Coraz więcej wypadków z udziałem hulajnóg elektrycznych
Jeżdżą za szybko. Niebezpiecznie. Za nic mają pieszych - to tylko niektóre z opinie, jakie po naszych publikacjach na temat hulajnóg elektrycznych przekazali nam nasi czytelnicy.
Monika Kosiec, oficer prasowa koszalińskiej komendy, zdradza, że w tym roku interwencji związanych z hulajnogami, było w sumie 12:
- Zdajemy jednak sobie sprawę, że nie wszystkie zdarzenia są zgłaszane. Widzimy też, że wielu kierujących hulajnogami zachowuje się nieodpowiedzialnie, jeździ niebezpiecznie, za szybko, bez kasków, bywa, że z pasażerami, co jest nie tylko niebezpieczne, ale i niezgodne z przepisami - opowiada.
Ofiary tych nieodpowiedzialnych zachowań trafiają do Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie. To najczęściej nastolatkowie, którzy jeżdżą bez kasków, do tego bez blokady prędkości, a więc bardzo szybko, o wiele za szybko...
- Obrażenia, które odnieśli pacjenci, którzy trafili do nas w ostatnim tygodniu z takich właśnie zdarzeń, wskazują na to, że te młode osoby jechały na hulajnodze z dużą prędkością, do tego bez kasku - mówi lek. med. Andrzej Melka, Zastępca Dyrektora ds. Lecznictwa w Szpitalu Wojewódzkim w Koszalinie.
- Wystarczył np. niewielki kamień, jakaś nierówność, chwila nieuwagi, by jadący 14-latek, czy 14-latka, o których mówimy, przewrócili się i uderzyli głową o twarde podłoże, ścieżkę, chodnik. Wskutek tego 14-latek doznał urazów czaszkowo - mózgowych, do tego rozległych obrażeń wewnętrznych - z powodu silnego uderzenia o kierownicę doszło do uszkodzenia wątroby i śledziony, ponadto ma złamaną rękę. Pacjent jest obecnie pod obserwacją lekarzy. Natomiast poszkodowana 14-latka doznała krwotoku wewnętrznego. Doszło do złamania kości pokrywy czaszki, konieczna była trepanacja czaszki w trybie pilnym. Pacjentka przeszła operację, jest w stanie dobrym, ale to zdarzenie może wpłynąć na jej stan zdrowia w przyszłym życiu.
Doktor Melka, podobnie jak inni lekarzy mający do czynienia z podobnymi przypadkami, apeluje o rozsądek do młodych osób, a także do ich rodziców.
- Osoba nieletnia jest pod opieką dorosłej osoby - opiekuna prawnego i mało kto to rozumie, że gdy zdarzy się wypadek zagrażający życiu, to nie bez znaczenia jest sprawdzenie, czy opiekun przyczynił się do tego w sposób bezpośredni albo pośredni, czy i w jakim zakresie opiekun prawny ponosi odpowiedzialność za to, co się stało - mówi lekarz.
- Gdyby te osoby poszkodowane, o których mówimy, miały kask, to obrażenia nie byłyby tak poważne i najprawdopodobniej skończyłoby się wstrząśnieniem. Pamiętajmy o tym, że wskutek tego rodzaju wypadków, spowodowanych jazdą na hulajnodze bez kasku i bez blokady prędkości, poszkodowany człowiek doznaje rozległych urazów wielonarządowych, które mogą zaważyć na całym jego życiu i spowodują, że nie będzie on już nigdy w pełni sprawny.
- Nie pozwalajmy, by dzieci jeździły bez kasków na hulajnodze i by zdejmowały blokady prędkości - dodaje doktor Andrzej Melka.