Bydgoszcz: Pogrzeb Leszka Siekierskiego, wieloletniego dyrektora V LO
Ceniony pedagog, który całe swoje życie zawodowe poświęcił pracy z młodzieżą, zmarł 4 października w wieku 64 lat. Spoczął na cmentarzu parafialnym Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bydgoszczy. Przy dźwiękach zespołu Pink Floyd, który tak bardzo lubił, żegnały Go tłumy.
W ostatniej drodze towarzyszyli mu nie tylko licznie przybyli współpracownicy, uczniowie i absolwenci "Piątki", ale także, m.in., dyrektorzy bydgoskich szkół oraz przedstawiciele władz miejskich i wojewódzkich oraz Kuratorium Oświaty. Obecni byli, m.in., prezent Bydgoszczy Rafał Bruski, Iwona Waszkiewicz - zastępczyni prezydenta Bydgoszczy, Michał Sztybel - wojewoda kujawsko-pomorski (absolwent V LO) oraz Grażyna Dziedzic, kujawsko-pomorska kurator oświaty.
Przypomnijmy, że Leszek Siekierski ukończył historię na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Pracę w oświacie rozpoczął w 1986 roku w SP nr 10 w Bydgoszczy, potem uczył w Gimnazjum nr 16, a od 2002 r. pełnił funkcję dyrektora V LO im. Ignacego Jana Paderewskiego na Kapuściskach. Jego śmierć poruszyła mocno całe bydgoskie środowisko oświatowe.
Tak wspominają Go osoby, które znały dyrektora Leszka Siekierskiego, które pracowały z Nim bądź przyjaźniły się.
Marian Szczerba, dyrektor honorowy V LO w Bydgoszczy
- Leszek swoją przygodę z "Piątką" rozpoczął w 2002 roku. Kto widział szkołę i jej otoczenie w tamtym roku i odwiedził ją obecnie, trudno było mu ją poznać. To dzięki Jego zapobiegliwości i staraniom oraz przychylności władz miasta, w szkole przeprowadzono zmiany: termomodernizację, wybudowano parking, w ostatnich latach wielofunkcyjne boisko i pływalnię "Piąta Fala". Dla współpracowników był wyrozumiałym szefem, dla uczniów tatą - dyrektorem, mającym zawsze dla nich czas i chęć do rozmowy. Prywatnie kochał góry i co roku przynajmniej przez tydzień musiał się z nimi zaprzyjaźniać, niezależnie od pogody i mając zawsze telefon w pogotowiu. Będę Go wspominać jako serdecznego, ciepłego człowieka. Żegnaj Przyjacielu, miałeś pracowite życie, spoczywaj w spokoju.
Grażyna Dziedzic, kujawsko-pomorska kurator oświaty
- Albert Einstein powiedział kiedyś, że "tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia". I mam takie wrażenie, jakby ten noblista mówił właśnie o Leszku Siekierskim. Poświęcił on całe swe siły, emocje i intelekt, by służyć uczniom, ich rozwojowi i wychowaniu. Poznałam Leszka na początku jego drogi dyrektorskiej. Od razu budził ogromną sympatię. Pamiętam, gdy przyjechał na jego pierwszą naradę dyrektorów w towarzystwie pani dyrektor Tamary Jakubowskiej. Mocno podkreślał, jak bardzo jest wdzięczny swojej poprzedniczce, że wprowadza go do "dyrektorskiego zbioru". Zawsze był niezwykle grzecznym i pogodnym człowiekiem. Przez pierwsze miesiące uczył się jeszcze sztuki zarządzania, pytał mnie czasami o różne rozwiązania. Moje zdziwienie było wielkie, gdy już w drugim półroczu swojego dyrektorowania, to on podpowiadał innym, jak wykonać niektóre zadania. Zawiązaliśmy wkrótce grupę wzajemnej pomocy, niektórzy śmiali się, że wzajemnej adoracji. Był to zespół kilku dyrektorów, którzy wspierali się zawsze, choć ze świadomością, że jesteśmy dla siebie jednocześnie przyjazną konkurencją. Leszek na naszych spotkaniach był zawsze przygotowany, czasem nawet "wykłócał się" z nami, że nie mamy racji, bo on już dotarł do najnowszych rozwiązań prawnych danej sprawy. Wzruszające są dla mnie te wspomnienia, bo naprawdę docenialiśmy jego klasę, że dzielił się z nami tym, co sam w trudzie wypracował, nie bacząc, że my korzystamy z "gotowca". Był człowiekiem bardzo otwartym i gościnnym. Zapraszał życzliwie do swojej szkoły, pokazywał nowe szkolne "nabytki". Opowiadał o swoich doświadczeniach. Bardzo dzielnie znosił swoją chorobę. Kiedy odwiedziłam go 2 tygodnie przed jego odejściem, był jeszcze pełen nadziei i dobrej myśli, że spotkamy się na 70-leciu V LO. Pozostanie po nim dzieło - pamięć w wielu ludzkich sercach, pozostanie nauka z jego życia płynąca, że (jak mówił Johann Wolfgang von Goethe) żyjemy naprawdę tylko wtedy, gdy cieszymy się ludzką życzliwością.
Iwona Waszkiewicz, zastępczyni prezydenta Bydgoszczy
- Leszek Siekierski z wielkim oddaniem i ogromnym zaangażowaniem przez ponad 20 lat kierował V LO w Bydgoszczy. Wierzył, że szkoła to nie tylko mury i sale lekcyjne - to wspólnota, dialog, przestrzeń, w której młodzi ludzie uczą się odpowiedzialności, samodzielności, wartości społecznych. Wraz z jego odejściem bezpowrotnie zamyka się ważny etap historii "Piątki", a bydgoska oświata straciła zaangażowanego i oddanego pracy dyrektora. W mojej pamięci Leszek pozostanie jako dyrektor i kolega zawsze uśmiechnięty, niezwykle życzliwy, pełen pomysłów i planów na przyszłość, zawsze gotowy do pomocy. Wielka szkoda, że odszedł tak wcześnie...
Magdalena Jasińska - wicedyrektor V LO w Bydgoszczy
- Dyrektor Leszek Siekierski był wymagający - w stosunku do innych, ale przede wszystkim wymagał od siebie. Cenił punktualność, rzetelność, odpowiedzialność i sam taki był - skrupulatny, punktualny i sumienny. Potrafił być stanowczy, gdy wymagała tego sytuacja, a jednocześnie zawsze wrażliwy na krzywdę dzieci. Doskonale znał przepisy prawa oświatowego i chętnie dzielił się swoją wiedzą, służąc radą i pomocą innym dyrektorom, nauczycielom i pracownikom szkoły. Był kontaktowy, pomocny i uczynny. Zawsze opanowany - w trudnych sytuacjach zachowywał zimną krew, twardo stąpał po ziemi i zazwyczaj trafnie oceniał sytuację. Poza pracą miał wiele pasji. Interesował się historią, lubił góry i wycieczki rowerowe. Z przyjemnością sięgał po dobre kryminały i nigdy nie odmawiał słodyczy.
Mirosława Glaza, dyrektor II LO w Bydgoszczy
- Z Leszkiem znaliśmy się ponad 20 lat. W gronie znajomych, głównie dyrektorów szkół, jeździliśmy co roku w góry. Leszek je kochał, zwłaszcza Pieniny. Znał tam każdą ścieżkę, każdy szlak. Z nas wszystkich najlepiej też był przygotowany kondycyjnie. Bardzo nam tym imponował. Niewątpliwie miał duszę turysty, do tego był świetnym kompanem. Posiadał niesamowity dar opowiadania. Słowem, świetny mówca i gawędziarz. A poza tym w kontaktach zawodowych służył nam pomocą. Można z nim było przedyskutować różne zawiłe przepisy Prawa oświatowego, wymienić się poglądami, poradzić się.
Piotr Żłobiński, były dyrektor Zespołu Szkół nr 7 w Bydgoszczy
- Znaliśmy się i przyjaźniliśmy od czasu studiów. Jako dyrektor był dla mnie oświatowym mentorem, rzeczywiście zawsze można było się go poradzić w kwestiach przepisów oświatowych, bo gdy wchodziły jakieś nowości, to on pierwszy się z nimi zapoznawał. Jako przyjaciel był najlepszym kumplem na świecie. Byłem w grupie osób, która jeździła z nim w góry. W czasie tych wyjazdów opiekował się nami. Doskonale znał trasy. Wszystko zawsze miał zaplanowane. Był świetnym przewodnikiem i dobrze grał w brydża. To był cudowny człowiek, szarmancki, kulturalny i co ważne, szanował poglądy innych. Bardzo będzie mi Go brakowało.
Arletta Popławska, dyrektor SP nr 32 w Bydgoszczy
- Zapamiętam go nie tylko jako świetnego dyrektora, miłośnika gór i jazdy na rowerze, ale przede wszystkim jako człowieka, który zawsze myślał najpierw o innych, a potem o sobie. Gdy ostatnio przebywał na zwolnieniu lekarskim, wysłałam mu SMS-a z gratulacjami, bo znalazłam jego nazwisko wśród osób, które w tym roku z okazji Dnia Edukacji Narodowej miały otrzymać Nagrodę Kujawsko-Pomorskiego Kuratora Oświaty. Odpisał mi i poprosił, abym sprawdziła, czy nauczycielki z jego szkoły, które zgłosił do nagrody, znalazły się na liście nagrodzonych. Cały On, najważniejsi byli dla niego ludzie. W tym tygodniu - już bez Leszka - byliśmy na kongresie Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty w Zakopanem i tam również pięknie go pożegnano, bo trzeba wiedzieć, że od wielu lat Leszek był członkiem OSKKO. To dzięki niemu mocna reprezentacja Bydgoszczy jeździła na te kongresy i konferencje.
Adam Stasik, obecny dyrektor VI LO w Bydgoszczy, w "Piątce" pracował 28 lat
- Z dyrektorem Leszkiem Siekierskim łączyła nas wspólna pasja do historii. Poza tym, że był on świetnym organizatorem - o czym wszyscy, którzy go znali, doskonale wiedzą - to swoją postawą udowodnił mi, że w trudnych sytuacjach można było liczyć na jego pomoc i wsparcie. Gdy 12 lat temu umierał mój ojciec, byłem w pracy i nie mogłem sobie poradzić z emocjami. Dyrektor Siekierski się o tym dowiedział, przyszedł do mnie i powiedział: "Co ty tu jeszcze robisz? Natychmiast jedź do domu". To pokazuje, jak wrażliwym i empatycznym był człowiekiem.