Białystok: Jak bumerang wraca sprawa wykupu mieszkań komunalnych w tzw. "setkach"
Miasto nie będzie wchodzić w nowe wspólnoty mieszkaniowe. Tym samym prezydent jasno deklaruje, że sprzedaży tzw. "setek" w zasobach Zarządu Mienia Komunalnego nie będzie. Temat wrócił przy okazji ostatniej debaty nad "Raportem o stanie miasta Białegostoku".
„Setki” to bloki, w których sto procent mieszkań należy do gminy Białystok. Można je znaleźć na Nowym Mieście (np. przy ulicy Kazimierza Pułaskiego) – ale też na Wygodzie (przy ulicy Jana Matejki). Mieszkańcy od lat zabiegają, by móc wykupić w nich mieszkania na własność. Gmina jednak twardo stoi na stanowisku, że „setek” nie rusza.
Gmina nie chce wchodzić w nowe wspólnoty
Podczas ostatniej debaty na sesji radnych, jaka miała miejsce nad „Raportem o stanie miasta Białegostoku” temat „setek” znów wrócił.
- Polityki ze sprzedażą „setek” nie zmienimy – zapowiadał prezydent Tadeusz Truskolaski. – Nie wejdziemy w nowe wspólnoty mieszkaniowe.
Podawał też konkretny przykład dlaczego takie rozwiązanie nie jest gminie na rękę. Jeśli mamy – przykładowo – blok z 20 mieszkaniami, w których 3 lokale są wykupione a 17 należy do gminy, gmina nie ma wcale większości przy podejmowaniu decyzji choćby o remontach. Gmina ma jeden głos, zaś właściciele trzech wykupionych lokali – trzy głosy. To uniemożliwia skuteczne działanie na wspólnocie. Choć prezydent dopuszcza pewien wyjątek od reguły „setek”. Gmina ewentualnie mogłaby sprzedać całą „setkę”. Słowem – gdyby wszyscy chcieli wykupić lokale.
Dwugłos radnych w sprawie „setek”
Sprawa nie jest nowa.
- Zajmowaliśmy się już tym tematem na naszej komisji. Na posiedzeniu obecni byli m.in. mieszkańcy, którzy zgłosili problem oraz dyrektor Zarządu Mienia Komunalnego. Wystosowaliśmy pismo do prezydenta o rozważenie sytuacji, by można było sprzedawać lokale w tzw. „setkach”. Natomiast przyjmuję te wyjaśnienia prezydenta - mówi nam dziś radny Marcin Piętka (Koalicja Obywatelska), przewodniczący komisji infrastruktury komunalnej. Ale też dodaje i deklaruje: - Jeśli pojawiłby się wniosek o zakup wszystkich mieszkań w „setce”, zajęlibyśmy się takim tematem.
Mniej ortodoksyjne podejście do tematu ma druga strona politycznej sceny rady miasta.
- Mieliśmy wiele próśb od mieszkańców bloków, by umożliwić wykup mieszkań w „setkach” Wydaje się, że to byłby dobry kierunek. Politykę mieszkaniową należałoby zmienić, a nie toczyć bój o wykup „setek”. W wielu miastach nie ma problemów ze sprzedażą mieszkań tym, którzy mieszkają 20-30-40 lat. Uważam, że powinni móc stać się pełnoprawnymi właścicielami – uważa radny Henryk Dębowski (Prawo i Sprawiedliwość).
Dodaje, że lokatorzy często biorą kredyty i pożyczki na remonty. Zauważa też, że w umowach sprzedaży lokali ZMK można zastrzec, że np. przez 10 lat nie można takiego mieszkania sprzedać, by lokale wykupowały osoby zainteresowane tym, by w nich mieszkać a nie kupić i od razu sprzedać.