Biecz: Atrakcja jakiej nie ma nikt. Czy warto wybrać się do szkoły katów?
Spacerując uliczkami Biecza, można natknąć się na opowieści przewodników i tablice informacyjne przybliżające historię "szkoły katów", z naciskiem na to, co fakt, a co legenda.
Historia, która intryguje
Choć "szkoła katów" w Bieczu nigdy nie istniała jako formalna placówka edukacyjna, sama idea wpisuje się doskonale w atmosferę miasta - pełnego średniowiecznych murów, baszt i dramatycznych losów sądowych. To dowód na to, jak łatwo historia i mit mogą się przenikać, tworząc intrygującą opowieść, która przetrwała wieki.
By dowiedzieć się, jak było naprawdę, wystarczy wybrać się do Biecza, by tam w ratuszowych podziemiach, zwiedzić "szkołę katów" i wysłuchać fascynującej opowieści o tym jak to z katem sprawy się miały.
Mroczne dziedzictwo miasta królewskiego
Od XIV wieku Biecz posiadał tzw. prawo miecza - przywilej umożliwiający wykonywanie wyroków śmierci. W czasach, gdy nie każde miasto mogło pozwolić sobie na utrzymywanie własnego kata, Biecz stawał się regionalnym centrum egzekucji. Tutejszy kat nie tylko wykonywał wyroki, ale także "wypożyczany" był do innych miast, które nie miały stałego oprawcy.
Kat, choć społecznie wykluczany i często mieszkający poza murami miasta, był osobą wyszkoloną - musiał znać anatomię, prawo, a nawet podstawy medycyny i alchemii. Wszystko po to, by wykonywać swoją pracę "czysto", bez zbędnego cierpienia ofiary.
Szkoła czy legenda?
W XIX wieku zaczęła krążyć opowieść o "szkole katów" w Bieczu. Legenda głosiła, że to właśnie tutaj młodzi adepci sztuki kata zdobywali wykształcenie - ucząc się tortur, egzekucji i praktyk śledczych. Według niektórych źródeł szkoła miała istnieć w wieży ratuszowej lub pobliskim klasztorze.
Historycy są jednak zgodni: nie istniała żadna formalna instytucja kształcąca katów w Bieczu. Szkolenie odbywało się na zasadzie mistrz - uczeń, a adepci uczyli się zawodu poprzez praktykę pod okiem doświadczonego oprawcy. Mimo to legenda ta przetrwała - być może dlatego, że opierała się na rzeczywistych wydarzeniach, takich jak masowa egzekucja zbójców w 1614 roku, do której potrzebowano aż kilku oprawców.