Bitwa pod Zawichostem. Krwawa łaźnia nad Wisłą

W cieniu chwały Grunwaldu skrywa się historia innego polskiego zwycięstwa, równie imponującego, a jednak dziś często pomijanego. Mowa o bitwie pod Zawichostem, stoczonej 19 czerwca 1205 roku. Choć dzisiaj pamięć o tej batalii przygasła, w średniowieczu uchodziła za jedną z najchwalebniejszych kart polskiego oręża. Co wiemy na temat bitwy pod Zawichostem?

Ilustracja poglądowaIlustracja poglądowa
Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Przez Wieki

Tło zawichojskiej bitwy

Źródła historyczne dotyczące tej bitwy są skąpe i niejasne. Kroniki z epoki przedstawiają wydarzenia w sposób fragmentaryczny i często sprzeczny. Brakuje wiarygodnych relacji spisanych bezpośrednio po bitwie lub nawet w tym samym pokoleniu. Dopiero Jan Długosz, historyk żyjący niemal trzysta lat później, sporządził szczegółowy opis polskiej obrony.

Z powodu braku rzetelnych źródeł, nie można jednoznacznie stwierdzić, czy przed wojną doszło do jakiejkolwiek polskiej prowokacji, która mogła wywołać atak Romana. Wątpliwości te potęguje fakt, że książę halicki zaledwie kilka lat wcześniej został osadzony na tronie z pomocą Piastów i utrzymywał z nimi dobre stosunki.

Niezależnie od motywów Romana, bitwa pod Zawichostem okazała się jednym z najważniejszych starć z obcym najeźdźcą w dziejach rozbitej na dzielnice Polski. Położony nad Wisłą, w pobliżu Sandomierza, Zawichost stanowił strategiczny punkt, którego zdobycie otwierało drogę na Kraków i dalsze ziemie Małopolski.

"Lew" i "krokodyl"

Roman Halicki, książę panujący na przełomie XII i XIII wieku, niewątpliwie zasłużył na miano jednego z najwybitniejszych władców rozbitej Rusi. Zasłynął z męstwa i determinacji podczas walki z koczowniczymi Połowcami.

Nie tylko skutecznie odpierał ich najazdy, ale też prowadził udane kampanie militarne, poszerzając swoje władztwo. Oprócz Halicza i Włodzimierza, udało mu się zdobyć Kijów, przez co stał się jednym z najpotężniejszych książąt ruskich.

Późniejsi kronikarze, zafascynowani dokonaniami Romana, z pewną przesadą przedstawiali go jako "samowładcę całej Rusi", który "pokonał wszystkie pogańskie narody", a w walce był niczym "lew" i "krokodyl".

W drodze do Zawichostu

Niestety, brawura Romana okazała się jego zgubą. W 1205 roku wyruszył na wyprawę wojenną przeciwko Polsce, lekkomyślnie lekceważąc siłę przeciwnika.

Ruskiemu najazdowi przeciwstawił się młody książę Leszek Biały, który nieco wcześniej sprzymierzył się z Romanem, pomagając mu w zdobyciu władzy. Teraz jednak ambicje księcia halickiego sięgnęły dalej. Pragnął nie tylko wyrwać się z piastowskich wpływów, ale również – jak twierdzą niektórzy historycy – podporządkować sobie zachodnich sąsiadów.

Roman był początkowo bliski zrealizowania tych zamierzeń. Udało mu się bowiem zdobyć dwa polskie grody, Łuków i Lublin, które obrońcy oddali – jak wszystko na to wskazuje – bez walki.

Jakby tego było mało pozostałe polskie oddziały, liczące co najwyżej kilka tysięcy ludzi, wycofały się do Wisły, nie podejmując otwartej konfrontacji z wschodnim przeciwnikiem.

Zła czy dobra wróżba?

Roman, uskrzydlony odniesionymi sukcesami, postanowił przeprawić się przez rzekę. Jak określił to jeden z kronikarzy zrobił to "częściowo na statkach i czółnach, częściowo w bród". Przyjęto, iż wojska ruskie przeszły Wisłę na południe od Zawichostu, ponieważ na północ od grodu znajdowały się w tym czasie trzęsawiska i mokradła.

Jan Długosz w swej kronice zapisał, iż Roman miał w noc poprzedzającą bitwę sen, że "garstka ptaków o czerwonych głowach, które nazywamy szczygiełkami, nadleciała od strony, w której znajduje się Sandomierz, i pożarła bardzo wielką liczbę wróbli".

Jak skonstatował kronikarz, większość z otoczenia księcia uznała to za dobrą wróżbę, lecz starzy i rozsądni przyjęli ów znak za złą przepowiednię.

Z dzisiejszej perspektywy możemy epizod przytoczony przez Długosza włożyć między bajki, albowiem dziejopis ten wielokrotnie dawał ponieść się fantazji, szczególnie wtedy, gdy nie posiadał na jakiś temat konkretnych informacji. W tym wypadku brak wiadomości o sytuacji panującej w obozie ruskim przed bitwą dawał mu szerokie pole do popisu.

Przeciwnik w pułapce

Mamy prawo przypuszczać, iż wojska polskie, choć do tej pory wycofujące się przed Rusinami, bacznie obserwowały przez cały czas działania nieprzyjaciół i tylko czekały na jego potknięcie.

Możliwe, iż właśnie w rejonie Zawichostu piastowskie dowództwo zdecydowało się wciągnąć wschodnich sąsiadów w pułapkę, dającej sposobność zniwelowania przewagi liczebnej stojącej po stronie Romana. W twierdzeniu tym przekonuje lektura niektórych źródeł, które zwróciły uwagę na zarozumiałość, pychę i dumę halickiego księcia w dniu bitwy.

Najwidoczniej Roman był bardzo pewny siebie i, choć był już doświadczonym wodzem, co wielokrotnie dowiódł podczas prowadzonych przez siebie kampanii zbrojnych, okazał się mimo wszystko nieostrożny. Niewykluczone, iż zawiedli go jego szpiedzy, którzy nie zdołali wykryć pod Zawichostem polskich wojsk.

Inaczej natomiast musieli się spisać piastowscy wywiadowcy, dzięki których pracy Polacy doskonale wiedzieli o kolejnych ruchach nieprzyjaciół. Można założyć, iż gdyby Roman zdawał sobie sprawę z obecności armii piastowskiej pod Zawichostem, to najprawdopodobniej nie zdecydowałby się forsować na tym odcinku Wisły. Tak się ostatecznie jednak nie stało, co – jak miała pokazać najbliższa przyszłość – przyniosło mu katastrofalne następstwa.

Bitwa pod Zawichostem

Zdaniem Jana Długosza, kiedy Rusini znaleźli się w polu obserwacji Polaków, dosięgł ich grad strzał, puszczonych przez piastowskich łuczników. Można się tylko domyślać, zakładając realność zaistnienia tej sytuacji, jaki popłoch wybuchł wówczas w szeregach armii Romana.

Popłoch ten musiał z pewnością ulec spotęgowaniu, kiedy na zdezorientowane rozwojem sytuacji wojska ruskie runęła polska jazda, trzymana do tej pory w ukryciu przed napastnikami. Najprawdopodobniej polscy rycerze zamierzali w miarę możliwości szybko rozwinąć szyki i korzystając ze wsparcia łuczników rozbić nieprzyjaciela, zanim ten zdoła wykonać jakikolwiek manewr.

Na umówiony znak rycerze podlegli Leszkowi Białemu i jego młodszemu bratu Konradowi Mazowieckiemu ruszyli w kierunku Rusinów, nabierając stopniowo rozpędu.

W jednej chwili Roman halicki znalazł się w potrzasku. Nie zrejterował jednak przed Polakami, lecz postanowił się z nimi zmierzyć.

Bitwa pod Zawichostem wkroczyła w decydującą fazę, gdy Piastowie rozproszyli pierwsze szeregi nieprzyjaciela, którego siły zaczęły się z czasem chwiać i ustępować w kierunku Wisły. W końcowym momencie starcia Rusini rozpoczęli masową ucieczkę przed siekającymi ich bez opamiętania sąsiadami, próbując przedostać się przez rzeką.

Ucieczka i rzeź Rusinów

W trakcie ucieczki znaczna część wojowników ruskich została wybita do nogi. Reszta potonęła w nurtach Wisły pod ciężarem własnych zbroi.

Jedynie nielicznym udało się przedostać na prawy brzeg rzeki, skąd obserwowali rzeź swych rodaków. Jednakże i oni później – jak przekonują źródła – ponieśli śmierć, ponieważ zarwała się pod nim zryta kopytami koni ziemia i runęła wraz z nimi do rzeki.

Po bitwie – jak napisał z perspektywy kilku stuleci Jan Długosz – "Wisła zabarwiona przez jakiś czas krwią ludzką, mieszając czerwień z właściwym sobie kolorem, dawała patrzącym świadectwo o rozmiarach rzezi".

Polskie zwycięstwo, ruska klęska

Jak wynika z powyższego, Polacy odnieśli wielki sukces, bijąc na głowę Rusinów. Dowodzących ich poczynaniami książę Roman został zabity podczas ucieczki. Ostatnie chwile życia Rurykowicza opisał Jan Długosz. Według niego Roman:

"widząc że jest poważnie zagrożony – już bowiem koń na którym siedział, kopany raz po raz piętami, chciał go zrzucić – przedarłszy się przez środek szeregów, dostaje się nad rzekę Wisłę, gdzie padł i zostawił księcia. Następnie Romanowi przyprowadzono starą szkapę i z trudem przeprawił się przez rzekę, a klaczy dzięki której przepłynął rzekę, dziękował jak matce za swoje ocalenie. Zmieszany z tłumem swoich uciekających żołnierzy wzięty w gromadzie przez Polaków, którzy ich ścigali, za prostego żołnierza, został zarąbany".

Niektórzy historycy uważają, iż motyw z koniem został zapożyczony przez Długosza z tekstu śpiewanych w jego czasach na jarmarkach pieśni. Niestety nie jesteśmy w stanie zweryfikować tego twierdzenia.

Pewne jest jedynie to, iż Roman poległ pod Zawichostem (w nieznanym dziś miejscu), zaś jego ciało z polecenia Leszka Białego pochowano w Sandomierzu, a następnie, po wykupieniu go przez Rusinów, złożono je we Włodzimierzu.

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Szczecin: Protest przeciwko rytualnemu ubojowi zwierząt na deptaku
Szczecin: Protest przeciwko rytualnemu ubojowi zwierząt na deptaku
Żory: Tłumy na rockowym festiwalu w Parku Cegielnia
Żory: Tłumy na rockowym festiwalu w Parku Cegielnia
Kraków: Dzień drugi Męskiego Grania. Tak bawią się festiwalowicze
Kraków: Dzień drugi Męskiego Grania. Tak bawią się festiwalowicze
Bydgoszcz: Sobotnia joga na trawie w parku Kochanowskiego
Bydgoszcz: Sobotnia joga na trawie w parku Kochanowskiego
Piła: KORSO 2025. Działkowcy pochwalili się zbiorami. Jak się udały?
Piła: KORSO 2025. Działkowcy pochwalili się zbiorami. Jak się udały?
Wola Rębkowska: Policyjny pościg za kierowcą z sądowym zakazem
Wola Rębkowska: Policyjny pościg za kierowcą z sądowym zakazem
Piłkarki Hydrotrucku Sportowej Czwórki Radom zaczęły nowy sezon
Piłkarki Hydrotrucku Sportowej Czwórki Radom zaczęły nowy sezon
34. Rajd Rzeszowski za nami. Marczyk i Gospodarczyk bezkonkurencyjni
34. Rajd Rzeszowski za nami. Marczyk i Gospodarczyk bezkonkurencyjni
Poznań: Powstaje festiwalowa scena. BitterSweet Festival coraz bliżej
Poznań: Powstaje festiwalowa scena. BitterSweet Festival coraz bliżej
Janów Lubelski: Trwa Festiwal Kaszy Gryczaki. Świętowanie ze smakiem
Janów Lubelski: Trwa Festiwal Kaszy Gryczaki. Świętowanie ze smakiem
Grodzisk Wielkopolski: Festiwal Integracje 2025 w rytmach folkloru
Grodzisk Wielkopolski: Festiwal Integracje 2025 w rytmach folkloru
Przytok: 34. ogólnopolski plener malarski trwał dwa tygodnie
Przytok: 34. ogólnopolski plener malarski trwał dwa tygodnie