Biomasa to nie OZE. Niemcy chcą zmiany definicji na szczeblu UE
Biomasa to nie OZE. Według bowiem procedowanego nowego prawa niemieckiego energia odnawialna ma oznaczać wyłącznie prąd z: wody, wiatru, słońca i geotermii. Tym samym biomasa zniknęła z katalogu źródeł odnawialnych. Ale to nie wszystko. Niemcy chcą to przeforsować na szczeblu unijnym.
Biomasa to nie OZE według nowej definicji
Rząd niemiecki zatwierdził projekt zmian, w którym energia odnawialna ma oznaczać wyłącznie prąd z wody, wiatru, słońca i geotermii (z wyłączeniem dużych elektrowni wodnych). Czyli — biomasa zniknęła z katalogu źródeł odnawialnych.
Niemieccy specjaliści z branży bioenergii nie są w stanie pojąć tego ruchu własnego rządu. Co więcej, uważają, że — wbrew wszystkim dotychczasowym aktom prawnym, zarówno na szczeblu niemieckim, jak i unijnym chce on usunąć biomasę z definicji OZE.
Według branży to oznacza poważny regres dla biogazowni i ogrzewania drewnem, które dotąd korzystały ze statusu zielonej energii.
Biomasa to nie OZE — co to może oznaczać dla polskiego rolnictwa?
Choć sprawa dotyczy Niemiec, jej konsekwencje mogą być odczuwalne także w Polsce. Biogazownie i instalacje na biomasę od dawna są wskazywane jako kierunek rozwoju energetyki rozproszonej na wsi. Na przykład politycy PSL promują je jako rozwiązanie dla rolników — pozwalające zagospodarować odpady i zmniejszyć koszty energii.
Jeśli jednak w UE utrwali się podejście, że biomasa to nie OZE, wówczas rozwój tego sektora może być trudniejszy. Brak jednolitych zasad w polityce energetycznej utrudni pozyskiwanie środków i rozwój inwestycji. Poza tym energia wcale nie będzie tańsza. Wprost przeciwnie, zrówna się ją z węglową czy z gazu.
Branża bioenergetyczna mówi o „szaleństwie”
Eksperci od biomasy ostrzegają, że niemiecki projekt to krok wstecz. Biogazownie, które wspierały transformację energetyczną, zostaną potraktowane tak samo jak elektrownie węglowe. Przedstawiciele stowarzyszeń zrzeszonych w Berlińskim Urzędzie ds. Bioenergii uważają ten ruch co najmniej za szalony.
Jeżeli Bundestag przyjmie ustawę w tej formie i przeforsuje swoją ideę w UE, Polska i inne kraje stawiające na biogazownie mogą znaleźć się w trudnej sytuacji. Rolnicy, którzy liczyli na inwestycje w bioenergię, mogą sobie zadać pytanie:
Czy warto rozwijać technologię, którą największa gospodarka UE uznała za „niezieloną”?
Zmiana definicji energii odnawialnej w Niemczech to mocny sygnał polityczny i gospodarczy. Dla niemieckiej branży bioenergetycznej oznacza utrudnienia i niepewność. Tymczasem dla Polski i innych krajów UE — ryzyko osłabienia kierunku, który dotąd był przedstawiany jako szansa dla wsi. Decyzja Berlina wywoła debatę także u nas. Mianowicie dlatego, że jeśli biomasa to nie OZE, to przyszłość biogazowni może stanąć pod znakiem zapytania.
Co oznacza, że biomasa nie jest uznawana za OZE?
Często zadawane pytania (FAQ): Biomasa to nie OZE. Niemcy chcą zmiany definicji na szczeblu UE
Oznacza to, że energia z biogazu i drewna nie będzie zaliczana do źródeł odnawialnych, co może wpłynąć na jej rozwój i finansowanie w sektorze bioenergetyki.
Jakie źródła energii będą uznawane za odnawialne w Niemczech?
Według nowego projektu ustawy to tylko energia pochodząca z wody, wiatru, słońca i geotermii, z wyłączeniem dużych elektrowni wodnych.
Jak zmiana definicji biomasy wpłynie na polskich rolników?
Może to utrudnić rozwój biogazowni oraz instalacji na biomasę, co z kolei wpłynie na możliwość pozyskiwania funduszy i inwestycji w energetykę odnawialną na wsi.
Jakie są obawy branży bioenergetycznej w związku z tą zmianą?
Branża obawia się, że zmiana definicji biomasy jest krokiem wstecz, który może zniechęcić inwestycje i pogorszyć sytuację biogazowni, traktując je podobnie jak elektrownie węglowe.
Czy zmiana ta może wpłynąć na ceny energii?
Tak, jeżeli biomasa zostanie wyłączona z OZE, ceny energii mogą wzrosnąć, ponieważ biomasa będzie traktowana na równi z energią z węgla czy gazu, co zwiększy koszty dla użytkowników.