Białystok: Prokurator przegrał sprawę w sądzie administracyjnym. Skarżył pozwolenie na budowę bloku. W tle sprawa przycięcia korony dębu
Zaskarżona decyzja odpowiada prawu - uzasadniała we wtorek 25 listopada sędzia Małgorzata Roleder oddalenie skargi.
Przypomniała, że sąd administracyjny jest sądem, który bada legalność zaskarżonych decyzji pod kątem zgodności z przepisami prawa
Miał specjalne skrytki w bmw. Wpadł podczas kontroli na granicy
W swoich decyzjach nie bierze pod uwagę zasad współżycia społeczno-gospodarczego - zaznaczyła sędzia.
Przypomniała, że pozwolenie na budowę jest decyzją wydawaną w postępowaniu sformalizowanym.
- Przepisy prawa budowlanego wprost wskazują, jakie dokumenty trzeba dołączyć we wniosku o uzyskanie pozwolenia na budowę. Jeśli zostaną spełnione ściśle określone warunki, to po przeprowadzonym postępowaniu organ nie ma możliwości wydania innej decyzji niż pozytywnej - uzasadniała sędzia.
Na tym polega związany charakter wydawanej decyzji. Konsekwencją jest to, że organ ją wydający nie może wymagać innych warunków niż te, które określił ustawodawca. A tego de facto domagał się prokurator, który w swojej skardze podnosił, że przed wydaniem decyzji o pozwoleniu na budowę urzędnicy powinni zasięgnąć opinii specjalisty dendrologa, który określiłby, jakie warunki muszą być spełnione, by planowana inwestycja prowadzona byłaby bez uszczerbku dla okazu przyrodniczego rosnącego na sąsiedniej działce.
Chodzi o dąb szypułkowy rosnący na jednej z miejskich działek, które są obecnie parkingiem w pobliżu białostockiego ZUS. W jej sąsiedztwie w rejonie ul. Młynowej i Wyszyńskiego blok buduje jeden z białostockich deweloperów. Od granicy inwestycji do pnia dębu jest ok. siedmiu metrów. W przeszłości dąb został uznany za pomnik przyrody, ale uchwała radnych została uchylona przez wojewodę podlaskiego.
Ze względów formalnych. Drzewo jest szczególnie wartościowe, co podkreśla miejscowy plan zagospodarowania - dowodził na wtorkowej rozprawie prokurator Marcin Faszcza.
Dodawał, że nie trzeba być wielkim specjalistą, by wiedzieć, że tak bliskie sąsiedztwo będzie miało wpływ nie tylko na system korzeniowy, ale i koronę drzewa.
Widać to było także z rysunków i projektu dołączonych do wniosku o pozwolenie na budowę - mówił prokurator.
Jego zdaniem cały budynek zaprojektowano zbyt blisko dębu.
- Trzeba było zbudować go nieco inaczej - dodał.
Potwierdzeniem tego, jego zdaniem, było to, co stało się po rozpoczęciu inwestycji. Część korony dębu została znacząco przycięta. Inwestor został ukarany za to karą finansową przez dyrektora parku krajobrazowego Puszczy Knyszyńskiej, decyzję tę podtrzymało pod koniec października Samorządowe Kolegium Odwoławcze (inwestorowi przysługuje wniesienie skargi NSA - przyp. red).
- Istota mojej skarga nie zmierza do tego, że nie buduj, ale buduj inaczej, z zachowaniem zasad ochrony środowiska - argumentował prokurator.
Jego zarzutów nie podzielił w zgromadzonym materiale ani urząd miejski, ani pełnomocnik inwestora. Mecenas Maciej Krynicki podkreślał, że sprawa przycięcia drzewa nie jest przedmiotem postępowania przed sądem, a ponadto deweloper uzyskał prawomocne pozwolenie na budowę poprzedzone decyzją środowiskową.
Pogląd ten podzielił też sąd.
Postępowanie o wydanie pozwolenia na budowę w tej sprawie zostało przeprowadzone w sposób prawidłowo - oceniła sędzia Małgorzata Roleder.
Ponadto wskazała, że w wydanej decyzji środowiskowej, która bada materię szerzej niż ewentualna opinia dendrologa, nie było mowy o negatywnym wpływie budowy na środowisko. Podkreśliła też, że co prawda dąb jest wymieniany w planie miejscowym jako drzewo o znacznej wartości, zarazem jednak są w nim też zapisy pozwalające również takie drzewo usunąć.
Wyrok WSA w Białymstoku nie jest prawomocny.
- Na pewno zażądamy pisemnego uzasadnienia - mówił prokurator podkreślając, że nie zgadza się z tezą sądu, że drzewo to tylko pień. - To także korona i korzenie. A te dwa elementy na etapie projektowania kolidowały z budynkiem.