Dziadek wyciąga portfel, młodzian płaci telefonem. Gotówka staje się passe
Tymczasem Unia Europejska planuje, by od 2027 roku zostały wprowadzone limity płatności gotówkowych. I nie chodzi tylko o wygodę kupujących, ale przede wszystkim o walkę z praniem brudnych pieniędzy czy finansowaniem terrorystów. Większe płatności (powyżej 10 000 euro) będą musiały być realizowane w formie bezgotówkowej.
Z tego samego powodu już dwa lata temu najpierw Dania, a potem także Norwegia i Szwecja zaprzestały przyjmowania własnej waluty narodowej w gotówce m.in. od zagranicznych banków i instytucji. No i powstało międzynarodowe zamieszanie, bo osoby, posiadające gotówkę w walucie tych państw, miały problemy z ich wymianą. Przedstawiciele narodowych banków musieli zająć się tym tematem, interweniować, ale problem i tak będzie powracał jak bumerang.
Gdyby wszystko na tym świecie zależało tylko od naszego „chciejstwa”, albo rozwoju technologii, to problem rozwiązałby się sam. Bo jak wynika z badania „Mobilny Portret Polaka”, zleconego przez Bank Millenium, w minionym roku aż 80 proc. Polaków najczęściej płaciło bezgotówkowo w sklepach stacjonarnych. Ośmiu na dziesięciu pytanych Polaków regularnie płaciło w sklepach kartą, telefonem albo kodem BLIK. Oczywiście najwięcej młodych preferuje płatności telefonem.
No i byłoby pięknie, gdyby nie zmiany klimatu czy zagrożenia międzynarodowe.
Pamiętam sierpniowy poranek 2017 roku, po przejściu nawałnicy, która w Kujawsko-Pomorskiem zniszczyła wiele domów, drzewa w lasach łamała jak zapałki. Powaliła także sporo słupów energetycznych i stacji telefonii komórkowej. Na stacji benzynowej wygranymi byli ci, którzy mieli gotówkę, bo mogli zapłacić za paliwo i odjechać. Podobnie było w wielu sklepach – bezgotówkowo można było sobie jedynie obejrzeć towary na półkach.
Dlatego obrońcy gotówki (powstała nawet kampania obywatelska w tej sprawie) mają sporo racji zwracając uwagę m.in. na ataki hakerskie, awarie systemów bankowości cyfrowej czy działania obcych służb.
Dla własnego bezpieczeństwa nie możemy stawiać tylko na wygodę. Coraz częściej nawet eksperci od finansów przyznają, że na wszelki wypadek powinniśmy mieć w domu tzw. fundusz ewakuacyjny. Moja babcia nazywała to pieniędzmi na czarną godzinę. Jak zwał, tak zwał, byleby mieć bufor bezpieczeństwa.
Niestety zdobycie gotówki staje się coraz trudniejsze. Banki tak wspaniale zadbały o naszą wygodę, przekonały do płatności bezgotówkowych, iż wielu z nas nawet nie zauważyło, ile bankomatów poznikało. A wypłata pieniędzy w banku to dopiero jest wyzwanie! Bywa, że można je wybrać w zaledwie jednej placówce na terenie dużego miasta. Zapewne to dla naszego dobra, wszak gotówka jest passe.