Co odkryto w Rurach Jezuickich? Prawda o zbrodni SS
Niemieccy okupanci nie ukrywali swoich planów wobec podbitych ziem. Fizyczna likwidacja polskich elit miała zostać przeprowadzona z bezwzględnością. Krwawy żniwa pierwszych miesięcy okupacji osiągnął kulminację latem 1940 roku, gdy wąski wąwóz niedaleko Lublina przemienił się w cmentarną nekropolię. Wydarzenia, które rozgrywały się przez półtora miesiąca w Rurach Jezuickich, stanowiły jeden z najokrutniejszych rozdziałów Akcji AB na ziemi lubelskiej.
Plan unicestwiania polskich elit
Letnie miesiące 1940 roku zaznaczyły się szczególnie dramatyczną eskalacją niemieckiej polityki eksterminacyjnej na Lubelszczyźnie. Akcja AB, czyli Ausserordentliche Befriedungsaktion, ruszyła pełną parą w drugiej połowie czerwca.
Okupanci rozpoczęli systematyczne obławy i masowe aresztowania, których jedynym celem była całkowita eliminacja polskich elit społecznych i politycznych z regionu. W pierwszej kolejności zagrożenie dotknęło działaczy społecznych, nauczycieli, prawników, urzędników oraz księży katolickich.
Skala tych aresztowań była oszałamiająca. 24 czerwca podczas lubelskiej obławy w ciągu zaledwie dwóch i pół godziny, między 17:30 a 20:00, zatrzymano aż 814 mężczyzn. Więzienie na Zamku Lubelskim, które mogło pomieścić około 700 osadzonych, bardzo szybko przekroczyło wszelkie granice przepełnienia. Ta sytuacja zmusiła niemiecką administrację do podjęcia decyzji o organizacji wielkoskalowych transportów do obozów koncentracyjnych oraz bezpośredniej eksterminacji wybranych kategorii więźniów.
Niemieckie wytyczne wydawane przez władze Generalnego Gubernatorstwa były jasne. Część zatrzymanych Polaków miała zostać natychmiast zlikwidowana fizycznie.
Osoby skazane na śmierć przez policyjne sądy doraźne przewożono do specjalnie przygotowanych miejsc straceń poza granicami miasta. Na lokalizację wykonywania wyroków śmierci wybrano mały, naturalny wąwóz znajdujący się 3,5 kilometra od lubelskiego śródmieścia, w okolicach wsi Rury Jezuickie.
Makabryczny rytuał nocnych mordów
Egzekucje w tak zwanym Dole rozpoczęły się 29 czerwca 1940 roku i trwały z przerwami do 15 sierpnia tego samego roku. W ciągu tego okresu niemieckie oddziały wykonawcze przeprowadziły pięć masowych egzekucji, podczas których zginęło między 450 a 500 polskich obywateli. Świadkowie zdołali odtworzyć szczegółowy przebieg tych tragicznych wydarzeń, które odbywały się według ustalonego, przerażającego scenariusza.
Skazańców zabierano z więziennych cel w godzinach nocnych, a następnie przewożono ciężarówkami do miejsca straceń. Podczas transportu ofiary musiały leżeć na pace pojazdu, co miało utrudnić ewentualne próby ucieczki oraz ukryć rzeczywisty cel podróży. Wszystkie egzekucje odbywały się pod osłoną nocy, przy sztucznym oświetleniu reflektorów samochodowych, co nadawało całej sytuacji makabryczny charakter.
Procedura wykonywania wyroków śmierci była zorganizowana z niemiecką precyzją i okrucieństwem. Skazańców wyprowadzano z pojazdów w grupach po pięć osób, następnie ustawiano nad brzegiem wcześniej wykopanych rowów o długości 17 metrów i głębokości 2 metrów.
Egzekucje przeprowadzano przy użyciu broni automatycznej, co zapewniało szybkość i "efektywność" całego procesu. Powojenna ekshumacja wykazała, że w wielu grobach zwłoki ułożono w dwóch lub trzech warstwach, co świadczy o metodyczności niemieckiej zbrodni.
Kto zginął w Rurach Jezuickich
Ekshumacja przeprowadzona przez polskich śledczych między 4 a 11 października 1945 roku pozwoliła odnaleźć szczątki ponad 450 ofiar niemieckich egzekucji. Mimo upływu lat nie udało się ustalić pełnej listy zamordowanych. Zidentyfikowano jedynie około 100-115 nazwisk ofiar tej zbrodni. Większość zabitych stanowili przedstawiciele polskich elit intelektualnych i politycznych z terenów województwa lubelskiego, w tym kobiety oraz duchowni katoliccy.
Pierwsza egzekucja z 29 czerwca 1940 roku pochłonęła między innymi życie Stefana Lelka-Sowy, sędziego sądu apelacyjnego i współorganizatora lubelskiego okręgu Związku Walki Zbrojnej. Zginęła także Halina Lelkówna, studentka KUL pełniąca funkcję łączniczki ZWZ, oraz Józef Dederko, sędzia sądu okręgowego.
Lista ofiar obejmowała również Tadeusza Eysmonta, lekarza i współzałożyciela "Związku Orła Białego", Celinę Iwanowską, harceркę odpowiedzialną za łączność w Komendzie Okręgu Lubelskiego ZWZ, oraz Bolesława Wnuka, posła na Sejm Rzeczypospolitej.
Szczególnie tragiczna była różnorodność ofiar tej zbrodni. Oprócz przedstawicieli inteligencji i działaczy politycznych, w Rurach Jezuickich ginęli także zwykli obywatele: robotnicy, rolnicy, policjanci, strażnicy więzienni oraz młodzież szkolna.
Wymowny był fakt mordowania młodych ludzi, co świadczyło o niemieckiej determinacji w niszczeniu przyszłości polskiego narodu. Istnieją także dowody wskazujące na możliwość egzekucji polskich przestępców kryminalnych zgodnie z założeniami Akcji AB, choć brak jednoznacznych potwierdzeń tej hipotezy.
Odkrywanie prawdy po latach
Historia Rur Jezuickich stanowi jeden z najciemniejszych rozdziałów niemieckiej okupacji na Lubelszczyźnie. Miejsce to stało się symbolem systematycznego terroru wymierzonego w polskie społeczeństwo, szczególnie w jego wykształcone warstwy. Niemiecki plan polegał na pozbawieniu narodu polskiego przywódców, intelektualistów i wszystkich tych, którzy mogli stanowić zaczyn oporu przeciwko okupacji.
Wąwóz w Rurach Jezuickich przez długie lata ukrywał swoją straszliwą tajemnicę. Dopiero powojenne śledztwo i ekshumacja ujawniły pełną skalę tej zbrodni. Odkryte szczątki i zebrane zeznania świadków pozwoliły odtworzyć obraz metodycznego mordowania polskich obywateli, które stanowiło część szerszego planu germanizacji wschodnich terenów Europy.