Były proboszcz z Sasina zniknął, pieniądze parafian również. Duchowny pożyczał je pod różnymi pretekstami
W tym artykule:
Zniknął proboszcz z Sasina i pieniądze parafian
Ks. Krzysztof, proboszcz parafii Sasino w pow. wejherowskim przez lata wzbudzał zaufanie wiernych, remontował świątynie, organizował wydarzenia i... pożyczał pieniądze. Pod różnymi pretekstami - od remontu plebanii, przez instalację fotowoltaiki, aż po wyjazdy do Ziemi Świętej - zwracał się z prośbami o wsparcie. Wierni chętnie pomagali. Czasem 5 tysięcy złotych, czasem 50 tysięcy. W sumie mogło to być nawet 3,5 miliona złotych.
Po pewnym czasie pojawiły się wątpliwości. Coraz więcej osób zaczęło mówić o niespłaconych „pożyczkach”. Proboszcz przestał odpowiadać na wiadomości. Aż w końcu zniknął - zarówno z parafii, jak i z życia publicznego. Ks. Krzysztof był proboszczem w latach 2016 - 2023.
Śledztwo utknęło, ale zapadł wyrok w jednej ze spraw
Choć główne postępowanie prokuratorskie w sprawie ogromnych sum pożyczonych przez duchownego zostało zawieszone z powodu jego nieuchwytności, to wcześniej zdążył zapaść pierwszy wyrok dotyczący jednego z epizodów. Sąd Rejonowy w Kościerzynie uznał duchownego za winnego przywłaszczenia blisko 16 tysięcy złotych. Chodzi o wpłatę na wyjazd do Izraela, do którego nigdy nie doszło, a pieniądze, mimo zobowiązań, nie zostały zwrócone.
- Oskarżonego uznaje za winnego tego, że w nieustalonym momencie pomiędzy 19 lipca 2022 r. a 1 sierpnia 2023 r. w Sasinie przywłaszczył sobie pieniądze w kwocie 15.960 zł wpłacone na poczet kosztów wycieczki - możemy przeczytać w wyroku Sądu Rejonowego w Kościerzynie. - Sąd skazuje go i wymierza mu karę czterech miesięcy ograniczenia wolności polegającej na wykonywaniu nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze dwudziestu godzin w stosunku miesięcznym. Orzeka wobec oskarżonego środek kompensacyjny w postaci obowiązku naprawienia szkody poprzez zapłatę kwoty 15.960 złotych na rzecz pokrzywdzonego.
Wyrok jest prawomocny. To jednak zaledwie ułamek całej sprawy i symboliczny wyrok w porównaniu do ogromnej skali zarzutów, jakie przewijają się w sprawie byłego proboszcza.
W prokuraturze w Wejherowie postępowanie zostało zawieszone. Wydano postanowienie o przedstawieniu zarzutów, jednak ksiądz zniknął, więc nie było komu ich przedstawić.
- Został wydany list gończy za księdzem i trwają jego poszukiwania - mówi prokurator Agnieszka Nickel-Rogowska z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Diecezja milczy, a parafianie nie odpuszczają
Choć sprawa trafiła do prokuratury, nie wszyscy parafianie wierzą, że sprawiedliwości stanie się zadość. Coraz mniej osób liczy na odzyskanie pieniędzy.
- Uważam, że nie tylko jeden człowiek powinien za to odpowiadać. Ten ksiądz nie działał przecież w próżni. Przez lata był częścią instytucji, która go wspierała i nie reagowała, choć sygnały się pojawiały. Skoro ufała mu kuria, to teraz nie może udawać, że nic się nie stało. Odpowiedzialność powinna spoczywać również na tych, którzy pozwolili mu tak długo działać - mówi jeden z mieszkańców Sasina.
Przed kilkoma dniami wysłaliśmy pytania w tej sprawie do rzecznika diecezji pelplińskiej. Jak dotąd nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Relacja jednego z pokrzywdzonych
- W sezonie letnim uczestniczyłem w mszach św. w tej parafii - mówi mieszkaniec powiatu kościerskiego. - Wtedy dowiedziałem się, że ksiądz organizuje pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Postanowiłem wziąć w niej udział, sprawdziłem stronę parafii, dowiedziałem się, że ksiądz organizował wcześniej takie wyjazdy, wzbudzał zaufanie. Wpłaciłem prawie 16 tys. zł. Pielgrzymka miała się odbyć w drugiej połowie 2022 roku. Tak się jednak nie stało, ksiądz tłumaczył się niekorzystnym kursem dolara, ale mówił, że w ciągu dwóch tygodni odda pieniądze. Czas mijał, ksiądz zwodził, zbywał, wreszcie w styczniu 2023 roku wysłałem do kurii oficjalne pismo w tej sprawie. Nigdy nie otrzymałem żadnej odpowiedzi... Jedynie telefonicznie usłyszałem, że są bezradni. Po ostatniej takiej powiadomiłem prokuraturę w Kościerzynie. Sprawa trafiła do sądu, bez udziału księdza. Sąd wydał wyrok, jednak do tej pory nie odzyskałem swoich pieniędzy. Dopiero wówczas okazało się, że jest wielu poszkodowanych w tej sprawie. W listopadzie 2024 roku byłem przesłuchiwany jako świadek. Dowiedziałem się o skali oszustw tego księdza. Jestem zniesmaczony tym, że kuria nie była łaskawa wysłać do mnie jakiejkolwiek odpowiedzi pisemnej. Niedługo zwrócę się do sądu o zamianę wyroku na karę bezwzględnego więzienia. Chodzą słuchy, że ksiądz jest obecnie na Florydzie.
Parafia z ponad 25-letnią historią i bolesnym doświadczeniem
Parafia pw. Miłosierdzia Bożego w Sasinie należy do dekanatu łebskiego i liczy około 1270 wiernych. Powstała w 1997 roku na mocy dekretu biskupa pelplińskiego, wcześniej należała do parafii w Choczewie. W jej skład wchodzą kościół parafialny w Sasinie oraz trzy kościoły filialne: św. Piotra i Pawła w Ciekocinie, św. Michała Archanioła w Jackowie i św. Antoniego w Kurowie.
Mieszkańcy są wstrząśnięci działalnością księdza. Po początkowym zachwycie spotkało ich bolesne rozczarowanie.