Bydgoszcz: Prokurator chce kary 8,5 roku więzienia za atak na fotografa Mariusza Ręgiela
Został przeprowadzony ostatni dowód w procesie dwóch bydgoszczan oskarżonych o napad w biały dzień z użyciem broni. W Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy na temat stanu zdrowia Marcina F. wypowiedzieli się biegli psychiatrzy i psycholog.
- U oskarżonego nie stwierdzono choroby psychicznej. Cechuje go osobowość nieprawidłowa oraz stwierdzono zespół uzależnienia związany z choroba alkoholową - mówiła biegła lekarz psychiatra, dodając że nie ma wątpliwości, co do tego, że badany jest osobą poczytalną.
Prokurator chce kary bezwzględnego więzienia
Wysłuchanie biegłych odbyło się za pośrednictwem telekonferencji. Adwokat oskarżonego F., mec. Łukasz Kaczanowski pytał, jaki wpływ na rozumienie konsekwencji swoich czynów mógł mieć fakt, że u jego klienta rozpoznano wcześniej "ociężałość umysłową".
Biegła wyjaśniła, że chodzi o upośledzenie rozwoju w stopniu niskim i ono nie wpływa na percepcję czynów dokonywanych przez oskarżonego. Drugi z psychiatrów, którego wysłuchał sąd, podtrzymał wszystkie wcześniejsze ustalenia. Z kolei biegła psycholog dodała, że wspomniane upośledzenie to efekt zaniedbań jeszcze z czasów dziecięcych i jest związane również z brakami w edukacji. Z kolei fakt uzależnienia alkoholu też może być następstwem deficytów w relacjach rodzinnych oskarżonego i chęci potrzeby bycia akceptowanym przez środowisko rówieśnicze.
Sędzia zakończył przewód, a strony wygłosiły swoje mowy procesowe. Prokurator zażądała 8,5 roku więzienia dla Mateusza O. i 8 lat dla Marcina F.
Przypomnijmy, że do zdarzenia, którego dotyczy obecnie proces, doszło 15 maja 2024 roku na Wyżynach. Dwóch napastników podeszło do pana Mariusza Ręgiela, bydgoskiego fotografa i sterroryzowało go przy użyciu noża. Zabrali mu portfel, telefon i między innymi aparat fotograficzny. Napadnięty mężczyzna z ostrzem przyłożonym do gardła był zmuszony podać złodziejom numer PIN swojej karty bankomatowej. Podczas gdy jeden z bandytów chodził od bankomatu do bankomatu, drugi pilnował ofiary, wciąż przyciskając nóż do jego ciała.
Kiedy napadnięty był pilnowany, słyszał, jak mężczyzna nazywał swojego kompana "szwagrem". Jak wynika z ustaleń w śledztwie, siostra Mateusza O. jest jednocześnie partnerką życiową F. Mężczyzna zresztą po wyjściu z więzienia pomieszkiwał razem z O. i jego żoną. F., pilnując poszkodowanego w czasie, kiedy O. próbował wypłacać pieniądze z bankomatów, miał też wyznać ofierze, że "współczuje", iż akurat tego dnia musiała trafić na nich.
"Bałem się, że ze mną skończy"
"Jedynie chwila nieuwagi jednego z napastników (tego z nożem) w czasie gdy drugi się oddalił z moją kartą bankomatową, aby zrobić z niej użytek pozwoliła mi na ucieczkę" - czytamy w relacji podanej w mediach społecznościowych. "Niestety wcześniej przez długie minuty ten bandzior trzymał mi nóż na szyi."
- Udało mi się uciec, kiedy jeden z nich, widać już zniecierpliwiony nieobecnością drugiego, zaczął mnie prowadzić w jakieś inne miejsce. Bałem się, że jeśli zaprowadzi mnie gdzieś w jakiś zakątek, to po prostu skończy ze mną. Byłem przekonany, że to walka o życie. Wtedy wyrwałem się i zacząłem głośno krzyczeć - mówi Ręgiel.
Od razu też zgłosił sprawę policji. I jeszcze tego samego dnia wytypowano, następnie ustalono i zatrzymano podejrzanych o dokonanie napadu.
W mowie końcowej w procesie pełnomocniczka poszkodowanego żądała 10 lat więzienia dla oskarżonych. Z kolei obrońcy, którzy nie kwestionowali udziału swoich klientów w opisywanym zdarzeniu, zaznaczają, że nie ma dowodów, iż napadu dokonano z użyciem noża.
Publikacja wyroku ma nastąpić 9 września.