Cezar kontra Wercygetoryks. Wódz Gallów skończył marnie
Podbój Galii przez Cezara nie był zwykłą kampanią wojskową. To była bezwzględna walka o władzę, bogactwo i przetrwanie. Rzymski wódz stanął naprzeciw tysięcy galijskich wojowników, którzy nie zamierzali oddać swoich ziem bez walki. Bitwy były krwawe, zdrady częste, a ostateczna rozgrywka przesądziła o losach zachodniej części kontynentu. Jaki był przebieg podboju Galii przez Cezara?
Galia przed Cezarem
Dla przeciętnego Rzymianina Galia była dziką krainą pełną brodatych barbarzyńców. To obraz mocno uproszczony, ale nie do końca fałszywy.
Zaczęło się w Biedronce. Akcja 10+10 gratis tylko do 31 października
Z jednej strony Galowie mieli rozwinięte miasta, świetnych rzemieślników i handel, który rozciągał się od Atlantyku po Alpy. Bogactwa Galii przyciągały kupców z całego świata śródziemnomorskiego. Ich kopalnie złota i srebra budziły zazdrość nawet w Rzymie.
Z drugiej – był to kraj pełen chaosu. Plemię walczyło z plemieniem, krótkotrwałe sojusze rozpadały się szybciej, niż były zawierane. Galowie nie mieli jednego króla ani jednej armii. Każde plemię rządziło się samo.
Nie wszyscy byli jednak tacy sami. Eduowie i Sekwanowie walczyli o dominację w centrum Galii. Na północy Belgowie uchodzili za najdzielniejszych wojowników. Na zachodzie plemiona nadmorskie, jak Weneci, kontrolowały szlaki handlowe.
Po co Rzymianom Galia?
Rzym już od dawna interesował się Galią, ale dotychczas nikt nie zdobył jej w całości. W II wieku p.n.e. Republika przejęła południowe tereny (dzisiejsza Prowansja), tworząc Galię Narbońską. Jednak reszta tej ziemi wciąż była poza kontrolą Rzymu.
Dla Senatu sprawa była prosta: chodziło o bezpieczeństwo granic. Galowie już raz, w IV wieku p.n.e., splądrowali Rzym. Obawa przed kolejną inwazją nigdy nie zniknęła.
Dla Cezara sprawa była bardziej osobista. Potrzebował wojny. Musiał zdobyć chwałę, złoto i wdzięczność legionów. Galia była idealnym celem – wystarczająco bogata, by opłacało się ją podbić, i wystarczająco podzielona, by nie mogła się skutecznie bronić.
Wojna z Helwetami (58 p.n.e.)
Początek wojny był błyskotliwy. Cezar nie musiał długo czekać na pretekst. Helwetowie, potężne plemię zamieszkujące dzisiejszą Szwajcarię, postanowili opuścić swoje ziemie i osiedlić się na zachodzie Galii.
To nie była garstka uchodźców. To było praktycznie całe plemię wraz z kobietami, dziećmi i ich dobytkiem. W sumie około 370 tysiącach ludzi! Ich przejście przez Galię mogło doprowadzić do chaosu.
Cezar miał wybór: pozwolić im przejść lub zatrzymać ich siłą. Wybrał tę drugą opcję. Pod Bibrakte doszło do decydującej bitwy. Helwetowie walczyli wówczas zaciekle, ale nie mieli szans przeciwko dobrze wyszkolonym legionom. Ci, którzy przeżyli, zostali zmuszeni do powrotu na dawne ziemie. Cezar wygrał, pokazując Galom, że Rzym nie zamierza się cofać.
Zmagania z Ariowistem
Na tym się jednak nie skończyło. Na horyzoncie pojawiło się nowe zagrożenie. Tym razem z północy. Ariowist, potężny wódz germańskich Swebów, przeniknął do Galii i zaczął podporządkowywać sobie miejscowe plemiona.
Rzym nie mógł tego tolerować. Germanie byli brutalni, nieprzewidywalni i, co najważniejsze, nie byli częścią "cywilizowanego świata śródziemnomorskiego".
Cezar nie czekał. W bitwie pod Wogezami zmusił Ariowista do odwrotu. Germanie uciekli za Ren, a Cezar zyskał reputację obrońcy rzymskich granic.
Podbój Galii przez Cezara
Cezar wiedział, że nie może zatrzymać się w pół drogi. Belgowie – najpotężniejsze plemiona północnej Galii – nie zamierzali czekać na swoją kolej.
W 57 p.n.e. Cezar przeprowadził błyskawiczną kampanię przeciwko Belgom. W decydującej bitwie nad rzeką Sabis jego legiony rozbiły ich wojska.
Na zachodzie czekało inne wyzwanie – Weneci, którzy kontrolowali wybrzeże i szlaki morskie. Zwycięstwo nad nimi było trudne. Rzymianie nie mieli floty. Ale Cezar był mistrzem adaptacji. Zbudował flotę od zera i po kilku miesiącach walk rozbił Wenetów w wielkiej bitwie morskiej.
Powstanie Wercyngetoryksa. Ostatni zryw Galów
Cezar myślał, że ma już wszystko pod kontrolą. Po kilku latach kampanii większość Galii była podporządkowana, a lokalni wodzowie kłaniali się przed Rzymem. I wtedy, gdy najmniej się tego spodziewał, wybuchło największe powstanie w historii tej ziemi.
Na czele stanął Wercyngetoryks – młody, charyzmatyczny wódz Arwernów. Jego plan był nadzwyczaj prosty, ale jednocześnie genialny. Wiedział, że w otwartym polu legiony są niepokonane. Postawił więc na taktykę spalonej ziemi. Galowie palili własne miasta, niszczyli zapasy, pustoszyli pola. Wszystko po to, by Cezar nie miał się czym wyżywić.
I to działało. Po raz pierwszy Cezar znalazł się w prawdziwych tarapatach. Jego armia była osłabiona, a szlaki zaopatrzeniowe zagrożone. Galowie zaczęli zdobywać przewagę. Ale Rzymianie nie bez powodu byli mistrzami wojen.
Bitwy pod Gergowią i Alezją
Wercyngetoryks umocnił się w Gergowii – potężnej twierdzy Arwernów. Cezar uznał, że musi ją zdobyć, by złamać ducha oporu. I to był błąd, ponieważ atak na Gergowię zakończył się katastrofą. Legioniści nie byli w stanie zdobyć dobrze bronionej fortecy. Galowie odparli szturm, a Rzymianie ponieśli ciężkie straty.
Po klęsce pod Gergowią Cezar zmienił taktykę. Wiedział, że Galowie są najgroźniejsi, gdy działają w dużej grupie. Musiał więc ich rozdzielić, osłabić i zmusić do desperackiej walki o przetrwanie.
Taką okazję dostał w Alezji. Wercyngetoryks popełnił błąd, zamykając się w tym potężnym mieście wraz z głównymi siłami galijskimi. Cezar natychmiast otoczył Alezję podwójnym pierścieniem fortyfikacji. Pierwsza linia skierowana była na miasto, by nikt nie mógł się wydostać. Druga – na zewnątrz, by nikt nie mógł przyjść z odsieczą.
Ale odsiecz ostatecznie przybyła. Galowie zaatakowali Rzymian falami, próbując przerwać ich linie. W pewnym momencie sytuacja Rzymian była tak dramatyczna, że Cezar musiał osobiście stanąć na czele kontrataku. W czerwonym płaszczu, otoczony gwardią, poprowadził żołnierzy do walki. To zadecydowało o wszystkim.
Kapitulacja Wercyngetoryksa
Gdy nadeszło nieuniknione, Wercyngetoryks wyszedł z Alezji i poddał się Cezarowi. Według Diona Kasjusza, ubrany w swoją najlepszą zbroję, wjechał na koniu do obozu rzymskiego. Nie powiedział ani słowa. Zrzucił broń u stóp Cezara i czekał na wyrok.
Przewieziono go do Rzymu, gdzie przez kilka lat gnił w więzieniu. W 46 p.n.e. Cezar urządził triumfalny pochód przez Rzym. Wercyngetoryks był wówczas największą atrakcją. Pokazano go tłumowi jako trofeum, a następnie uduszono!
Skutki podboju Galii przez Cezara
Konsekwencje podboju Gaili przez były ogromne. Dla Cezara był to moment, który uczynił go najpotężniejszym człowiekiem w Rzymie. Zdobył nie tylko bogactwa i sławę, ale także lojalność legionów, które wkrótce miały mu pomóc w zdobyciu władzy absolutnej.
Dla Galów była to katastrofa. Setki tysięcy ludzi zginęło lub zostało sprzedanych w niewolę. Ich ziemie włączono do Imperium Rzymskiego.
Dla historii był to jeden z tych momentów, które zmieniły bieg dziejów. Gdyby Galowie wygrali, Europa mogłaby wyglądać zupełnie inaczej.