało się..

Patrząc z perspektywy czasu powiem, że bardzo skutecznie. Mimo różnych zakrętów. W radiu publicznym z jednej strony pewne rzeczy są prostsze, a z drugiej trudniejsze. Komercja nie ma ograniczeń. Jeśli proponowałem coś do "Lata z radiem", czyli wielką akcje, koncerty, płyty, maskotki, a nawet lody, to w komercyjnej firmie nie byłoby w tym nic dziwnego. A ja usłyszałem, że mam na to zarobić, znaleźć sponsorów. I ich znalazłem, ale okazało się, że nie mogę im dać takiej oferty jak stacje komercyjne, bo my jako Polskie Radio nie możemy pewnych rzeczy zrobić. Znajdowałem więc sponsora i od razu mówiłem, że na przykład nie możemy puścić tylu reklam, ile by chcieli. Tu zrobił się problem. Zazdrościłem kolegom z RMF FM, że jak robili "Inwazje mocy" to mieli pełną swobodę. Ja nie mogłem wziąć wielu sponsorów, jak na przykład związanych z alkoholem, a firmy piwne na takich imprezach chętnie się reklamują.

Zmieniła się ekipa "Lata z radiem"?

Tak, ale starałem się nikogo nie urazić. To byli w większości moi radiowi mistrzowie. Jak choćby Tadek Sznuk. Moim problemem były osoby, które pracowały w "Lacie z radiem", a w stanie wojennym prowadziły "Dziennik telewizyjny". Tym ludziom musiałem podziękować, bo zmieniła się epoka. Byli świetnymi fachowcami, zawodowcami. Przez to wykorzystano ich w stanie wojennym, by w mundurze prowadzili "Dziennik telewizyjny". Takim sztandarowym przykładem był Mietek Marciniak, świetny fachowiec. Rozmowa z nim była bardzo trudna.

Pan sam musiał się wiele nauczyć.

Tak, chociażby organizowania masowych imprez. Nie było wtedy firm, które je przygotowywały. Poznałem menadżerów artystów, ludzi od świateł, dźwięku. Mam dziś duży szacunek w tej branży. Tak było z wytwórniami płytowi. Teraz prawie nie ma płyt. Wtedy do Polski wchodziły wielkie wytwórni płytowe: Sony, BMG, Ariola, EMI. Musiałem z nimi prowadzić rozmowy, głównie obcokrajowcami. Nie traktowali mnie początkowo poważnie, nawet gdy mówiłem, że "Lato z radiem" ma 18 milionową słuchalność. Jedyną firmą, która chciała ze mną wtedy rozmawiać była EMI, a to dlatego, że wchłonęła Pomaton. A tam był Tomek Kopeć, dziś prezes Polskiej Fundacji Muzycznej. Opiekuje się różnymi artystami jak Elą Gmoch z "2 plus 1". Dzięki niemu wydaliśmy pierwszą płytę z przebojami "Lata z radiem". Gdy weszła na pierwsze miejsce list przebojów, stawała się złotą, platynową płytą to już inaczej ze mną rozmawiali. Zaczęli mnie zapraszać na koncert Rolling Stonesów do Londynu. To był lot z niebytu do tych wielkich, którzy nagle wpuścili mnie do swojego ogródka. Do "Lata z radiem" zaczęły przyjeżdżać wielkie gwiazdy, jak choćby grupa Bee Gees, Chris Rea, The Rubbets czy Lu Bega. W przypadku Bee Gees pojawił się problem.

Jaki?

Umówili się ze mną, że Robin Gibb przyjedzie specjalnie do Polski wcześniej i wystąpi w "Lecie z radiem". Zapytali mnie o której ma się tam pojawić. Powiedziałem, że o godzinie 9.00. Dla mnie było oczywiste, że o 9.00 rano, a oni zrozumieli że o 21.00. Dwa czy trzy dnie przed jego przyjazdem przypadkowo wyszło, że ma to być godzina 9.00 rano, a nie wieczorem. Zaraz potem zadzwoniła do mnie kobieta z wytwórni i powiedziała, że to niemożliwe, by Robin Giib o tej godzinie przyszedł do radia. Robin baluje do trzeciej - czwartej rano i nie wstaje o tej godzinie, śpi co drugiej, trzeciej po popołudniu. Zrobił się wielki problem, machina promocyjna była uruchomiona, przyjechać mieli słuchacze, którzy płynnie mówili po angielsku. Wygrali konkurs i w nagrodę mogli uścisnąć rękę Robinowi.

Udało się rozwiązać ten problem?

Ta kobieta z Londynu wymyśliła rozwiązanie. Miała zorganizować Robinowi nocny tour po nocnych klubach w Warszawie i przeciągną go do 9.00 rano. On nie położy się spać. Dociągnęli to jakoś do 9.00. Ja byłem przerażony, bałem się że przyjedzie kompletnie nie żywy po całonocnej imprezie. Ale wizyta Robina w radio się odbyła.

Dziś symbolem "Lata z radiem" jest trasa koncertowa. Ale chyba w pandemii ich nie organizowaliście?

Były, ale je nagrywaliśmy. Można je było na żywo oglądać w Internecie. Dzięki temu odwiedziłem domy wielu artystów. Szukaliśmy też ciekawych lokalizacji. Na przykład Maryla Rodowicz z Heleną Vondrackową śpiewały pod zamkiem Książ. Helenie łatwiej było tam dojechać. Ale wielu artystów zapraszało nas do swoich domów. Odwiedziłem braci Golców, chłopaków z "Pectusa". Spędzałem z nimi wiele godzin. Bracia Golcowie mają dom położony na miarę płaskim terenie. A przed domem Pectusów są raptem miejsca na dwa samochody i dalej jest stromo w dół. Jak tam zbudować scenę? To było duże wyzwanie.

W tym roku do waszych koncertów dołączyła się Telewizja Polska

Połączyliśmy siły. Tak było już w zeszłym roku.

Już w najbliższą sobotę koncert "Lata z radiem" i telewizji odbędzie się w Poddębicach

I nie pierwszy raz. W ubiegłym roku też tam byliśmy. Wcześniej odwiedzaliśmy między innymi Uniejów.

Wiemy, że pan też przyjedzie do Poddębic. Kogo będzie można zobaczyć i usłyszeć na poddębickiej scenie?

2 sierpnia pojawią się tam między innymi Dawid Kwiatkowski, Afromental, Bovska. Varius Manx i Kasia Stankiewicz. Zaśpiewa też Enei, Ania Iwanek czy Perfekct&Drapała. Gwiazdy ciągle z nami grają. Kiedyś było kilku wykonawców, teraz jest nawet kilkunastu. Szybciej się zmieniają. Zwykle śpiewają dwie piosenki, rzadziej jedną lub trzy. W Poddębicach na nasze koncerty zawsze przychodzi dużo ludzi. Często przychodzą, by podglądać kuchnie. My radiowcy ukrywaliśmy tę kuchnię, a telewizja nie bawi się w takie ukrywanie. I nagle odkryłem, że ta kuchnia dla ludzi jest fajna.

Nie żal czasem tego starego "Lata z radiem", ze strofami dla ciebie, powieściami Joanny Chmielewskiej?

Pewnie żal, a to tak samo jak byśmy zapytali, czy nie żal nam czarnej płyty, która teraz przeżywa renesans czy czarno- białych telewizorów. Te odeszły do historii. Teraz są nowe możliwości

Wybrane dla Ciebie

Wygnanie arian. Dlaczego Polska wyrzuciła własnych obywateli (1658)?
Wygnanie arian. Dlaczego Polska wyrzuciła własnych obywateli (1658)?
Kraków: Zabijała karpie na oczach studentów UR. Ruszył proces
Kraków: Zabijała karpie na oczach studentów UR. Ruszył proces
Namysłów: Kobieta w ciąży potrącona na pasach. Sprawca jechał za radiowozem policji
Namysłów: Kobieta w ciąży potrącona na pasach. Sprawca jechał za radiowozem policji
Żary: Dworzec PKP czeka wielka modernizacja
Żary: Dworzec PKP czeka wielka modernizacja
Radom: Zderzenie trzech samochodów. Dwie osoby zabrano do szpitala
Radom: Zderzenie trzech samochodów. Dwie osoby zabrano do szpitala
Sokushinbutsu. Historia barbarzyńskiej praktyki samomufikacji
Sokushinbutsu. Historia barbarzyńskiej praktyki samomufikacji
Inowrocław: Sukces karateków na turnieju w Wieliczce
Inowrocław: Sukces karateków na turnieju w Wieliczce
Olkusz: Wypadek na DK 94. Samochód uderzył w sygnalizator świetlny
Olkusz: Wypadek na DK 94. Samochód uderzył w sygnalizator świetlny
Tarnów: Gdzie jest najgłośniej? Mieszkańcy skarżą się na hałas
Tarnów: Gdzie jest najgłośniej? Mieszkańcy skarżą się na hałas
W Fallout 76: Burning Springs w końcu pojawi się Ghoul, którego Walton Goggins gra w serialu Amazona. To część potężnej aktualizacji, w której zabraknie jednej rzeczy
W Fallout 76: Burning Springs w końcu pojawi się Ghoul, którego Walton Goggins gra w serialu Amazona. To część potężnej aktualizacji, w której zabraknie jednej rzeczy
Zakopane: Opłata miejscowa, kontrowersje i jasna opinia eksperta
Zakopane: Opłata miejscowa, kontrowersje i jasna opinia eksperta
Zielona Góra: Wypadek. Autobus MZK ostro hamował. Trzy osoby ranne
Zielona Góra: Wypadek. Autobus MZK ostro hamował. Trzy osoby ranne