Co rozwijać, a co chronić? Mieszkańcy Beskidu Niskiego rozmawiają o przyszłości
Spotkanie i rozmowa odbyły się w nietypowej formule dialogu społecznego. To proces, w którym różne osoby, mieszkańcy, organizacje, samorząd, przedsiębiorcy, wspólnie rozmawiają o ważnych sprawach, dzielą się swoimi opiniami, potrzebami i obawami. Nie chodzi o to, kto ma rację. Nie chodzi o przekonywanie się nawzajem. Chodzi o zrozumienie różnych perspektyw i szukanie rozwiązań, które będą dobre dla całej wspólnoty. Dialog to wspólne myślenie, a nie rywalizacja.
Spotkanie w Sękowej to tak naprawdę start projektu o nazwie Krajobraz Wspólny realizowanego pod auspicjami Stowarzyszenia Ruska Bursa.
- Projekt składa się z taki właśnie spotkań w formule dialogu społecznego, warsztatów dotyczących przestrzeni i krajobrazu - opowiadała Justyna Nowak, która poprowadziła to spotkanie wspólnie z Marią Starzewska i Joanną Perzyną.
W ramach projektu zaplanowano również duże badanie potrzeb mieszkańców jak również tego jak postrzegają oni właśnie Beskid Niski. Badanie, prowadzone będzie na terenie powiatu gorlickiego, skupiając się jednak na mieszkańcach gmin Sękowa i Uście Gorlickie. W tej drugiej gminie niedługo odbędzie się podobne do sękowskiego spotkanie. Uwagi zgłaszane przez uczestników spotkań staną się bazą tematyczna przy budowaniu badawczego kwestionariusza.
- Spróbujemy porozmawiać sobie w taki sposób, żeby po prostu się posłuchać - mówiła Joanna Perzyna. - Nie chodzi o to, żeby to spotkanie przyniosło nam konkretne rozwiązania, nic nie musimy wypracować, żadne decyzje tutaj nie zapadną. Po prostu mamy porozmawiać o tym, czym dla nas jest krajobraz, w którym mieszkamy, jakie on ma znaczenie, czego od niego oczekujemy albo nie oczekujemy, na ile jest on dla nas ważny - dodała.
Pytanie otwierające dialog brzmiało: co lubimy, a czego nie lubimy w krajobrazie gminy Sękowa i Beskidu Niskiego?
Po chwili ciszy rozpoczęła się wymiana myśli wyjątkowa, bo pozbawiona agresji i chęci udowodnienia innym, że tylko racje wygłaszane przez mówcę są jedną objawianą prawdą.
Z wszystkich wypowiedzi biło przekonanie o wyjątkowości Beskidu Niskiego, spowodowanej głównie tym, że to ostatni chyba fragment Polski tak słabo ucywilizowany. Dający każdemu szanse na oderwanie się od pędu współczesnego świata. Ta wielka wartość wymaga opieki nie tylko samych mieszkańców, ale też władz samorządowych.
- Mam taką perspektywę specyficzną, ponieważ przeniosłem się z Bieszczadów do Beskidu Niskiego – mówił jeden z uczestników dialogu. - Bardziej mi się nie podobało to, w jaką stronę się rozwijały, w cudzysłowie, Bieszczady. Jak się komercjalizowały, jak lokalne biznesy były przejmowane i znikały takie, do których stać było studentów na rzecz biznesmenów, którzy budowali pensjonaty, hotele i zrobili z Bieszczad miejsce, na które już teraz mało kogo stać - dodawał.
Według niego ludzie przestali być zainteresowani górami, bardziej zaczęli być zainteresowani tym, co można kupić i zjeść, pamiątkami, lodami, kolejkami, takimi rzeczami, które nie wymagają wysiłku.
- Kiedy przeniosłem się w Beskid Niski, to zrobiłem to też dlatego, że pokochałem szlak graniczny, który był tak pusty, że całymi dniami nie spotykałem drugiego turysty - stwierdził.
Takie spojrzenie na Beskid dominowało i prezentowali ja głównie ludzie, dla których Beskid stał się niedawnym, choć czasami sięgającym drugiej połowy ubiegłego wieku, odkryciem. Była też druga strona, która spokojnie argumentowała, że miejscowi też muszą mieć szansę. Ochrona krajobrazu, również tego kulturowego, bardzo ważna dla zachowania wartości tego terenu, nie może powodować znaczącego utrudnienia w życiu.
Przyszłość Beskidu Niskiego to nie tylko temat dla ekspertów czy urzędników, ale wspólna sprawa wszystkich tych, którzy tu mieszkają jak też tych, którzy pokochali ten skrawek ziemi. To od naszych decyzji i rozmów, takich jak ta w Sękowej, zależy, co rozwiniemy, a co zachowamy.
Czy nasz region będzie otwarty, zrównoważony, spokojny i jak godzić rozwój z ochroną przyrody i dziedzictwa.