Akcja Wilkołak. Jak Niemcy kradli dzieci i zabijali rodziny
W nocy z 23 na 24 czerwca 1943 roku Zamojszczyzna stała się areną jednej z najbrutalniejszych akcji niemieckiej okupacji. Operacja Werwolf, znana także jako Akcja Wilkołak, przyniosła tysiącom rodzin ból, śmierć i wygnanie. Dla wielu była to noc, po której nic już nie było takie samo, a jej echa do dziś pobrzmiewają w pamięci regionu.
Geneza Akcji Werwolf
Akcja Werwolf była bezpośrednią realizacją zbrodniczego planu Generalplan Ost, który zakładał zdobycie "przestrzeni życiowej" dla Niemców poprzez masowe wysiedlenia i eksterminację ludności słowiańskiej. Zamojszczyzna ze względu na swoje położenie i żyzne gleby stała się jednym z głównych celów niemieckiej kolonizacji.
Już od 1942 roku okupanci podejmowali próby wysiedlania Polaków, jednak opór partyzantów i lokalnej ludności sprawił, że działania te nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Latem 1943 roku podjęto decyzję o przeprowadzeniu szeroko zakrojonej operacji pod kryptonimem Werwolf.
Nazwa akcji nie była przypadkowa – niemiecka propaganda chętnie sięgała po motywy wilkołaka jako symbolu siły i bezwzględności. Dla nazistów miała ona również wymiar ideologiczny, odwołując się do neopogańskich mitów o "dobrych potworach" chroniących naród niemiecki. W praktyce akcja Werwolf oznaczała masowe pacyfikacje, wysiedlenia i zbrodnie na ludności cywilnej.
Przebieg operacji – noc grozy na Zamojszczyźnie
Operacja Werwolf rozpoczęła się w nocy z 23 na 24 czerwca 1943 roku. Dowodził nią SS-Obergruppenführer Odilo Globocnik, jeden z najokrutniejszych nazistowskich zbrodniarzy.
Do akcji zaangażowano ogromne siły: dwie dywizje rezerwowe Wehrmachtu (154. i 174.), bataliony siedmiu pułków policji, dywizjony policji konnej, zmotoryzowane bataliony żandarmerii, oddziały Ostlegionów, a nawet eskadry lotnictwa. W sumie w operacji brało udział około 10 tysięcy żołnierzy Wehrmachtu oraz liczne formacje pomocnicze, w tym policja ukraińska.
Pierwszym celem była gmina Aleksandrów, gdzie Niemcy uderzyli z niespotykaną dotąd brutalnością. W ciągu kilku godzin podpalano gospodarstwa, mordowano mężczyzn, którzy nie zdążyli uciec do lasu, a kobiety i dzieci łapano i transportowano do obozów przejściowych w Zamościu, Zwierzyńcu i Budzyniu.
Tam przeprowadzano selekcję rasową – dzieci uznane za "aryjskie" kierowano do niemieckich rodzin adopcyjnych, gdzie miały zostać poddane germanizacji. Pozostałych deportowano do obozów koncentracyjnych lub na przymusowe roboty do III Rzeszy.
Skala wysiedleń i terroru
W trakcie operacji Werwolf wysiedlono od 30 do 60 tysięcy Polaków ze 171 wsi Zamojszczyzny. Była to największa i najbrutalniejsza akcja tego typu w okupowanej Europie.
Niemcy nie ograniczali się do wysiedleń – oporne wsie były bombardowane z powietrza, mnożyły się egzekucje, gwałty, rabunki i podpalenia. W powiatach zamojskim, hrubieszowskim, biłgorajskim i tomaszowskim fala terroru przetoczyła się przez kolejne miejscowości, siejąc spustoszenie i śmierć.
Wysiedlonych transportowano w nieludzkich warunkach – często całe rodziny rozdzielano, dzieci oddzielano od matek, a starców i chorych pozostawiano na pastwę losu. W obozach przejściowych panowały głód, choroby i przemoc. Wielu deportowanych nie przeżyło drogi do obozów koncentracyjnych lub pracy przymusowej.
Cel kolonizacji – niemiecka i ukraińska strefa ochronna
Wysiedlone wsie miały zostać zasiedlone przez niemieckich osadników oraz volksdeutschów. Dodatkowo Niemcy planowali otoczyć je pasem miejscowości zamieszkałych przez Ukraińców, tworząc w ten sposób strefę ochronną, która miała oddzielać "rasę panów" od polskich partyzantów.
Była to trzecia z kolei próba niemieckiej kolonizacji tych terenów w czasie okupacji, jednak skala i brutalność operacji Werwolf nie miała precedensu.
Akcja była elementem szerszej polityki eksterminacyjnej, której celem było nie tylko zdobycie ziemi, ale także złamanie ducha oporu wśród Polaków. Niemcy liczyli, że masowe wysiedlenia i terror zniechęcą ludność do wspierania partyzantki i przyspieszą realizację planów kolonizacyjnych.
Odpór polskiej partyzantki – powstanie zamojskie
Brutalność akcji Werwolf spotkała się z gwałtowną reakcją polskiego ruchu oporu. Już wcześniej w odpowiedzi na pierwsze wysiedlenia na Zamojszczyźnie wybuchło tzw. powstanie zamojskie – jeden z największych zrywów partyzanckich w okupowanej Polsce. Oddziały Batalionów Chłopskich, Armii Krajowej i innych formacji stawiały zbrojny opór, atakując niemieckie konwoje, uwalniając więźniów i sabotując działania okupanta.
Choć partyzanci nie byli w stanie powstrzymać całej operacji, ich działania utrudniły Niemcom realizację planów i zmusiły do zaangażowania dodatkowych sił. Powstanie zamojskie stało się symbolem odwagi i determinacji mieszkańców regionu, którzy nie chcieli pogodzić się z losem narzuconym przez okupanta.
Los dzieci z Zamojszczyzny
Jednym z najbardziej wstrząsających aspektów akcji Werwolf była masowa germanizacja dzieci. W trakcie selekcji rasowej setki, a według niektórych źródeł nawet tysiące dzieci uznanych za "wartościowe rasowo" trafiały do niemieckich rodzin adopcyjnych.
Tam poddawano je intensywnej indoktrynacji, zmieniano imiona i nazwiska, a kontakt z rodziną biologiczną był całkowicie zakazany. Wielu z tych dzieci nigdy nie wróciło do Polski, a ich losy do dziś pozostają nieznane.
Pozostałe dzieci, uznane za "nieprzydatne", trafiały do obozów koncentracyjnych lub na przymusowe roboty. Wielu z nich nie przeżyło wojny. Dramat dzieci z Zamojszczyzny stał się jednym z najczarniejszych rozdziałów niemieckiej okupacji Polski.