Bydgoszcz: Inwalida zaparkował na kopercie i odholowali mu auto
25 sierpnia pan Mirosław, mieszkaniec Osiedla Leśnego w Bydgoszczy otrzymał odpowiedź z Samorządowego Kolegium Odwoławczego, do którego zwrócił się w sprawie decyzji prezydenta miasta wydanej wcześniej w jego sprawie.
Samorządowe Kolegium Odwoławcze zajęło stanowisko
SKO uznało, że bydgoszczanin powinien być obciążony nakazem zapłaty za odholowanie przez służby miejskie jego auta na parking strzeżony. Koszt tej "usługi" to 716 zł.
To, jak na razie, ostatni zwrot w sprawie, która ma początek w kwietniu tego roku. Pan Mirosław zaparkował wtedy przy ulicy Pocztowej i poszedł do restauracji. Kiedy wrócił, samochodu już nie było. Jak się okazało, auto zostało odholowane na polecenie bydgoskiej Straży Miejskiej.
Zobacz również: Odholowali auto z "koperty", bo karta parkingowa zsunęła się z podszybia
W dokumencie wystawionym przez SM 26 kwietnia 2025 roku napisano: "Na podstawie (...) rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 22 czerwca 2011 roku w sprawie usuwania pojazdów, których używanie może zagrażać bezpieczeństwu lub porządkowi ruchu drogowego (...) informuję, że (...) pojazd (...) został usunięty na parking strzeżony".
Dokładniej, auto odprowadzono w wyznaczone miejsce przy ulicy Fordońskiej 254, obsługiwane przez spółkę prywatną na mocy umowy firmy z miastem. Dlaczego? Pan Mirosław zaparkował na "kopercie", czyli w miejscu zarezerwowanym dla osób z niepełnosprawnością.
- Przecież ja mam legitymację dla osób niepełnosprawnych! Jest ważna do 2028 roku. Dokument zostawiłem za szybą w aucie - podkreśla bydgoszczanin.
"Pojazd był oznakowany kartą parkingową (oryginał leżał na wycieraczce, ale była jego kserokopia za szybą). Uważam, iż działania strażników miejskich polegające na podjęciu decyzji o odholowaniu mojego samochodu były nieodpowiednie" - napisał pan Mirosław 28 kwietnia w odwołaniu od decyzji.
W tym samym dokumencie wyjaśnił, że jego samochód został odholowany, bo strażnicy widzieli za szybą kserokopię legitymacji osoby niepełnosprawnej - w domyśle: Nie oryginał. - Wszystko przez to, że zostawiłem na podszybiu kopię, a na niej położyłem oryginalną legitymację. Podczas domykania drzwi oryginał musiał zsunąć się i upaść na podłogę.
Pan Mirosław tłumaczy też, po co mu kopia, skoro ma wydaną oryginalnie legitymację: - Kserokopia jest mi potrzebna na parkingu X Wojskowego Szpitala, którego jestem częstym pacjentem. Tam jest taka procedura, że oryginał pozostawiam w samochodzie, a kserokopię biorę do recepcji, aby odebrać bilet na wyjazd.
Co stanowią przepisy?
Decyzją Prezydenta Miasta Bydgoszczy (której dotyczy odwołanie do SKO) obciążono pana Mirosława obowiązkiem pokrycia kosztów holowania pojazdu. Opłata za holowanie to jedno. Grzywna z tytułu mandatu karnego za nieprzepisowe parkowanie, to drugie. A właśnie taka kara wisiała nad niepełnosprawnym, kiedy kiedy pomoc drogowa na zlecenie strażników miejskich zabierała jego auto. Ostatecznie, kierowca został tylko pouczony.
W piśmie od SM podpisanym przez komendanta czytamy: "W działaniu podległych mi funkcjonariuszy nie dostrzegam nieprawidłowości. Usunięcie pojazdu było w tym przypadku zasadne. Tym samym przedmiotową skargę uznaję za niepotwierdzoną".
Samorządowe Kolegium Odwoławcze orzekło, że między innymi zgodnie z przepisami o ruchu drogowym wystąpiły przesłanki do obciążenia pana Mirosława kosztami holowania.
- Zgodnie z artykułem 8, ust. 3 ustawy Prawo o Ruchu Drogowym kartę parkingową umieszcza się za przednią szybą pojazdu samochodowego - komentuje sprawę Arkadiusz Bereszyński, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Bydgoszczy. - W sposób umożliwiający odczytanie numeru karty i jej daty ważności. Przepisy nie dopuszczają posługiwania się kopią dokumentu.
Ustawa ponadto - jak zaznacza rzecznik - stanowi również o usuwaniu pojazdów: - Jeżeli pojazd jest nieoznaczony kartą parkingową osoby niepełnosprawnej, to jest przypadek do holowania obligatoryjnego. Ustawodawca używa sformułowań: albo pisze " może zostać usunięty" i wtedy to jest decyzja strażnika, który ocenia sytuację, albo mówi: "usuwa się pojazd". A takie było właśnie w tym wypadku.