Alicja Klucznik przemieniła pobocze drogi w Suwałkach w łąkę kwietną
W czasach, gdy wiele osób oczekuje, że to instytucje publiczne zadbają o wspólne dobro, pojawiają się jednostki, które bez rozgłosu i bezinteresownie zmieniają swoje otoczenie na lepsze. Taką osobą jest Alicja Klucznik – mieszkanka Suwałk, która od kilku miesięcy z pasją, wytrwałością i sercem pielęgnuje dziką łąkę kwietną przy ulicy 100-lecia Niepodległości, tuż przy moście nad Czarną Hańczą.
Strażniczka miejskiej przyrody
Choć robi to sama, bez wynagrodzenia i bez oczekiwania na poklask, efekty jej pracy zachwycają mieszkańców i przechodniów.
- Pomysł powstał gdy kupiłam działkę na ROD Malwa. I zbudowano ten most na Czarnej Hańczy, który mi bardzo się podoba. Pomyślałam, że dobrze byłoby go przystroić kwiatami. Więc pomyślałam, że zamiast wyrzucać rośliny ze swojej działki to będę je sadzić przy tym cudownym moście. Uwielbiam prace w ogrodzie, sadzenie, pielęgnowanie roślin to moja pasja - mówi Alicja Klucznik.
To, co dziś można zobaczyć wzdłuż miejskiej Trasy Wschodniej w Suwałkach, to nie efekt zorganizowanej akcji miejskich służb zieleni. Barwne połacie polnych kwiatów – białe i czerwone jak polska flaga – są wynikiem ciężkiej, systematycznej pracy jednej osoby.
Pani Alicja codziennie pochyla się nad roślinami, grabi, sadzi, pielęgnuje i podlewa – wszystko własnoręcznie i ekologicznie.
– Trzeba trochę ukwiecić to miasto, bo przyjeżdżają turyści, żeby ten wizerunek miasta był piękny. Tędy też, myślę, że chodzą turyści, więc i tu musi być pięknie. A kwiaty sprawiają, że nasze otoczenie pięknieje. Ja też lubię pracować – mówi skromnie.
Alicja na początku bała się w ogóle czy ktoś zaakceptuje jej pomysł i propozycję bezinteresownej pracy na rzecz miasta. Po uzyskaniu zgody Zarządu Dróg i Zieleni w Suwałkach wzięła sprawy w swoje ręce i stworzyła przepiękną łąkę kwietną.
Na rowerze, w słońcu i deszczu
Na własnym rowerze przywozi potrzebne narzędzia, ziemię i rośliny. Wyszukuje je zagłuszone przez gęste trawy i krzewy, wykopuje i sadzi przy ulicy. Z rzeki czerpie wodę do podlewania, a nasiona polnych kwiatów zbiera samodzielnie, by potem rozsiewać je wzdłuż trasy. Jej działanie to dowód, że do stworzenia piękna nie potrzeba ogromnych nakładów – wystarczy serce i determinacja.
-Chciałam to zrobić dla wszystkich - dla ludzi, dla owadów. Czuje dużą satysfakcję, bo dla owadów zrobiłabym na prawdę dużo. Kiedyś z dziadkiem opiekowałam się pasieką 30-sto ulową, więc od dziecka nabrałam takiego szacunku do owadów i ich zasług dla środowiska. Kocham też kwiaty, dla mnie życie bez kwiatów byłoby niemożliwe. Mam dwa ogromne ogrody, uwielbiam tam pracować. I właśnie rośliny ze swojego ogrodu wykopuję i przywożę tu - opowiada.
Przechodnie nie kryją zachwytu. Jedni zatrzymują się, by podziwiać kolorowe rabaty, inni komentują: „Podoba mi się, piękna inicjatywa, dodaje takiej estetyki tej drodze”.
Niektórzy widują Alicję przy pracy – pochyloną, w deszczu, w słońcu, niezależnie od pogody. Niemal każdego dnia spędza na Trasie Wschodniej kilka godzin. To drugi rok, kiedy dba o estetykę w tym miejscu.
Maki, margarytki, łubiny, goździki liliowce, irysy, ostróżka i wiele innych gatunków można zobaczyć dzięki pracy mieszkanki Suwałk. Łąka kwietna to nie tylko ozdoba dla oka. Kwiaty przyciągają owady, stanowiąc naturalny ekosystem w środku miasta. Alicja dba, by wszystko odbywało się zgodnie z rytmem natury – nie stosuje chemii ani sztucznych nawozów.
Dewastują łąkę kwietną
Niestety, jak to często bywa, nawet najpiękniejsze inicjatywy muszą mierzyć się z ludzką bezmyślnością. Mimo że kwietna łąka przy Trasie Wschodniej cieszy oczy mieszkańców i turystów, coraz częściej pada ofiarą wandalizmu.
Ludzie zrywają kwiaty, by ozdobić nimi domowe wnętrza. Co gorsza, niektórzy wykopują rośliny z korzeniami, by posadzić je u siebie w ogrodzie.
Pani Alicja reaguje z rozczarowaniem:– Głupota. Przecież roślina w naturze żyje dłużej niż zerwana. A że ktoś do ogrodu chce – to ja nawet pisałam kartki, że dam jakby co. Po co wykopywać stąd? - pyta z żalem. - Widać, że niektórzy przychodzą tu z nożami, bo równiutko kwiaty są wycięte. Są doły po wykopanych roślinach. A ja przecież chętnie się podzielę roślinami. Nie rozumiem tego niszczenia. Aż czasem odechciewa się...
Alicja Klucznik nie prosi o pochwały, ale apeluje o jedno – szacunek. Szacunek do natury, do pracy społecznej i do wspólnej przestrzeni, która może być piękna, jeśli wszyscy o nią zadbamy.
– Zostawcie te kwiaty. Pomagają owadom i dłużej cieszą oczy – prosi.
I mówi, że chętnie zadbałaby o inne miejsca na mapie Suwałk. Jednak póki co martwi się o łąkę kwietną przy Trasie Wschodniej. Nie chodzi tylko o kradzież kwiatów, ale także o jej podlewanie.
- Teraz mamy dobry czas, bo sporo deszczu pada. W zeszłym roku było sucho, to nosiłam po dwa baniaki 10-cio litrowe, wodę z rzeki. Jednak to odbiło się na moim zdrowiu. Dziś już tego nie mogę zrobić. A pomocy nie mam znikąd - przyznaje.
Bo jak się okazuje Zarząd Dróg i Zieleni wyraził zgodę na pracę pani Alicji, ale kobieta robi to na własną odpowiedzialność.
- Nie wspierają, nie chcą nawet podlać tej łąki, nie mogę liczyć na niczyją pomoc - mówi ze smutkiem.
Praca pani Alicji jest już dobrze znana w mieście. Zdjęcia łąki kwietnej niejednokrotnie pojawiły się w mediach społecznościowych, powodując lawinę pozytywnych komentarzy i zachwytów. O bezinteresownej pracy mieszkanki Suwałk wie także włodarz miasta.
- To jest naprawdę godne podziwu, podziwiam bardzo i szanuję pracę pani Alicji - mówił w rozmowie z nami Czesław Renkiewicz, prezydent Suwałk. - Faktycznie, ten fragment przydałoby się podlewać. Przypomnę o tym Zarządowi Dróg i Zieleni i poproszę, by tam także podlewali tę miejską zieleń - obiecał włodarz.
Inicjatywa Alicji to przykład lokalnego patriotyzmu, troski o środowisko i estetykę miejskiej przestrzeni. To również dowód, że zmiany zaczynają się od jednej osoby – i że każdy z nas może mieć wpływ na to, jak wygląda nasze otoczenie. Warto spojrzeć na to, co robi Alicja Klucznik – z przekonania, z miłości do przyrody i miasta. Jej kwietna łąka to nie tylko wizualna perełka Suwałk, ale też piękny przykład tego, jak wielką siłę mają lokalne, oddolne inicjatywy. Niech będzie inspiracją – nie tylko dla mieszkańców Suwałk.