9-latek przejechał na rowerze ze Świnoujścia do Władysławowa
Jasiu Machuderski od września będzie chodził do 4 klasy szkoły podstawowej. Na rowerze jeździ od dwóch lat i marzy o przejechaniu trasy długości 100 km.
- To jego pasja - zapewnia Anna Kajetaniak, mama Jasia. - Kiedy mu kupiliśmy rower, wstawał o godz. 5 rano, by pojeździć troszkę przed lekcjami.
Tata Jasia ma już za sobą kilka tras rowerowych. Przejechał Grecję, Chorwację... Teraz jeździ z rodziną. Na wyprawę wzdłuż wybrzeża Bałtyku wybrał się z żoną, Jasiem i 14-letnią Leną, bratanicą. W ciągu ośmiu dni przejechali 400 km.
- Wcześniej pojechaliśmy na dwudniową przejażdżkę, w czasie której przejechaliśmy 75 km - mówi mama 9-letniego kolarza. - Tak mu się spodobało, że zaczął marzyć o dłuższej wyprawie - stąd pomysł, by się wybrać nad Bałtyk.
Najpierw cała czwórka pociągiem przyjechała do Świnoujścia.
- Po nocy spędzonej w pociągu, nie chcieliśmy od razu nadawać ostrego tempa - tłumaczy nasza rozmówczyni. - Przecież sił miało nam wystarczyć na cały tydzień. Dlatego pierwszy odcinek był krótki, na tzw. rozruch. Spod granicy polsko-niemieckiej dojechaliśmy do Międzyzdrojów.
Wytyczenie trasy nie było problemem - postanowili, że będą jechać ścieżką rowerową R10.
- Przepiękna trasa - zapewnia tata dziewięciolatka. - Świetnie oznaczona a widoki bajeczne. Szczególnie urokliwa jest na odcinku od Międzyzdrojów do Łeby... przefantastycznie! Tylko raz, w okolicach Łeby, się zgubiliśmy - wjechaliśmy na szlak pieszy i utknęliśmy w piaskach. Ale dzieciom się podobało.
Z powodu pogody (deszcz ścigał całą czwórkę prawie przez cały czas), w okolicach Kluków w parku Słowińskim trzeba było zjechać z trasy i ominąć podtopione tereny.
- Tam są bagna - twierdzi mężczyzna. - Leśnicy nam odradzili, z powodu dzieci.
Jasiu miał do swojego roweru przytroczone dwie sakwy i karimatę. W sumie cały rower ważył około 30 kg.
- To dla niego był spory wysiłek - nie ukrywa pani Anna. - Dlatego nie forsowaliśmy tempa. Poza tym często się zatrzymywaliśmy, leniuchowaliśmy na plaży, kąpaliśmy w morzu.
W jakiej kondycji wrócił do domu?
- Był trochę zmęczony - przyznaje mama. - To było widać. Ale się nie zniechęcił. Na drugi dzień po powicie już pytał, dokąd teraz pojedziemy na wycieczkę?
Dokąd? Na pewno, jeszcze w czasie tegorocznych wakacji cała rodzina wyruszy wokół Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Jeśli się uda, jeszcze na parę dni w góry (z rowerami oczywiście).
- A w przyszłym roku planujemy pojechać wzdłuż Odry w stronę morza. Mąż sprawdził. Jest ścieżka rowerowa po polskiej i niemieckiej stronie. Będzie fajnie.
Trasa podróży.
Start 12 lipca ze Świnoujścia do Międzyzdrojów. Potem przejazd przez Woliński Park Narodowy do Niechorza. Następnym przystankiem po ciężkim dniu był kemping w Ustroniu Morskim/Sianożęty. Kolejny dzień podróży zakończył się w Dąbkach. Następny w Darłowie skąd udali się za Ustkę, na pole namiotowe w miejscowości Zapadłe. Kolejny odcinek trasy zakończył się w Izbicy a ostatni w miejscowości Osetnik. Stamtąd ostatnia prosta - Władysławowo.