Biały Dunajec: Tragiczna bójka. Nie ma odpowiedzi na kluczowe pytanie
Paweł zmarł 11 sierpnia 2024 roku w szpitalu w Nowym Targu. Trafił tam nieprzytomny - po spotkaniu w remizie OSP w Białym Dunajcu, które miało miejsce w nocy z 1 na 2 sierpnia. Wtedy to strażacy mieli się przygotować do odbywającego się następnego dnia odpustu w miejscowej parafii. Chcieli ponoć ustalić, kto będzie niósł sztandar strażaków w procesji.
Paweł nie uczestniczył w spotkaniu od samego początku. Kilku strażaków poprosiło go, by przywiózł im burgery w nocy. Pojechał. W remizie między 25-latkiem a innym, starszym strażakiem doszło do sprzeczki, która zakończyła się bójką. Zarejestrował to monitoring z remizy.
Dwaj rabusie nagrani. Spacerowali z łupem przez miasto
Ok. 2 w nocy zakrwawionego Pawła przyprowadził pod dom strażak - potem okazało się, że ten, który go bił. Wtedy Paweł, choć krwawił, jeszcze kontaktował. Powiedział matce, że go pobili, że zostawił telefon i kluczyki w remizie. Wrócił.
Chwilę później matka Pawła i jego siostra odnalazły 25-latka przy remizie. Leżał oparty o żywopłot przy chodniku, kilka metrów od remizy. Wtedy już - jak opowiada matka - jego głowa była zmasakrowana. Nikogo przy nim nie było, nikt mu nie pomógł, nie wezwał karetki. Zrobiła to dopiero matka.
Paweł trafił na oddział neurochirurgii Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego w Nowym Targu. Zmarł 11 sierpnia.
Prokuratura bada sprawę
Śledztwo w sprawie - najpierw bójki, a potem śmierci 25-latka - wszczęła Prokuratura Rejonowa w Zakopanem. Choć toczy się ono już 16 miesięcy, nadal nie przyniosło efektu. Nadal jest prowadzone "w sprawie", a nie przeciwko. A to oznacza, że do dziś nikt nie usłyszał żadnych zarzutów, nikt też nie został tymczasowo aresztowany.
Prokuratura zleciła sekcję zwłok. Biegli uznali, że bezpośrednią przyczyną śmierci 25-latka był krwiak podtwardówkowy mózgu. Nie byli jednak w stanie określić w jakich okolicznościach powstał krwiak.
Śledczy stawiali hipotezę, że krwiak powstał na skutek uderzenia o twarde podłoże. Sugerowano kamień, w miejscu, gdzie matka znalazła zmasakrowanego syna. Z tą tezą nie zgodziła się rodzina Pawła wskazując, że ich syn miał uraz prawej strony głowy, a tymczasem gdyby uderzył się o kamień upadając, miałby obrażenie lewej strony. Rodzina uważa, że krwiak powstał w efekcie uderzeń w głowę w trakcie bójki w remizie.
Na początku stycznia 2025 roku zostały zlecone ekspertyzy, które miały m.in. sprawdzić, czy kamień mógł spowodował obrażenia Pawła. W maju 2025 roku prokurator Aneta Hładki - szefowa Prokuratury Rejonowej w Zakopanem - mówiła "Gazecie Krakowskiej", że biegli nie ujawnili jakichkolwiek dowodów, czy śladów kryminalnych, które wskazywałyby na to, że uderzenie o kamień spowodowało obrażenia ciała Pawła.
Ostateczna opinia nie dała odpowiedzi
Latem 2025 roku prokuratura informowała, że zlecone zostały badania toksykologiczne, a także opinia końcowa biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie. Biegli mieli jeszcze raz wypowiedzieć się, na podstawie całości zgromadzonego materiału dowodowego, jaki był mechanizm i przyczyna powstania krwiaka, który doprowadził do śmierci pokrzywdzonego.
Teraz opinia biegłych przyszła. Jednak nie rozwiała wątpliwości. Dlatego - jak poinformowała prokurator Aneta Hładki - najprawdopodobniej śledztwo ws. śmierci 25-latka zostanie przedłużone. Śledczy chcą bowiem zlecić kolejną opinię biegłego - tym razem lekarza neurologa. Jak informuje portal Onet, tym razem biegły ma zbadać mechanizm powstania krwiaka nie w odniesieniu do wyników sekcji zwłok. Ale w oparciu o analizę nagrać z monitoringu w remizie, który zarejestrował ciosy zadawane Pawłowi, a także w oparciu o dokumentację medyczną lekarzy z Nowego Targu, którzy operowali Pawła i opiekowali się nim - do dnia jego śmierci.
- Ja już nie mam siły do tego wszystkiego. Od śmierci syna minęło 1,5 roku, a tu dalej nikt za to nie odpowiada - mów mama Pawła.