Bliskie spotkanie z wilkiem podczas wyprawy rowerowej w gminie Manowo
W miniony weekend nasz Czytelnik z Koszalina wybrał się ze swoim 12-letnim synem na rowerową wyprawę. Wspólnie dojechali do Manowa, a potem skręcili w asfaltową drogę biegnącą kilkanaście kilometrów przez las, aż niemal do samego Strzekęcina.
- Byliśmy już chyba w połowie tego odcinka, gdy mój syn musiał za potrzebą pójść na chwilę między drzewa. Zatrzymaliśmy się, położyliśmy rowery na asfalcie. Podnosimy głowy, a tam wilk - relacjonuje mężczyzna. - Nie był zbyt blisko, odległość między nami na szczęście nie była mała, ale było go dobrze widać. Stał i patrzył w naszą stronę. Z początku myślałem, że to pies. Ale wyglądał jakoś inaczej, po chwili do mnie dotarło, że to musi być wilk. Nie bardzo wiedziałem co robić, więc przytuliłem mocno syna do siebie i tak staliśmy bez ruchu. Na szczęście po chwili wilk odwrócił się i pobiegł w las. Trochę czasu upłynęło zanim doszliśmy do siebie i ruszyliśmy w dalszą drogę - opowiada koszalinianin.
Dodaje, że kompletnie nie spodziewał się takiego spotkania, a najgorsze było to, że nie wiedział co w takiej sytuacji razem z synem powinni robić.
- Po prostu zachowaliśmy spokój i to chyba było najlepsze, co wtedy mogliśmy uczynić. Za pośrednictwem „Głosu” chciałem przypomnieć, że takie spotkania w naszych lasach są możliwe - ostrzega nasz Czytelnik.
Tomasz Kurek, nadleśniczy z Nadleśnictwa Manowo, potwierdza, że rzeczywiście do takich spotkań może dochodzić. - Wilki u nas faktycznie są i nawet jakiś czas temu jeden z osobników został potrącony przez samochód na trasie Manowo - Koszalin. Czyli jak już pojawiają się w terenie zurbanizowanym, to tym bardziej można spotkać je w lesie - mówi nadleśniczy. Jednocześnie uspokaja i zapewnia, że w tej chwili zagrożenie dla człowieka w naszym regionie jest znikome. - Wilki u nas mają pod dostatkiem dzikiej zwierzyny, nie mają powodów, aby atakować ludzi. Najczęściej schodzą nam z drogi i prawdopodobieństwo, że dojdzie do jakiejkolwiek groźnej sytuacji jest naprawdę bardzo małe - podkreśla. Wyjaśnia, że na terenie Nadleśnictwa Manowo są dwie lub trzy watahy, po kilka sztuk każda.
A jak się najlepiej zachować, gdy przypadkowo natkniemy się na wilka? - Przede wszystkim zachowajmy spokój. Ten pan z synem postąpili bardzo dobrze. Jeśli wilk nas tylko obserwuje stójmy spokojnie, możemy też zacząć bardzo powoli się wycofywać. Rzecz jasna trochę gorzej jest wówczas, gdy wilk zacznie się do nas zbliżać. Wtedy starajmy go odstraszyć krzykiem lub machaniem rękami. Raczej nie rzucajmy niczym, bo nasz gwałtowny ruch może wywołać u niego poczucie zagrożenia i sprowokować do ataku - tłumaczy Tomasz Kurek. Informuje też, że jak dotychczas w naszym regionie nie odnotowano żadnego groźnego przypadku z udziałem człowieka i wilka.