Bydgoszcz: Będzie proces dewelopera. Sąd czeka na pokrzywdzonych
30 października w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy odbędzie się wstępne posiedzenie w sprawie działalności dewelopera Jarosława G. na szkodę klientów. Sąd zwraca się do osób pokrzywdzonych o stawiennictwo na sali rozpraw.
To finał postępowania, które został przekazane Prokuraturze Okręgowej w Toruniu. Ostatecznie zarzuty oszustw i innych przestępstw zostały postawione Jarosławowi G., jak i Joannie G., Aleksandrze G., Krzysztofowi B., Rafałowi B. i Piotrowi P. W tym gronie jest rodzina, byli wspólnicy i prawnik dewelopera odpowiedzialnego za realizację budowy Osiedla Bydgoskich Olimpijczyków w bydgoskim Fordonie.
Zobacz również: Jarosław G. oszukał wielu ludzi. Deweloper z Bydgoszczy odbywa już karę więzienia
To już kolejne postępowanie z udziałem G. Poprzednie dwie sprawy, które były procedowane przed sądem, zakończyły się wyrokami skazującymi. Mężczyzna usłyszał wyrok w 2024 roku między innymi za wprowadzenie w błąd notariusza w sprawie transakcji zbycia trzech nieruchomości na południu Polski. Spółka deweloperska prowadzona, która działała między innymi w Bydgoszczy, z tego tytułu miała ponieść stratę w wysokości 12 mln zł.
Z kolei 10 czerwca tego roku zapadł kolejny wyrok na G. Za oszustwa, defraudacje i fałszowanie podpisów na dokumentach sąd skazał go na 8 lat więzienia.
Nie tylko fałszerstwa
Sąd uznał, że G. jest winien oszustw na szkodę kontrahentów i klientów spółki Dom 4, a także na szkodę... samej spółki, bo dopuszczał się defraudowania firmowych środków. Uznano, że G. fałszował podpisy członków swojej rodziny i innych osób.
- Było to wielokrotne fałszowanie podpisów - podkreślał sędzia Roman Narodowski, uzasadniając wyrok. - Wielokrotnie podpisywał się za inne osoby, do czego zresztą się przyznawał przed sądem, ale zaznaczał, że nie miał świadomości konsekwencji.
Ponadto sędzia podkreślił: - Coś takiego, jak kasa spółki, nie istniało.
Pieniędzmi od kontrahentów G. swobodnie dysponował, inwestując w nieruchomości, a także przelewając je na konto założone w imieniu córki, Aleksandry. Ta zresztą w tym samym procesie została uniewinniona. Sąd uznał, że nie ma żadnego dowodu, by młoda, licząca wówczas 19 lat kobieta miała świadomość nielegalnej działalności ojca. Dodatkowo wpływ tu miały relacje rodzinne i kwestia zaufania do ojca.
Skazany został również wspólnik G., czyli Roman D. To skazany wcześniej za udział w zorganizowanej grupie przestępczej inwestor, który kilkoma milionami złotych wsparł jeden z interesów prowadzonych przez G. Sąd uznał, że mężczyzna jest częściowo poszkodowany działalnością "biznesową" Jarosława G. Chcą jednak odzyskać część zainwestowanych pieniędzy, dopuścił się sfałszowania potwierdzenia salda firmowego - za to został skazany na zapłatę wysokiej grzywny.
Na nowe mieszkania czekali latami
W sprawie, która została przekuta w śledztwo już w 2020 roku - kiedy na jaw wyszły informacje o wyprowadzaniu pieniędzy ze spółki deweloperskiej - jest również wątek poszkodowanych klientów. G. miał ich wprowadzać w błąd informując, że mieszkania w powstającym osiedlu bloków w bydgoskim Fordonie, są wolne od zapisów w księgach. Tymczasem okazywało się, że pierwszeństwo do ich kupna mieli inni klienci, którzy dokonywali wcześniej przedpłat.
Ostatecznie sprawa upadłościowa spółki zakończyła się zgodą na tzw. "upadłość układową". To oznaczało, że kupcy zgodzili się dopłacić "do metra" w każdym w powstających mieszkań, by tylko móc doprowadzić inwestycję do finału i móc wprowadzić się do "nowych" lokali. Niektórzy klienci czekali na ten moment od 2014 roku, bo właśnie wtedy pierwsi z nich wpłacili spółce G. pieniądze za mieszkania.