Cyfrowa ewangelizacja. Tomasz Nowak o roli katolickich influencerów
Duchowa tożsamość
O. Tomasz Nowak od lat obecny jest w mediach społecznościowych jako głos duszpasterski, nie tylko dla młodych czy poszukujących. Jego przekaz budowany jest wokół silnego obrazu duchowej tożsamości – stąd „Strefa Wodza”.
„Każdy z nas jest dzieckiem Króla – mówiąc językiem indiańskim – dzieckiem wodza. I bardzo wielu z nas nigdy tego nie odkryło” – tłumaczy dominikanin w rozmowie z Radiem Watykańskim-Vatican News. „Cały ten kanał ma służyć temu, by odnaleźć siebie jako kogoś niepowtarzalnego, pięknego, ważnego – królewskiego” – dodaje. Choć czasem żartobliwie nazywany jest „wodzem”, sam jasno podkreśla: „Wodzem oczywiście jest Pan Bóg, nie ja”.
Ewangelizacja na wzór Jezusa
O. Tomasz Nowak, pytany o to, jaki ma być cyfrowy misjonarz, widzi swoją rolę jako przedłużenie misji samego Chrystusa.
„Najprościej mówiąc, influencer katolicki ma być Jezusowy. Jeśli można powiedzieć, że ktoś był super influencerem – to właśnie Pan Jezus. Tłumy na niego się cisnęły, wszyscy chcieli Go słuchać. Zadziwiali się, że mówi całkiem inaczej niż uczeni w Piśmie” – tłumaczy twórca „Strefy Wodza”. Wzór ewangelizatora to zatem nie specjalista od algorytmów, lecz ktoś, kto idzie śladem Mistrza.
Scrollowany świat też może być trwały
W świecie nieustannego przewijania treści głoszenie nadziei może wydawać się syzyfowym zadaniem. A jednak o. Tomasz Nowak zaskakuje refleksją nad tym, co naprawdę jest ulotne.
„Nie wiem, który świat jest bardziej ulotny – wirtualny czy realny. Bo do tego wirtualnego wydaje się tak tylko na chwilę nagrywanego można wrócić dużo łatwiej niż do tego, co przeżyliśmy fizycznie. Więc w jakimś sensie ten wirtualny jest nawet bardziej stały czy trwały. Więc nie ma co tu się chyba licytować. Trzeba żyć w jednym i drugim świecie” – podkreśla duszpasterz Lednicy. Zatem - zamiast przeciwstawiać sobie światy, o. Nowak zachęca, by działać w obu – z tą samą Ewangelią i tym samym sercem.